
Adelya, Zhazira, Ademi i Zemfira zaledwie od trzech lat mieszkają w Nysie, a już w maju będą zdawały polską maturę i to na tych samych zasadach co ich polscy koledzy. Jak przyznają, początki w naszym mieście nie były łatwe, ale dzisiaj będąc w swojej ojczyźnie tęsknią za Polską. To właśnie z naszym krajem chcą wiązać swoją bliższą, a może i dalszą przyszłość. A przyjechały do nas z Kazachstanu.
- Do samolotu i już!
Adelya Sissenova i Ademi Baikatova są uczennicami nyskiego „Ekonomika”, Zahira Mustafira uczy się w technikum gastronomicznym w „Rolniku”, a Zemfira Myrzakhanova jest jedyną dziewczyną w klasie o profilu mechatronik w „Mechaniku”.
W jaki sposób dziewczyny znalazły się w Polsce?
– W naszych szkołach, do których wtedy uczęszczałam przedstawiono prezentację klas techników w Polsce, w których mogłybyśmy się uczyć. Najpierw wybrałam architekturę, ale okazało się, że nie ma możliwości kształcenia się w tym kierunku i dlatego wybrałam technika ekonomistę – mówi Adelya.
W podobny sposób o Polsce i możliwości kształcenia się tutaj dowiedziały się pozostałe z naszych rozmówczyń. Dla wszystkich decyzja o wyjeździe (dziewczyny miały wówczas zaledwie 15 lat) do oddalonego o tysiące kilometrów kraju nie była łatwa. Bo gdyby coś poszło nie tak rodzice nie mogliby wsiąść w samochód i po trzech godzinach drogi przytulić swoje dziecko. – To była ważna i odważna decyzja – nasza wspólna z rodzicami – dodają dziewczyny, które poznały się na trzymiesięcznym kursie językowym poprzedzającym wyjazd. Dziś wszystkie żartują, że oprócz podstawowych słów typu „dzień dobry” i „do widzenia” nie nauczyły się na nim niczego. Lektorką była bowiem Ukrainka, która niespecjalnie potrafiła nauczać.
- A dla mnie taki wyjazd to nie było nic trudnego – mówi z kolei Zemfira. - Odkąd pamiętam każdego lata jeździłam w czasie wakacji na obozy naukowe i to daleko - do Rosji, do Czech. Rodzice wsadzali mnie do samolotu i już! – śmieje się. – W ten sposób uczyłam się języka angielskiego, czeskiego, przeszłam kurs oratorski, a w Rosji uczyłam się fizyki, chemii.
Do Polski przyleciały tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego. – Pamiętam swoje pierwsze dni – kontynuuje Zhazira. - Nikogo nie znałam, nie mówiłam absolutnie po polsku, bo wspomniany trzymiesięczny kurs, który przeszłam niewiele mi dał i nie da się ukryć, że różniłam się wizualnie od reszty mojej klasy. Nie ukrywam, że czasami popłakałam sobie w poduszkę. Przez pierwsze miesiące żyłam w przekonaniu, że wyjazd to chyba nie był dobry pomysł. Pamiętam, że brałam podręcznik i po prostu wszystko tłumaczyłam, a więc trzeba było dwukrotnie więcej pracy. Ale potem było coraz lepiej - dodaje.
Dzisiaj Zhazira mówi przepięknie po polsku. W jej wypowiedziach trudno doszukać się nawet obcego akcentu. - Uczę się w technikum usług gastronomicznych. W styczniu mam egzamin zawodowy, do którego teraz przygotowuję się i wiem, że wyjazd do Polski był dobrą decyzją. Bardzo podoba mi się szkoła, miasto, ludzie. O tym, że wyjazd był dobrą decyzją przekonałam się podczas pierwszych ferii, na które wróciłam do rodziny, do Kazachstanu. Po prostu zaczęłam wtedy tęsknić za Polską. Już wtedy miałam dużo koleżanek i znajomych, dobrych nauczycieli… Szczerze mówiąc jeszcze nie planuję swojej przyszłości, bo to zależy od tego jak zdam maturę, ale chciałabym pojechać na studia do Wrocławia lub do Krakowa, a potem poznać świat – dodaje.
- A ja - kiedy jestem kilka tygodni w domu - słyszę: ”Kiedy wracasz do Polski?” – śmieje się Zemfira. - Widzimy się dwa razy do roku, wyjeżdżamy w grudniu na ferie i na wakacje, ale w tym roku chyba nie pojedziemy w grudniu, bo w styczniu mamy egzaminy zawodowe i nie zdążymy wrócić. Będziemy się uczyć - kwituje. Reszta dziewczyn zauważa, że ich grupa liczyła ponad 30 osób, ale z czasem większość wróciła do ojczyzny. Teraz do polskiej matury w naszym mieście przygotowuje się zaledwie kilkoro młodych Kazachów.
- O tym, że wyjazd był dobrą decyzją przekonałam się podczas pierwszych ferii, na które wróciłam do rodziny, do Kazachstanu. Po prostu zaczęłam wtedy tęsknić za Polską.
Niestety zdalnie
Dziewczyny z wielką nostalgią mówią o swojej ojczyźnie – dla nas tak egzotycznej. - Kazachstan jest ogromnym i bardzo pięknym krajem. Zajmuje dziewiąte miejsce na świecie jeśli chodzi o powierzchnię. W naszej ojczyźnie - jadąc do innego miasta - trzeba spędzić w pociągu trzy dni. W Polsce podoba nam się to, że tu wszędzie jest blisko – do innego miasta, ale i do innych państw. W zaledwie kilka godzin i jesteś w innym państwie. To inna perspektywa odległości - dodają.
Mówiąc dalej o swojej ojczyźnie nasze rozmówczynie dodają, że Kazachowie są bardzo otwarci, mili. - U nas mieszka bardzo wiele narodowości, które przyjeżdżają do pracy i zajmują się m.in. wydobywaniem ropy. Nie jest prawdą, że lepsze życie toczy się w dużych miastach. Na wsiach kazachskich wcale nie żyje się biedniej – czasami wręcz przeciwnie. Nikt z naszych przodków nie jest Polakiem, ale w Kazachstanie mieszka dużo Polaków – potomków osób zesłanych – dodają dziewczyny stwierdzając, że znają ten tragiczny rozdział historii tysięcy Polaków, którzy zostali zesłani do Kazachstanu.
Dziewczyny bardzo przyjaźnie wypowiadają się o Polakach, chociaż nie ukrywają, że miały także przykre doświadczenia. – Polacy są bardzo mili, otwarci, wspierają nas. Oczywiście nadal oglądają się za nami na ulicy ze względu na nasz odmienny wygląd. Kiedy zaczął rozprzestrzeniać się koronawirus, a ja spacerowałam z koleżanką po ulicy zaczęto do nas krzyczeć, że epidemia zaczęła się przez nas – mówi z kolei Ademi.
Dziewczyny żałują, że epidemia przeszkodziła im w dłuższym pobycie w naszym kraju, bo w momencie wprowadzenia zdalnego nauczania wróciły do swojego kraju ojczystego. – Ale i tak miałyśmy lepiej, bo w Kazachstanie jest inna strefa czasowa – w Polsce uczniowie musieli wstać na godz. 8.00, a my wstawałyśmy na godz. 11.00 – śmieje się żartownisia Zemfira.
- Tak naprawdę cieszmy się, że mogłyśmy wrócić, bo zdalna nauka to jest żadna nauka – dodaje w poważnym tonie Zhazira.
Teraz matura
Od początku swojego pobytu dziewczyny mieszkają w bursie przy nyskim „Rolniku”, gdzie jedzą także posiłki. - Posiłki są pyszne i od początku bardzo nam smakowało polskie jedzenie. Jedynym zdziwieniem było to, że na kolację podawano nam kanapki, a w Kazachstanie jemy wieczorem coś na gorąco.
Chęć zjedzenia wieczorem czegoś ciepłego nie dziwi skoro zimą temperatury spadają w tym kraju do -40 stopni. Za to latem też jest 40 stopni, tylko że w plusie.
Teraz wszystko w życiu naszych rozmówczyń krąży wokół matury, bo ta już za kilka miesięcy. Na egzaminie dojrzałości nie będą mogły liczyć na żadną taryfę ulgową, za wyjątkiem wydłużenia o pół godziny jego trwania. - Będziemy zdawać rozszerzony język rosyjski, język angielski - mówią. Adelyę czeka jeszcze egzamin rozszerzony z geografii, a Zemfirę z matematyki. - Marzę o studiach we Wrocławiu, a potem o podroży… może do Wielkiej Brytanii – mówi. – Będę technikiem mechatronikiem, a więc elektryka, mechanika to moja branża. W mojej klasie jest 21 chłopaków i tylko jedna dziewczyna, czyli ja – śmieje się. - Od dzieciństwa marzyłam o takim męskim zawodzie, bo dla mnie to jest ciekawe. Chyba odziedziczyłam to po tacie, który jest inżynierem – dodaje.
Z kolei Ademi zamierza iść zupełnie w inną stronę – to bowiem artystyczna dusza (chociaż uczy się w „Ekonomiku”). – W Kazachstanie skończyłam szkołę muzyczną i chciałabym kontynuować tę pasję. Tato jednak niechętnie na to się zapatrywał - stwierdza dodając, że chciałaby studiować w Krakowie.
Adelya z kolei chciałaby zostać neuropsychologiem, naukowcem. Jest na najlepszej drodze ku temu, bo tak samo jak Zhazira miała na koniec roku świadectwo z czerwonym paskiem.
Poza szkołą dziewczyny lubią przede wszystkim uczyć się języków obcych i podróżować. Razem np. jeżdżą do Wrocławia. – Cieszymy się, że w ten sposób mamy okazję podziękować dyrekcjom szkół, do których uczęszczamy za pomoc w rozwiązywaniu naszych mniejszych i większych problemów. Szczególnie jesteśmy wdzięczne pani Barbarze Jaroszek z Zespołu Szkół Ekonomicznych, która jest dla nas wyjątkową osobą, drugą mamą – dodają nasze rozmówczynie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Odważne dziewczyny, brawo.