Reklama

Każdy pies kocha tak samo

Nowiny Nyskie
08/11/2020 15:06

Mama i córka - Joanna i Wioletta założyły wspólnie na terenie gminy Łambinowice fundację "Psia droga". - Dopiero zaczynamy naszą formalną działalność, ale mamy szerokie plany - od hotelu poprzez tresurę. Ale najważniejsza dla nas jest pomoc zwierzętom - mówią. 

"Bezdomne", które mają właścicieli
Skąd pomysł na fundację? - Myślę, że to było podyktowane koniecznością - mówią Joanna i Wioletta Pasoń. - Sytuację zaobserwowałyśmy już kilkanaście lat temu. Powstanie fundacji jest naturalną konsekwencją różnych działań, które w tym czasie podjęłyśmy współpracując z ludźmi, którym tak samo jak nam leży na sercu dobro zwierząt. Widziałyśmy bezdomne psy, które chodzą po naszej gminie i wiedziałyśmy, że trzeba coś z tym problem zrobić. Najczęściej jednak te "bezdomne" psy miały właścicieli - mówi pani Joanna.
Założycielki fundacji zabierały zagubionego psa do domu i starały się odszukać jego właściciela. W czasach gdy Facebook nie był tak popularny jak obecnie nie było to łatwe. - Jeżeli właściciel się nie znalazł przygotowałyśmy zwierzę do kastracji i szukałyśmy mu nowego domu. Z czasem oczekiwanie ludzi wobec nas było takie jak wobec schroniska dla zwierząt, a my nigdy nie prowadziłyśmy schroniska i nigdy nie zamierzałyśmy go prowadzić. Nasza działalność ma inny charakter - stwierdzają.
Mama i córka dodają, że obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami ma gmina, a ich zdaniem gmina Łambinowice wywiązuje się z niego bardzo dobrze. - Naszym głównym założeniem jest edukacja, dlatego zależy nam na edukowaniu dzieci, młodzieży, ale także dorosłych pod kątem behawioralnym, a więc jak poradzić sobie z psem, który sprawia jakiś problem i oczywiście jak dbać o zwierzaki - mówią.
Wraz z urzędnikami i policją biorą udział w interwencji, w momencie gdy pojawiają się sygnały, że w danym miejscu psu dzieje się krzywda. - Żeby było jasne - nie od razu pies jest odbierany - próbujemy rozmawiać i uświadamiać właścicieli. Zazwyczaj jesteśmy informowani przez właściciela psa, który żyje w takich warunkach, że PRZECIEŻ u trzech sąsiadów psy mają gorzej, więc dlaczego przychodzimy do niego. Zasada jest jednak taka, że jeśli do właściciela podejdzie się agresywnie to rodzi to agresję. Normalna rozmowa przynosi lepsze efekty.
Niekiedy właścicielki fundacji były świadkami okrutnych czynów, których dopuszczali się ludzie w stosunku do zwierząt - doprowadzając m.in. do potwornej niedowagi zwierząt (np. pies, który powinien ważyć 40 kg ważył zaledwie 20 kg). - Miałyśmy psa w typie leonbergera, a więc psa z natury potężnego, który przez ponad tydzień był zamknięty w blaszaku bez dostępu do wody, do jedzenia, do światła i nie mógł się ruszać. Gdyby nie futro to można byłoby mu policzyć wszystkie kości. Właściciele wymyślili sobie, że przyjadą po psa za... pół roku. To wszystko działo się w naszej gminie. Tam interweniowała policja, urzędnik. Psa odebrano właścicielom i trafił do nas. Wiele osób przyjeżdżało z chęcią jego adopcji. Chodziło o to, że był to piękny rasowy pies. Niestety, nie wszystkie zwierzęta mają tyle szczęścia. Na nowy, dobry dom, mają szansę częściej psy z łzawą historią, albo rasowe. Chcemy pokazać, że rasa nie ma znaczenia i każdy pies kocha tak samo - tłumaczą. 

Chodzi o chemię
O wyborze domu dla podopiecznego fundacji decyduje pani Wioletta, która jest behawiorystką, zoopsychologiem i treserką psów. - Chodzi o chemię - czy pies zaakceptuje rodzinę. W tym przypadku od razu było ją widać. Ludzie przyjeżdżali do nas spod Wrocławia kilka razy. Widać było, że bardzo im zależy. W większości przypadków przeprowadzone adopcje były dobrymi adopcjami. Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym z nowymi właścicielami. Część osób, które zaadoptowały psa od nas poleca nas swoim znajomym - mówi Wiola.
Obecnie w siedzibie fundacji znajduje się pies, suczka, która długi czas spędziła w lesie zapięta na łańcuchu. Jej ciało było podziurawione, źli ludzie zrobili sobie z psa tarczę do strzelania. Z tego ciała weterynarz wyjął bowiem mnóstwo śrutu. - Teraz wzięłam sunię, która miała być uśpiona. Jest zupełnie dzika (przebywała przez długi czas w lesie) - siedzi w klatce kennelowej i się zupełnie nie rusza - nie je, nie pije, robi pod siebie. Potrzeba czasu, żeby to się zmieniło i pracujemy nad tym - dodaje Wiola.
Wiola zauważa, że ludzie zbyt często utożsamiają psa z maskotką, a to ogromny błąd. - Każdy pies ma zęby i każdy może ugryźć, dlatego nie można demonizować ras. Jeśli pies ugryzie to zawsze jest to z winy człowieka - nie zawsze jednak tego, który został ugryziony. Niedawno cała Polska żyła tragedią, gdy po pogryzieniu przez amstaffa zmarł 12-letni chłopiec. Tu ewidentnie winni byli dorośli właściciele tego psa - dodaje.
Założycielki fundacji przypominają sobie także tragiczną historię, której ofiarą był zaadoptowany od nich pies. - Oddaliśmy do adopcji haskiego (przy pomocy innej organizacji). Pies trafił do świetnego domu. Kiedyś jego właściciele pojechali na wakacje oddając swojego pupila do hotelu. I tam ich pies został zagryziony przez amstaffy. Ludzie z hotelu popełnili karygodny błąd - zostawili zwierzęta bez nadzoru. Tego robić nie można! - dodaje Wiola. 
W przyszłości Joasia i Wiola chcą rozszerzyć działalność fundacji. Zamierzają usprawnić współpracę z innymi organizacjami, szkołami oraz gminami.#

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do