
- Nie chcę myśleć o zbliżających się świętach, nie ma mamy, wszystko jest zupełnie inne, to jest dla nas ogromny ból – mówi córka kobiety, która zginęła w wypadku na terenie Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Kopernikach. 15-letnia Weronika T. kierująca samochodem śmiertelnie potrąciła 54-letnią Dorotę D. Podczas jazdy na fotelu pasażera siedziała jej matka, 37-letnia Anna T., która udostępniła samochód nieletniej. Nasza redakcja dotarła do rodziny zmarłej Doroty, która opowiedziała nam o wypadku.
Byłam świadkiem śmierci mamy
Pani Barbara Załuska, córka zmarłej mieszkała ze swoją rodziną w Kopernikach. Do domu swojej mamy, Doroty D. miała do pokonania zaledwie kilka schodków, ponieważ Barbara ze swoimi dziećmi zajmowała oddzielne mieszkanie. - Gdy pogoda dopisywała, to często chodziłam z moją małą córką po mamę do pracy, do RSP w Kopernikach. Mama zawsze się cieszyła gdy po nią przychodziłyśmy – mówiła ze łzami w oczach córka zmarłej. Tak też było 24 lutego br. Kobieta poszła ze swoją małą córką po mamę. - Idąc po mamę, zatrzymałam się obok wagi na terenie zakładu, ponieważ dalej było błoto, a ciężko byłoby mi tam przejechać wózkiem. I z daleka widziałam, że mama już idzie ze swoją koleżanką, babcią Weroniki T. (sprawczyni). Po chwili mama do nas doszła i szłyśmy pomału na wagę. Mama zatrzymała się na chwilę, żeby zerwać bazie, a ja w tym czasie czekałam na nią na środku wagi. W pewnym momencie usłyszałam głos babci dziewczyny, która krzyczała: „Weronka co ty wyprawiasz”. Wtedy poczułam w sobie coś dziwnego. Odwróciłam się i zobaczyłam auto, które jechało poboczem, widać było panikę osób znajdujących się w środku, czyli matki i córki. Ja w pewnym momencie usłyszałam, że auto nie zwalnia tylko zaczyna przyśpieszać i nagle przecięło drogę główną. Widziałam ich uniesione w górę ręce, dziewczyna nie trzymała kierownicy. Nagle auto pędem wjechało na wagę, a moja mama w tym czasie stała pomiędzy budynkiem a łańcuchami. Bałam się ruszyć, bo nie miałam pojęcia, gdzie auto pojedzie.
Auto uderzyło
Otrząsnęło mnie to, jak babcia dziewczyny krzyczała „bierz dziecko”, więc od razu chwyciłam wózek i odepchnęłam go przeskakując dalej. Niestety moja mama nie zdążyła się odsunąć. Auto uderzyło w mamę i przygniotło ją do ściany. W momencie, gdy auto dosłownie wjechało w mamę, ja popatrzyłam od razu na dziecko, czy jest całe. Uniosłam głowę i zobaczyłam jak auto odbiło się od ściany, podskakiwało i nagle pod autem zobaczyłam moją biedną mamę. Dość, że ją przygniotły, to jeszcze po niej przejechały. Auto zatrzymało się jakieś 10 metrów dalej. Po kilku sekundach podbiegłam do mojej mamy i chciałam jej pomóc. Wokół niej pojawiła się wielka kałuża krwi. Pamiętam, jak mama leżała bez butów i miała ściągnięte spodnie do połowy i potargane ubranie. Matka sprawczyni biegała dookoła auta i piszczała. Nie reagowała jak mówiłam, aby zadzwoniła po pogotowie. Nagle podeszła także Weronika T., która wyszła z samochodu i popatrzyła na mnie i na mamę mówiąc: „ja nie chciałam” i nic więcej, cały czas stały nad nami i wprowadzały chaos. Po jakimś czasie przyjechał dziadek dziewczyny i zabrał obie kobiety do auta. Po chwili na miejscu pojawili się także ratownicy, którzy próbowali reanimować moją kochaną mamę. Musiałam odejść na bok do dziecka, ponieważ czekałam, aż ktoś z moich bliskich je odbierze. Pamiętam, jak mama strasznie dusiła się krwią. Po chwili przyszła do mnie babcia dziewczyny, która oznajmiła mi, że mamy nie udało się uratować – relacjonowała pełna emocji Barbara.
Milczenie
Rodzina zmarłej twierdzi, że nigdy nie otrzymała przeprosin od 37-letniej Anny T, ani Weroniki T., która śmiertelnie potrąciła kobietę. - Podczas wypadku nikt z ich rodziny do mnie nic nie powiedział. Wprowadzali tylko zbędny chaos swoim bieganiem wokół mojej mamy. Przed pogrzebem napisała do mnie siostra Anny T., że chciałaby do nas przyjść i porozmawiać. Kobieta przepraszała mnie za to co się stało, mówiła, że jest jej przykro i że nie chce, abym była na nią zła, ponieważ razem pracujemy. Powiedziała mi, że ona nie potrafi zrozumieć, co skłoniło jej siostrę do tego, że dała córce kierować autem i że nie wie co z jej dzieckiem się dzieje. Podczas pogrzebu nikt także do nas nie podszedł. Nie widziałam tam także ani sprawczyni, ani jej matki. Nikt nas nie przeprosił oficjalnie za to co się stało.
Zaskakujący wyrok
Przypomnijmy, że sprawę 15-latki rozpatrywał wydział dla nieletnich Sądu Rejonowego w Nysie. Sąd zobowiązał dziewczynę do wolontariatu na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego, kontynuacji terapii psychologicznej oraz ustanowił nadzór kuratora sądowego. - Jak usłyszałam wyrok, który otrzymała Weronika T. to byłam w ogromnym szoku. Wiem, że nie może być karana przez swoją niepełnoletniość, ale bez przesady. Dochodzi do mnie wiele sygnałów od ludzi, którzy znają tę rodzinę. Weronika T. często jest widywana z piwem na przystanku, uśmiechnięta, jeździ na rowerze, a jej epizody z jazdą samochodem znają wszyscy bliscy mieszkańcy, którzy niejednokrotnie widzieli dziewczynę za kółkiem – mówiła łamiącym się głosem córka zmarłej. Rodzina domaga się, aby za wypadek odpowiedziała także Anna T., ponieważ to ona udostępniła samochód nieletniej córce. Prokuratura w tej sprawie wszczęła śledztwo na początku lipca. Matka odpowie za czyn z art. 177 § 2.k.k (śmiertelny wypadek drogowy) za co grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nowiny wiecie to? Jesteście straszne hieny.
Gdyby nie NN sprawa prawdopodobnie zostałaby zamieciona pod dywan
Tak napewno jeździła autem po wypadku, tragedia co jeszcze ta Pani nie wymyśli dałaby sobie już spokój, dziewczynka która spowodowała wypadek nawet nie wie jak to przeżywa....
Ciekawe jakby ciebie coś takiego spotkało.
Człowiek dużo rozumie. Córka ofiary ma żal, ale takie publiczne pranie brudów do niczego nie prowadzi. Kiedy za kilka lat ochłonie, prawdopodobnie zrozumie,że plując jadem w publicznej gazecie popełniła błąd. Wypadek zniszczył nie tylko życie jej rodziny ale także rodziny sprawczyni. Nie znam ich osobiście ale znam osoby co znają. Rodzina bardzo przeżyła to co się stało. "Podczas wypadku nikt z ich rodziny do mnie nic nie powiedział. Wprowadzali tylko zbędny chaos swoim bieganiem wokół mojej mamy."- ja rozumiem,że ta pani ma żal, ale jej wypowiedzi to tylko sianie nienawiści. Nienawiść w końcu tą panią zniszczy, jedyną drogą jest wybaczenie. Powinna się udać raczej do dobrego psychologa, a nie na wywiady do gazety.
A ja znam bardzo dobrze tą rodzinę i wiem że strasznie to przeżywają nawet córka ofiary nie wie jak bardzo, nie potrzebnie te nieprawdziwe informacje podaje do gazety. Ale jak to mówią kocioł się odwróci a uwierzcie że to się sprawdza.
Kobieta straciła ukochaną osobę - matkę, i do tej pory nikt za to nie poniósł kary. Rodzina to przeżywa, co to ma być? Jeżeli matka pozwoliła kierować samochodem nieletniej bez uprawnień, to niech,, przeżywa''. Najlepiej cicho sza i może, jak napisał ktoś wcześniej - sprawa zostanie zamieciona pod dywan. A Pani która straciła mamę bardzo współczuje i życzę dużo siły w walce o sprawiedliwość.
Patolskie dzifki mamusia i curcia piertolom tutaj to co kazala im piertolic bydlaczka ktura wziela w lape martusia oleksy jamroz ona prowadzila sprawe za bezkarnosc tyh kurwuf wziela 2000 cebuliona 1000 cebuliona wziela prezes sondu w nysie i wiceprezes opolskiej iustitii michalowska ktos ma jeszcze watpliwosci dla czego iustitia tak walczy z reformami oleksy jamroz to zwykla szmata monsz zlapal jom na kurwieniu sie a ja mam fote jak lezy napiertolona na podlodze w hotelu bez majtek z pizdziskiem na wieszhu nie tknal bym tego a tym bardziej nie wsadzil w to kutasa nawet jakby placila
Nie rozumiem jak może niezależny sąd wydać taki wyrok "NIEWINNA MATKA I CÓRKA" za zamordowanie kobiety, bo dając samochód dziecku to jakby dać jej w łapy nabitą broń. Wyrazy współczucia dla pani której zamordowano Mamę i dużo siły w dążeniu do prawdziwej sprawiedliwości, bo na pewno nie znajdzie jej w polskich sądach.