Reklama

Nasze sołectwa: Tylko młodych brak...

Nowiny Nyskie
06/10/2019 11:03

Do tej pory "Nowiny" zaprezentowały w kąciku "sołeckim" już większość wsi z naszego powiatu, ale tym razem przyjechaliśmy z nietypową wizytą - do jednej, a tak naprawdę do czterech miejscowości. Tylko Goszowice (gm. Pakosławice) z tej czwórki są bowiem sołectwem, a pobliskie Śmiłowice, Naczków i Frączków są przysiółkami. W tym ostatnim mieszka jednak dużo więcej ludzi niż w samych Goszowicach.

We wszystkich wymienionych miejscowościach funkcję sołtysa sprawuje jeden człowiek - Kazimierz Frankiewicz. Czy dobrze się żyje i zarządza w tak pokaźnej administracyjnej symbiozie? W sołectwie i w przysiółkach mieszka bowiem łącznie niespełna 700 osób. - Dogadujemy się - stwierdza krótko pan sołtys. Robimy wspólne zebrania - razem z przedstawicielami organizacji działających w miejscowościach i jeśli jest akurat większa potrzeba na inwestycje w Goszowicach to więcej przeznaczamy na tę wieś, a jeśli na przysiółki to przeznaczamy na przysiółki - stwierdza.

Frączków ma ok. 400 mieszkańców. Kiedyś działał tutaj PGR, w którym pracowało ok. 300 osób. To oni zajmowali mieszkania służbowe w istniejących do dzisiaj blokach. Oprócz uprawy istniała też tutaj ferma trzody i krów. Teraz w miejsce PGR-u istnieje gospodarstwo rolne, które jest w prywatnych rękach. Większość mieszkańców dojeżdża jednak do pracy w Nysie, w Opolu, a także jest zatrudniona w małych lokalnych firmach. Pozytywnym zjawiskiem jest to, że nie ma raczej bezrobocia - nie pracują tylko ci, którzy nie chcą.
W latach dziewięćdziesiątych - za sprawą samych mieszkańców powstał we Frączkowie kościół i "przyklejona" do niego świetlica wiejska. Wtedy to dzięki pospolitemu ruszeniu mieszkańców udało się stworzyć stowarzyszenie i za jego sprawą pozyskiwać pieniądze na ten cel. Można powiedzieć, że we Frączkowie powstało jedno z pierwszych stowarzyszeń na naszym terenie. Były to jednak fundusze na materiały zaś cała robocizna przeszła na barki mieszkańców. Potem były soboty i popołudnia czynów społecznych, a niektórzy przeznaczali na to nawet swoje urlopy. - To była bardzo fajna grupa aktywnych ludzi, a taka inicjatywa i jej wykonanie to była wielka rzecz - wspomina Anna Szumiło.
Impulsem do budowy kościoła był fakt, że miejscowy pałac przestał być dostępny dla samych mieszkańców - zarówno ze względów religijnych (to tutaj odprawiane były msze św.) jak i kulturalnych. A przecież to tutaj przez szmat czasu mieszkańcy cieszyli się pięknie utrzymanym parkiem, okolicznym stawem, budynkiem, który wszyscy nazywają karczmą. Kto zresztą nie kojarzy pałacu we Frączkowie? Było to swego czasu bodaj najbardziej popularne miejsce dla takich imprez jak studniówki, czy wesela. To skończyło się w momencie, kiedy pałac przeszedł w ręce prywatne, a mieszkańcy przestali mieć prawo wstępu na jego teren. - Można powiedzieć, że my jako miejscowość "odbudowaliśmy się", ale za to pałac przez lata został totalnie zaniedbany - dodają nasi rozmówcy.
Mieszkańcy wsi mówią o tym z bólem serca, bo teren parku jest dzisiaj totalną dżunglą, a staw bardziej przypomina bagno, odwodnione boisko służące niegdyś miejscowej, prężnie działającej drużynie piłkarskiej dzisiaj nie przypomina już terenu przeznaczonego do gry. - Ale cóż - własność prywatna jest rzeczą świętą - kwitują.
- Kiedyś chcieliśmy pozyskać nowy teren pod boisko - od Agencji Rolnej, ale koszty tego były horrendalne - zarówno te związane z odrolnienie terenu jak i późniejsze prace ziemne. Musieliśmy więc od tego odstąpić - dodaje Anna Szumiło.
We Frączkowie działa nieformalne Koło Gospodyń Wiejskich. Ostatnio w "Nowinach" pisaliśmy o projekcie, w którym biorą udział panie, w czasie którego uczą się elementów florystycznych, czy savoir vivre'u. To przejaw tego, że panie z Frączkowa lubią się uczyć, spotykać i efektywnie spędzać czas. - Nie jesteśmy formalnie zarejestrowanym kołem, a wszystko dlatego, bo mamy już Stowarzyszenie "Wspólne horyzonty". Żałujemy, że przepisy, które wprowadzono dotyczące tego, że nie można przeprowadzić loterii fantowej, czy sprzedać kawałka ciasta na festynie bez kasy fiskalnej tak naprawdę uśmiercają zapał ludzi do organizowania tego typu imprez. A przecież dochód z takich festynów był przeznaczany na rzecz takich małych społeczności jak nasza - dodaje Anna Szumiło.
Wspomniane nieformalne Koło Gospodyń Wiejskiej chętnie jednak bierze udział w wyjazdowych imprezach. - Mamy w swoim szeregu panią, która jest świetną kucharką, a reszta pań chętnie jej pomaga. Od dwóch lat w Niedzielę Palmowa organizujemy jarmark wielkanocny, na który zapraszamy każdorazowo wszystkie KGW z naszej okolicy. Pod kościołem są rozkładane stoiska - prezentowane są potrawy, ciasta, stroiki, palmy wielkanocne, dodatkowo jest dla wszystkich żurek i jest bardzo sympatycznie. Zorganizowaliśmy taką imprezę już drugi raz i się udało, więc mam nadzieję, że będą to spotkania cykliczne.
Dodajmy, że dwa lata temu Frączków był też organizatorem gminnych dożynek. Nie można także pominąć faktu, że to tutaj mieszka Barbara Bieganowska, dwukrotna mistrzyni paraolimpijska w biegach.
Jeśli chodzi o instytucje to we Frączkowie istnieje przedszkole, a w sąsiednich Goszowicach szkoła, w której od lat organizowany jest konkurs na najpiękniejszą szopkę bożonarodzeniową. Można śmiało powiedzieć, że zasięg tego konkursu jest ogólnowojewódzki. Vis-a-vis szkoły znajduje się park, który powstał dzięki ciężkiej pracy mieszkańców - wymagał bowiem uporządkowania, a przede wszystkim odwodnienia, a potem urządzenia. Dzisiaj jest świetnym miejscem spotkań.
Potrzeb w Goszowicach, we Frączkowie, Śmiłowicach i Naczkowie jest wiele - jak zresztą w każdej wsi. Inwestycje z czasem, z pewnością da się zrealizować. Gorzej z demografią, gdyż niewiele młodych ludzi zostaje w tych miejscowościach.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do