
Tym razem w naszym cyklu, w którym odwiedzamy sołectwa naszego powiatu zaprezentujemy najmniejszą pod względem obszaru wieś gminy Łambinowice – Szadurczyce. We wsi znajduje się zaledwie 31 domów, ale nie wszystkie z nich są zamieszkane. Część właścicieli bowiem umarła, a spadkobiercy póki co nie chcą zajmować swoich ojcowizn. Nie wykluczają jednak, że tak się stanie, np. po przejściu na emeryturę. Bo Szadurczyce, położone w pobliżu kompleksu leśnego, a jednocześnie niedaleko Łambinowic i Niemodlina mogą się podobać – i to o każdej porze roku.
Obecnie w Szadurczycach mieszka niespełna 90 osób. Nie oznacza to jednak, że wieś się nie rozwija. Jest także kilka nowych domów – nawet takich wybudowanych przez osoby, które wcześniej mieszkały w mieście.
Wieś posiada salę wiejską funkcjonującą w obiekcie po byłej szkole. Szadurczyce miały bowiem po wojnie czteroklasową placówkę. - Na piętrze mieszkali lokatorzy, ale teraz tamte pomieszczenia już są puste i zamierzamy w przyszłości je wyremontować. Póki co na miejsce spotkań mamy salę na parterze – mówi Eugenia Wilkiewicz–Gładysz, od kilku miesięcy nowa sołtys wsi.
Pani sołtys jako osoba, która mieszka tutaj od drugiej połowy lat pięćdziesiątych jest skarbnicą wiedzy o powojennych losach miejscowości. – Osiedlili się tutaj niemal wyłącznie ludzie ze Wschodu. Moja rodzina przyjechała i osiedliła się tu jako pierwsza, ale stosunkowo późno, bo w 1957 roku. Miałam wtedy siedem lat i pamiętam, że tutaj było wszystko rozburzone, nie było domów. Moi rodzice zamieszkali z nami - ze swoimi dziećmi - u wujka w Łambinowicach na strychu a tato rozpoczął pracę w Szadurczycach jako budowlaniec. Po jakimś czasie zdecydował, że się tutaj przenosimy – tak mu się spodobało – wspomina.
W Szadurczycach powstawały więc kolejne domy odbudowywane na fundamentach starych. Potem zaczęto remontować budynek szkoły, w którym się spotykamy z panią sołtys. Z czasem zaczęło tutaj napływać coraz więcej osadników. – Obok w parku stał wtedy pałac po niemieckim hrabiostwie. Kiedy tutaj przyjechaliśmy jeszcze stał i robił naprawdę duże wrażenie - po tej powojennej szarzyźnie. Ilość marmuru w tym wielkim budynku wprawiała w osłupienie. Pamiętam, że jako dzieci bawiliśmy się tam w chowanego. Pałac był już pusty, nie było tam żadnego wyposażenia. Z czasem powojenne „porządki” go wyburzyły. Najdłużej utrzymał się komin. Z drugiej strony istniała gorzelnia, po której została piwnica. Niedaleko znajduje się też przedwojenny cmentarz niemiecki, na którym pochowana jest m.in. 18-letnia hrabianka. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych przyjeżdżali potomkowie Niemców, którzy tutaj mieszkali – dodaje pani sołtys.
W pobliżu Szadurczyc znajduje się Miejsce Pamięci Narodowej. To tutaj był cmentarz jeńców radzieckich założony w 1942 roku w pobliżu Stalagu Lamsdorf. W bezimiennych mogiłach chowano także Polaków. Tak wyglądał pochówek do stycznia 1945 roku – do momentu ewakuacji obozu. Po przeprowadzonej częściowej ekshumacji oszacowano, że spoczywa tutaj 40 tys. jeńców. W 1964 roku wzniesiono w pobliżu pomnik Martyrologii Jeńców Wojennych. Poświęcono go pamięci wszystkich zmarłych tutaj w czasie II wojny światowej. Zrezygnowano z utrwalania śladów zbiorowych mogił. Pomnik tworzą dwa potężne pylony ozdobione rzeźbami. W pobliżu pomnika postawiono w 1994 krzyż projektu Mariana Nowaka. Od 1968 roku cmentarz jest jednym z elementów Pomnika Pamięci Narodowej, przemienionego w 2002 roku w Miejsce Pamięci Narodowej. Co roku w rocznicę wybuchu i zakończenia II wojny światowej odbywają się tu oficjalne uroczystości z udziałem kombatantów i żołnierzy.
Mimo, że wieś jest bardzo mała potrafi zorganizować imprezy integracyjne. I tak dla milusińskich z Szadurczyc (a jest ich ok. 20 i liczba ta ciągle rośnie) zorganizowano Dzień Dziecka. Zorganizowano także wiejskie dożynki. To, że wieś bierze czynny udział w gminnych obchodach tego święta to już tradycja. Podczas ostatnich dożynek wieniec wykonany przez panią sołtys uzyskał czwarte miejsce w konkursie koron. Pieniądze z tej puli oczywiście są przeznaczane na rzecz wsi. Podobnie jak te pochodzące z wynajmu krzeseł i stołów.
Wróćmy jednak na moment do korony dożynkowej. Zarówno ta wykonana w poprzednim roku jak i tegoroczna znajdują się w korytarzu świetlicy wiejskiej. Aż trudno uwierzyć, że niemal w całości jest ona dziełem jednej osoby, - Konstrukcję zespawali mi sąsiedzi i miałam pomoc w ozdabianiu. Samo zbieranie zboża, jego cięcie i zaplatanie to była jednak moja praca – przyznaje Eugenia Wilkiewicz–Gładysz.
Pani sołtys pełni swoją funkcję dopiero od początku tego roku. Jej planem na najbliższy czas jest stworzenie placu zabaw dla najmłodszych. - Mamy siłownię zewnętrzną i chciałabym, żeby plac powstał zaraz obok - tak, by było to miejsce przyjazne dla całych rodzin. Może w przyszłym roku o tej porze już tak będzie. Głównym naszym marzeniem jest jednak kanalizacja – dodaje sołtys.
Z potrzeb wsi pani sołtys wymienia jeszcze brak komunikacji autobusowej - za wyjątkiem autobusów szkolnych, które dowożą dzieci do szkoły w Łambinowicach przez wieś nie przejeżdża bowiem żaden pojazd komunikacji zbiorowej. I zaraz pojawia się kolejny problem – wzmożony ruch samochodowy przez wieś – i to ruch bardzo szybki, za szybki… - Obowiązuje ograniczenie do 40 km na godzinę, ale niewielu kierowców jedzie przepisowo, a jadący od strony Niemodlina po prostu pędzą – dodaje Eugenia Wilkiewicz–Gładysz.#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie