
9-letnia Marta Opałka i 14-letnia Wiktoria Biliczak są laureatkami 3 edycji Małego Trytona Nyskiego 2019. Jury doceniło ich wyniki w nauce, liczne pasje i działalność charytatywną.
Marta - tańczy, gra na skrzypcach i w szachy
Marta Opałka - uczennica czwartej klasy Szkoły Podstawowej nr 1 w Nysie - to żywe srebro. Jest bardzo wesoła, pełna energii. Jest bardzo lubiana przez koleżanki i kolegów, którym chętnie pomaga, kiedy czegoś potrzebują. Jak podkreśla jej mama Anna Opałka, Martusia nie może żyć bez szkoły. Lubi się uczyć, jeździ na różne konkursy. Pytana, co jest dla niej najważniejsze oprócz nauki, wylicza jednym tchem:
- Tańce, szachy, skrzypce.
Jest uczennicą nyskiej szkoły muzycznej w trzeciej klasie skrzypiec. - Bardzo lubię grać na tym instrumencie - mówi radośnie.
Marta jest najmłodszą pociechą w rodzinie Opałków. Ma siostrę studentkę i brata gimnazjalistę. Oboje grają: siostra na pianinie, brat najpierw na pianinie a teraz na gitarze. Dziewczynka pozazdrościła rodzeństwu. Jednak nie dała się namówić na pianino, wybrała skrzypce. - To jest trudny instrument, ale Marta jest bardzo obowiązkowa. Jakkolwiek jest też wolnym ptakiem - często nie trzyma się kanonu utworu i tworzy własne wariacje. Nauczyciel to docenia, ale wolałby jednak, żeby wcześniej nauczyła się podstaw - śmieje się jej mama.
Drugą ulubioną pasją dziewczynki jest taniec. Trzy razy w tygodniu przez półtorej godziny trenuje akrobatykę i taniec w Zespole AZS Tanero i jest w grupie reprezentacyjnej.
Marta, mimo że nie ma zbyt dużo czasu, z niczego nie chce zrezygnować. Kiedy do skrzypiec doszła szkoła tańca i różne konkursy, to na ćwiczenia gry w szachach czasu było mało. Po mistrzostwach Polski Marta chce jednak wystartować na arenie międzynarodowej i jak zapewnia, będzie mocniej pracować.
Z szachami było podobnie jak z grą na instrumencie. Poprosiła starszego o 6 lat brata - szachistę, żeby ją nauczył. - Brat traktował ją jak małolatę i nie chciał grać z Martą. Teraz też nie chce z nią grać, ale... z innego powodu - śmieje się mama, puszczając znacząco "oczko". - Kuba jest w nich bardzo dobry, ale Marta ma lepsze przygotowanie merytoryczne.
Instruktor ubolewa jednak, że dziewczynka nie stawia szachów na pierwszym miejscu, bo miałaby wielkie szanse zaistnieć na tym polu w świecie.
- Ale ja wszystko lubię po równo! - mówi wesoło.
Wybór tańca był naturalnym wyborem, bo Marta chwili nie mogła usiedzieć spokojnie. - Stawała na głowie, fikała koziołki, wyczyniała różne akrobacje - zdradza mama.
- Teraz to wszystko robię na próbach tańca! Poza tym mogę sobie wieczorem przy łóżku robić różne fikołki. Oczywiście, kiedy mama nie patrzy (śmiech).
Marta, choć jest wulkanem energii, jest jednocześnie niezwykle obowiązkowa. Nie marnuje czasu, tylko odrobi np. lekcje na świetlicy w szkole, żeby mieć czas pobawić się z rówieśnikami (co bardzo lubi), a później pójść do szkoły muzycznej, a kolejnego dnia na taniec lub spotkać się z instruktorem szachów.
- Znajomi mówią: "Czemu męczysz dziecko licznymi zajęciami?" Ale to nie tak. Marta jest jakby cały czas w biegu, ona zebrała chyba wszystką energię z naszej kochanej trójki dzieci. Poszła do szkoły w wieku 5,5 roku i świetnie sobie w niej radzi. Cały czas jakby chciała coś złapać i to ona domagała się, żeby zaprowadzić ją do szkoły muzycznej, na taniec, szachy... Kiedy proponujemy, żeby z czegoś zrezygnowała, to się buntuje. Kiedyś jednak będzie musiała to zrobić - mówi Anna Opałka.
- Ale jeszcze nie teraz! - zdecydowanie podkreśla Marta. Dziewczynka jest też wielką gadułą i to od chwili, kiedy nauczyła się mówić. W rodzinie krąży taka anegdotka:
- Marta miała wtedy kilka latek. Jechała z dziadkiem i babcią samochodem na kilka dni do nich do Gliwic. Po upływie pół godziny dziadek dzwoni i pyta mnie: "Ania, czy Martusię gdzieś się wyłącza? Przecież ona nas całkiem zagada!". Odpowiedziałam: "Zwrotów nie przyjmuję. Zabrane, zaklepane..." - opowiada wesoło mama laureatki Małego Trytona.
Wiktoria - pisarka, śpiewaczka, tancerka
Wiktoria Biliczak pisze wiersze i opowiadania. Śpiewa i trenuje taniec towarzyski.
Twórczość literacka wzięła się ze... słuchania. - Mama czytała mi i mojej młodszej o 3 lata siostrze Biance bardzo dużo bajek - opowiada Wiktoria.
Pierwsze opowiadanie - o rodzinie królików - dziewczynka napisała dla siostry. Miała wtedy niewiele ponad 7 lat. Pisze o wszystkim. - Inspiruje mnie przyroda, różne zaobserwowane wydarzenia i sytuacje.
W swoim dorobku ma nie tylko prozę, ale też mnóstwo wierszy. Przyniosły one Wiktorii liczne nagrody, nie tylko na konkursach krajowych ale też międzynarodowych. Kilka tygodni temu odebrała nagrodę międzynarodową w Słupsku. Zajęła I miejsce oraz otrzymała specjalne wyróżnienie od przewodniczącego jury. Warto nadmienić, że na konkurs przesłano aż 9 tysięcy zestawów utworów z całego świata, m.in. z USA, Niemiec, Łotwy, Litwy itd.
Taniec jest jej kolejną pasją. Tańczy od 6 roku życia. - Nie wiem, jak to się zaczęło. Po prostu zobaczyłam tańcząca parę i powiedziałam mamie, że ja też chcę. Mama zaprowadziła mnie na trening i mi się to spodobało.
Wiktoria tańczy obecnie w Szkole Tańca w Opolu. Mama - Anna Biliczak dowozi tam córkę na treningi kilka razy w tygodniu. Efekty są wspaniałe - dziewczynka jest laureatką Grand Prix Polski w swojej grupie wiekowej.
Tancerka ma swojego stałego partnera. Tańczy tańce standardowe i łacińskie. Do obu musi mieć własne kreacje: długą do standardowych i bardziej szaloną do drugiej kategorii.
Dziewczynka jest bardzo zorganizowana, umie łączyć naukę z pasjami. Jest uczennicą siódmej klasy Szkoły Podstawowej w Zespole Szkół w Goświnowicach.
- Z nauką zawsze sobie dobrze radziłam i to że mam zainteresowania w niczym mi nie przeszkadza.
Śpiew to też był własny wybór Wiktorii. - Śpiewałam sobie dużo w domu i mama zapisała mnie do chóru w nyskiej szkole muzycznej. Oprócz tego ćwiczę śpiew w klasie śpiewu.
Z chórem wyśpiewała m.in. złoty i srebrny dyplom. Oprócz tego kilka lat temu wystąpiła w operze Carmen, z chórem Opery Polskiej w Warszawie: na próbie w Nyskim Domu Kultury oraz na premierze w Centrum Piosenki w Opolu. Wzięła też udział w audycji Polskiego Radia "Kulturoteka".
Wiktoria ma też czas na działania charytatywne. - Po lekcjach chodzę na świetlicę szkolną i pomagam młodszym dzieciom odrabiać zadania. Biorę też udział w różnych akcjach, m.in. WOŚP, Góra Grosza, Szlachetna Paczka itd. Pomagam też w schronisku dla zwierząt w Konradowej. Jestem za mała, żeby być tam wolontariuszem, ale gromadzę karmę i koce.
- My już mamy ogołocony dom z koców i ręczników, nasi sąsiedzi i znajomi również - śmieje się mama Anna Biliczak.
Laureatka Trytonka 2019 nie chce na razie ograniczać swoich pasji i działań.
- Nie potrafiłabym z niczego dzisiaj zrezygnować, nawet gdybym musiała. To daje mi radość! - podkreśla 14-latka.
Wiktoria jest też Prymusem Opolszczyzny, stypendystką Marszałka Woejewództwa Opolskiego oraz stypendystką Burmistrza Nysy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie