Reklama

Muszę oddać chorą żonę! Dramat małżeństwa z Nysy

Nowiny Nyskie
29/11/2021 14:55

- Sąd zamiast zgody na umieszczenie mojej żony w ZOL-u, chciał wydać zgodę na amputację jej nogi! – bulwersuje się 76–letni nysanin, który mieszka ze schorowaną żoną. Pan Bronisław nie ma sił, żeby się nią opiekować, bo sam jest schorowany. Mężczyzna schudł w krótkim czasie 10 kg, nie je i nie śpi. Nie kryje, że jest już u granic wytrzymałości. A sądowa procedura trwa. 


Jak nam opowiada, rok temu żona zachorowała. Jej zachowanie przypomina osoby z Alzhaimerem, a lekarze stwierdzili u niej otępienie niewiadomego pochodzenia. Po kilku pobytach w szpitalach medycy powiedzieli, że nie mogą jej pomóc. Poradzili panu Bronisławowi, żeby umieścił ją w Zakładzie Opiekuńczo–Leczniczym. Na to jednak zgodę musi wyrazić sąd, bo żona pana Bronisława nie jest osobą ubezwłasnowolnioną. - Przez chorobę ona nie jest świadoma tego, co się z nią dzieje – dodaje mąż.  

Dramat dwóch osób
– Nie jestem w stanie się nią opiekować. Niedługo sam będę potrzebował opieki. Mam chory kręgosłup, biorę silne leki przeciwbólowe. Do tego nie jem, ze stresu nie czuję głodu. Nie mogę jednak podjąć leczenia, bo nie mogę zostawić żony samej w domu – mówi starszy nysanin, który jest osobą z orzeczoną znaczną niepełnosprawnością. Tymczasem kobieta wymaga opieki całodobowej, również przy podstawowych czynnościach. - Żonę muszę podnosić, pomóc w toalecie, bo nie jest w stanie sama skorzystać z ubikacji, muszę za nią chodzić, żeby sobie czegoś nie zrobiła. Musze ją ubierać, bo ona nie wie jak to się robi, musze ją nawet myć – opisuje. Małżeństwu, które nie ma w Nysie rodziny, pomagają sąsiedzi w robieniu zakupów.   

Amputacja zamiast hospitalizacji 
Pan Bronisław 25 sierpnia br. złożył wniosek o zgodę na umieszczenie żony w Zakładzie Opiekuńczo–Leczniczym. – Sprawa toczy się już ponad dwa miesiące, a ja jestem na skraju wytrzymałości. Jakby tego było mało, we wrześniu dostałem pismo z sądu, że rozpoczęli procedurę w sprawie… amputacji nogi! Jak tak można? Mężczyzna udał się zaraz do sądu, aby wyjaśnić sprawę. Okazało się, że doszło do pomyłki, na sprostowanie której znów musiał czekać. Jak mówi trwało to aż 9 dni! Ostatnią do tej pory czynnością w sprawie było badanie przez biegłego lekarza, które miało miejsce w połowie października. Od tego czasu cisza. 

Czeka na decyzję
- Lekarka napisała mi zaświadczenie, że ze względu na mój stan zdrowia nie jestem w stanie opiekować się żoną, bo ona potrzebuje całodobowej opieki osób trzecich. Ja nie mogę się ruszyć z domu, nie mogę spać, bo żona nie śpi tylko chodzi po domu. Dzisiaj spałem pół godziny – mówi zrozpaczony pan Bronisław. Mężczyzna nie może zrozumieć, dlaczego sprawa trwa już ponad 2 miesiące. - W tym czasie można się wykończyć, a sąd dalej się będzie zajmował sprawą. Pisałem, dzwoniłem, prosiłem o przyśpieszenie, ale muszę czekać, tylko to już jest ponad moje siły – załamuje się. Naszą rozmowę pan Bronisław przerywa co chwilę prosząc żonę, aby nie dotykała przedmiotów, które może rozbić lub zrobić sobie krzywdę. Robi to z troską i czułością, z jaką zwraca się do dzieci. 

Procedury trwają
Wiceprezes nyskiego sądu Mariusz Ulman tłumaczy, że postępowanie dotyczy umieszczenia osoby w Zakładzie Opiekuńczo–Leczniczym bez jej zgody i ze względu na to nie jest możliwe pomijanie jakichkolwiek etapów postępowania. - Muszą być dochowane procedury, by nie doszło do pokrzywdzenia osoby, której dotyczy postępowanie – zaznacza. Dodaje, że sąd rozpoczął procedurę bez zwłoki, musiał jednak o tym fakcie, zgodnie z przepisami, powiadomić prokuraturę z uwagi na stan zdrowia uczestniczki postępowania. - Jednocześnie zarządził poddanie jej badaniu przez biegłego lekarza psychiatrę oraz dopuścił dowód z opinii. Tego typu badanie jest ustawowym wymogiem. Niestety z uwagi na niewystarczającą ilość biegłych czas oczekiwania na wydanie opinii ostatnio znacząco się wydłużył – nie kryje sędzia Ulman. Zapewnia, że niezwłocznie po otrzymaniu opinii biegłego sąd podejmie dalsze czynności w sprawie. Zapewnia, że orzeczenie powinno być wydane w najbliższym czasie, bo badanie się odbyło, teraz sąd oczekuje na opinię. 

Jak doszło do pomyłki 
Wiceprezes nyskiego sądu tłumaczy też, jak doszło do pomyłki, w której zamiast zgody na umieszczenie w ZOL sąd chciał amputować nogę kobiecie? 
- Do pomyłki w treści postanowienia doszło z uwagi na jego sporządzenie na formularzu innego postanowienia, przy czym omyłka nie miała żadnego wpływu na bieg sprawy, która od początku toczyła się we właściwym trybie i miała na celu wydanie orzeczenia w przedmiocie umieszczenia osoby w Zakładzie Opiekuńczo–Leczniczym – poinformował nas sędzia Mariusz Ulman
Piotr Wojtasik  


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do