
Rozmowa z Kacprem Kopycińskim, zawodnikiem sztuk walki z Nysy, który odnosi coraz większe sukcesy w tej dyscyplinie.
"Nowiny Nyskie” – Kiedy zacząłeś przygodę ze sportem?
Kacper Kopyciński - Kiedy miałem 7 lat tato zapisał mnie na treningi taekwondo. Byłem dosyć ruchliwym dzieckiem i myślę, że rodzice chcieli po prostu, żebym znalazł upust swojej energii. A że tato kiedyś sam trenował taekwondo, więc myślę, że to był jeden z czynników, które zdecydowały, że i dla mnie wybrał ten sport. W ten sposób trenowałem do 13 – 14 roku życia - jeździłem na zawody, odnosiłem mniejsze i większe sukcesy - głównie na arenie regionalnej.
Kiedy miałem 14 lat zapisałem się na kick boxing. Co mi się spodobało w tym sporcie? Myślę, że większa formuła kontaktowa. Taekwondo tak mi się „przejadło”, że wiedziałem, że muszę coś zmienić, bo nie będę miał z tego ani sukcesów, ani co gorsza - satysfakcji.
- Większość osób wie jak wygląda kick boxing, ale jak Ty byś zdefiniował ten sport? Czy to w ogóle jest sport?
- Myślę, że jest to sztuka. Że to nie jest tylko uderzanie nogami, rękami, kolanami. Ten sport ma wiele z szachów – bo wymaga strategii, myślenia…
- Wygrana z pewnością zawsze jest satysfakcjonująca, ale prowadzi do niej ból – ból fizyczny. Po zawodach jesteś obolały?
- Kiedyś ktoś powiedział bardzo mądre zdanie: „Ból jest chwilowy, a chwała jest wieczna” i ja się z tym bardzo utożsamiam. Ból zaraz po zawodach, kiedy działa jeszcze adrenalina nie jest jeszcze taki wielki. Najgorzej jest na drugi dzień, kiedy zejdą emocje i… nie można zejść z łóżka. Ale moja mama jest pielęgniarką (śmiech) i pomaga mi dojść do siebie, chociażby jakąś kroplówką.
- Wymień kilka swoich dotychczasowych sukcesów?
- W tamtym roku wygrałem turniej MMA Polska. To jest jeden z najbardziej rozwijających się turniejów tego typu w Polsce. W tamtym roku wygrałem także Puchar Polski Ju-jitsu i zająłem drugie miejsce na Mistrzostwach Polski w Ju–jitsu. Największym moim marzeniem jest z kolei start w mistrzostwach Europy w MMA.
Pojechałem na miesiąc do Chorwacji trenować właśnie Ju-jitsu. Wszystko sam sobie organizuję - zarówno logistycznie jak i finansowo. Jako amator nie otrzymuję wynagrodzenia za walki. Robię to dla swojego rozwoju i myślę, że kiedyś przejdę na zawodowstwo. Na razie inwestuję w siebie. W Chorwacji jest najlepszy klub w Europie i myślę, że będę tam jeszcze wracał. Codziennie odbywaliśmy dwa treningi - rano i wieczorem. Mieszkałem z trzema zawodnikami, zawodowcami - dwoma Chorwatami i obywatelem Czarnogóry. Ten kontakt też miał na mnie wpływ - zdecydowanie jeszcze bardziej mnie nakręcili na ten sport. Bardzo podoba mi się ich kultura, zdecydowanie z nami Polakami nadają na tych samych falach, mamy to samo poczucie humoru.
- Masz dwadzieścia lat – skupiasz się wyłącznie na swoim rozwoju fizycznym czy też uczysz się, studiujesz?
- Chodziłem do II LO i polecam tę szkołę. Po maturze skupiałem się tylko na startach i treningach, ale myślę, że od tego roku rozpocznę studia zaoczne, bo treningi weekendowe jestem w stanie „włożyć” w tydzień roboczy. Zdaję sobie sprawę, że to może być krótka przygoda w moim życiu. Może zdarzyć się przecież kontuzja. Myślałem o czymś związanym z internetem i reklamą, bo dobrze wychodzi mi prowadzenie mediów społecznościowych. Nie odnalazłbym się z kolei na Akademii Wychowania Fizycznego. Myślę, że do pracy trenera wystarczyłby trzymiesięczny kurs i samo CV. Myślę też, że kiedyś założę większy klub.
- Sport to nie tylko trening, ale też styl życia. Jaki jest twój sportowy styl życia?
- Bardzo rzadko piję alkohol. Nie wiem, czy kiedykolwiek wypiłem całe piwo. Cały czas współpracuję ze świetnym dietetykiem. Kiedy przygotowuję się do zawodów to jestem na diecie. Nie ma ludzi, którzy do walk „nabijają” kilogramy – zazwyczaj trzeba spaść z wagi i tak jest ze mną. Zazwyczaj muszę zrzucić 5-7 kilogramów w ciągu miesiąca czy dwóch. Za pomocą diety staram się zrzucić ok. 3 kg, a resztę za pomocą hydrolizy, czyli nawadniam się, a potem odwadniam. Robię to zakładając wiele warstw ubrań i robiąc treningi. Jeśli i to nie wystarcza przygotowuje się wannę z gorącą wodą, potem mnóstwo ciepłej odzieży i po pół godzinie już kilogramy lecą w dół, ale - co oczywiste - samopoczucie nie jest wtedy dobre. Unikam takiej metody, ale dwa razy musiałem to zrobić. Woda po takim zabiegu smakuje wyjątkowo…
- Co jesz, a czego w ogóle unikasz?
- Aktualnie jem wszystko, nie odmawiam sobie nawet słodyczy. Ale przed zawodami ograniczam cukry i sole. Dietetyk przygotowuje mi posiłki, a ja tylko idę na zakupy i robią je według listy. Wysokobiałkowa dieta jest zdecydowanie ważna. Staram się jeść dwa gramy białka na jeden kilogram masy ciała.
- Jaki jest Twój życiowy cel sportowy?
- Na razie moim celem jest udział w Mistrzostwach Europy MMA, które w tym roku prawdopodobnie odbędą się w Serbii. Jedzie tam raptem kilku zawodników, więc cały czas trzeba się pokazywać. Kolejnym moim celem jest przejście na zawodowstwo i walka w najlepszych federacjach w Polsce. Głęboko wierzę, że mi się to uda wstając codziennie rano i idąc na trening. Widziałem to mieszkając i trenując z zawodowcami w Chorwacji. Różnica poziomu między mną a nimi nie była tak wielka. Na co dzień startuję w klubie Przemka Kierpacza. On ma świetnych wychowanków, gdzie jeden motywuje drugiego. Staram się codziennie robić 2-3 treningi - siłowe i biegowe po 5-7 km.
- Czy rodzice kibicują Ci na zawodach?
- Kibicują mojemu zacięciu i determinacji, ale nie jeżdżą ze mną, bo mówią, że to nie dla nich, bo bardzo to przeżywają. Zwłaszcza mama, która widziała mnie podczas walki, a potem… podłączała mi kroplówkę.
- Jakie są Twoje najbliższe sportowe plany?
- We wrześniu udział w Pucharze Polski Ju-jitsu. Jeśli chodzi o wyjazdy to w tym roku chciałbym wyjechać do Tajlandii. Bardzo wielu moich kolegów - sportowców poleca taki wyjazd, bo to doświadczenie na całe życie. Ich sportem narodowym jest muay thai, który ćwiczą wszyscy od dziecka. To byłby pobyt 2-3 miesięczny.
- Dziękuję za rozmowę i życzę Ci spełnienia sportowych marzeń.
Rozmawiała Agnieszka Groń
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
3 miesiące i "trener". Zajmij się chłopcze treningiem , sprawy metod, techniki taktyki zostaw fachowcom.
Czasem lubię oglądać takich kolesi, kiedy obijają sobie mordy. Żałuję, że jak dotąd jeszcze żaden nie rozbił przeciwnikowi czaszki i nie posłał jego mózgu w publiczność. :))))))) A na finał zawieszają na takim durniu tzw. pas mistrzowski, który prezentuje się jak wyrób z odpustowego kramu. :)))))
))))) - jebnij się w ten pusty łeb imbecylu w damskich majtkach wychowywany ,no i chyba mama cię za bardzo przytulała i teraz na każde tupniecie nogą uciekasz . A teraz w domu ta twoja ma cię za pantofla , czyści cię z kasy i co każe masz zrobić ,bo jak nie zrobisz to szmatą przez łeb ci wali.
)))))- A to że jesteś nalany jak salceson ,brzuch ci na jajach wisi i bierzesz tabletki na nadciśnienie i pewnie na głowie środa popielcowa to już jest inny problem . Także zacznij coś robić z sobą i doprowadź się do porządku i zobaczysz ile to pracy kosztuje żeby jakoś wyglądać ,a nie całe życie serdelo bum bum.
Najbardziej mnie bawi, że kiedy na takim durniu wieszają ten pas mistrzowski z odpustu, to on najczęściej wygląda z tą swoją obitą mordą tak, jakby nie wiedział jak się nazywa. :))))
Kiczowaty sport to i kiczowate trofea.
Do )))) a mnie bawi jak widzę tych nalanych jak salceson ,zaniedbanych z siwymi włosami krzykaczy którzy tylko potrafią krytykować a sami nić nie robią i jedno co potrafią to dźwigać drinka ze stołu i głośno krzyczeć i krytykować ludzi którzy uprawiają sporty.A jak się dobrze przyjrzysz takiemu delikwentowi to wygląda jak by nim dupe wytarło ze 100 dzików i wtedy wale z gościa po całości.
Rozwój - na kroplówkach...
fajny młody człowiek , ma cel w życiu i wkłada w mnóstwo wysiłku . Tak trzymaj i nie przejmuj się tymi debilnymi wpisami durnych pisiorów , co są tak wysportowani jak ten maluch z Żoliborza Jarosława Kaczyńska .
Super, że masz życiową pasję i chcesz dalej ją rozwijać. Przy obecnym ministrze to rzeczywiście musisz wyjechać do Tajlandii bo skończysz POd budką z piwem jak wszyscy POpaprańcy.
Jebac PO i uśmiechniętych pedzio edzio i ekipę bardzo rudego
w dupsko walą te cioty z pizdu , ty posrany głąbie .
Tusk
Czas na zmiany
Tak trzymać chłopcze! Podoba mi się twoje podejście, zwłaszcza unikanie alkoholu. To powinno być wszędzie eksponowane, że młodzi ludzie którzy mają jakiś cel w życiu i osiągają jakieś sukcesy, to nie są ci co całymi dniami robią puf puf i chleją piwo.
Tak jest! Tak trzymaj chłopcze. Parkinsona i alzheimera masz jak w banku!
Tak trzymaj młody ! Dobrze obitą głową lepiej się myśli !
co znudził sie sport ....... a teraz zachciewa sie kasy........... tak jak wszyscy.......... tzw. sportowcy...........
Nie pierwszy on i nie ostatni zdolny do takich wygłupów i przekłamań. Polska to kraj chamów i szumowin,