
Paulina i Adam Brodaccy od lat z pasją i wielkim oddaniem dekorują kościół pw. św. Piotra i Pawła w Nysie z okazji dożynek. To dość nietypowa uroczystość jak na miejską parafię, ale dzięki tak oddanym wiernym kościół wypełniony jest pięknymi elementami żniwnymi.
Dożynki są dla wszystkich
Na wsiach dożynki są jedną z najważniejszych uroczystości w ciągu roku. Zawsze podziękowanie za plony rozpoczyna uroczysta msza św. odprawiana po wniesieniu do świątyni korony dożynkowej. W miastach takie obchody są rzadkością. Do mniejszości pod tym względem należy parafia pw. św. Piotra i Pawła. - Dożynki zaczął organizować kilka lat temu obecny proboszcz parafii ks. Piotr Burczyk - mówi Paulina Brodacka. - Pierwsze ozdobienia świątyni z tej wyjątkowej okazji nie były jednak zadawalające, dlatego postanowiłam, że skoro mam w tym doświadczenie to po prostu się tego podejmę - mówi Paulina Brodacka zaraz dodając: - Mieszkańcy miasta przecież także mają prawo świętować dożynki, bo wśród nich są, chociażby działkowicze. Ale za plony i chleb na naszym stole powinniśmy wszyscy dziękować - stwierdza.
Kiedyś było trudniej
Pani Paulina przez kilkadziesiąt lat swojej pracy zawodowej związana była z Rolniczą Spółdzielnią Produkcyjną w Wyszkowie Śląskim, gdzie zajmowała się księgowością. Z kolei jej mąż - Adam był prezesem Spółdzielni Rolniczej w Biskupowie. - Wieńce dożynkowe wykonuję już od 1978 roku. Na początku były to nawet 2-3 jednego roku. Pierwszy, kiedy żniwiarze kończyli koszenie - w ramach podziękowań, a kolejne, kiedy odbywały się dożynki parafialne poprzedzone mszą św. - mówi pani Paulina. - W 1978 - jeszcze za czasów socjalizmu - w Wyszkowie miały odbyć się dożynki wojewódzkie. Byłam wtedy przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich. Każde koło musiało wystawić koronę. Odwiedziłam wszystkie domy we wsi, ale nikt nie potrafił tego robić. Ja też nie miałam z tym nigdy styczności, nie wiedziałam jak do tego podejść technicznie, ale zostałam zmuszona, żeby zrobić to samodzielnie. Wzięłam jakąś gazetę typu "Gospodyni wiejska", uruchomiłam swoją wyobraźnię i... powstało. Oczywiście miałam pomocnice, bo przy koronie jest mnóstwo pracy. Samo oczyszczanie zboża trwa bardzo długo. Teraz sprawa jest znacznie ułatwiona - jest internet, filmiki, które krok po kroku prezentują jak to zrobić...- dodaje.
- Mam nadzieję, że znajdą się następczynie, które będą kontynuowały tę tradycję - stwierdza Paulina Brodacka, dodając nazwiska pań, które chętnie biorą udział w przygotowaniu dożynkowych dzieł. Są to: Marzena i Magdalena Wojtczak, Edwarda i Irena Tomczuk, Małgorzata Gabryś, Sabina Nakonieczna, Danuta Kasperowicz i Dorota Kozdraś
Do pewnego czasu pani Paulina wykonywała korony, które reprezentowały Wyszków. W 1998 roku przeprowadziła się do Nysy, gdzie zamieszkała wraz z mężem. - Wzięliśmy ślub w kościele w Niwnicy i było to pierwsze konkordatowe małżeństwo zawarte w naszej gminie - mówią z dumą małżonkowie.
Pan Adam podzielił pasję żony i od lat pomaga jej w tworzeniu ozdób dożynkowych w kościele pw. św. Piotra i Pawła, ale także wieńców adwentowych. - Nie robimy tego dla podziękowań. Taka praca nas po prostu cieszy, a jeśli słyszymy, że się podobało to już w zupełności wystarczy - dodają.
Pracę przy powstawaniu korony wykonują jednak w Wyszkowie, a następnie "dzieła" są przewożone do Nysy. Oczywiście mózgiem przedsięwzięcia jest pani Paulina, która wykonuje projekt i większość prac. - W odpowiednim czasie trzeba zebrać dojrzałe kłosy, ale nie za bardzo, żeby się nie obsypywały. Jeżeli wszystko jest już oczyszczone - a zajmuje to bardzo dużo czasu - w ciągu tygodnia uda się to zrobić - zastrzega, dodając, że mąż bardzo pomaga przy tych czynnościach. W ten sposób powstaje nie tylko korona, ale także kosze, bukiety...
.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie