
W hali sportowej PANS w Nysie rozegrany został mecz piłki siatkowej kobiet o mistrzowstwo II ligi, w którym miejscowy zespół NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa zmierzył się z GLKS-em Barycz Janków Przygodzki.
NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa - GLKS Barycz Janków Przygodzki
3 : 1 (25 : 21, 25 : 18, 24 : 26, 28 : 26)
NTSK AZS PANS KOMUNALNIK NYSA: Urszula Kowalczyk, Julia Wałek, Natalia Budnik, Maja Kaczmarczyk, Anna Śmidowicz, Julia Wieczorek - Zuzanna Michalik (libero) oraz Karolina Natanek, Paulina Górska, trener Andrzej Roziewicz.
GLKS BARYCZ JANKÓW PRZYGODZKI: Magda Lachman, Zuzanna Torba, Katarzyna Pawlicka, Marcelina Basinska, Agnieszka Koszela, Hanna Shmaiun - Kamila Pawlak (libero) oraz Natalia Świtoń, Dominika Rataj, trener Michał Wachowski.
Spotkanie sędziowali: Paulina Dłużniakiewicz i Ewelina Urbaniak.
Protokolant: Marek Dudek.
Sędziowie liniowi: Jacek Gmernicki i Kamil Iwański.
Pierwszy set zespół NTSK AZS PANS Komunalnik rozpoczął nieco rozkojarzony i rywalki natychmiast to wykorzystały, obejmując wysokie prowadzenie 5:1. W miarę jednak upływu czas nasz zespół zaczął się budzić i mozolnie odrabiał punkty. Nie było jednak łatwo, bowiem przyjezdne uwierzyły, że można z Nysy wywieźć punkty. Pogoń nyskich akademiczek powiodła się dopiero przy stanie 17:17. W tym momencie wiadomo już było, że Waleczne Serca tego już nie puszczą. I faktycznie tak było. W końcówce pierwszej partii zdecydowanie dominowały miejscowe i to one wygrały pierwszego seta 25:21.
Drugiego seta nasz zespół rozpoczął koncertowo, obejmując wysokie prowadzenie 5:1 i wydawało się, że będzie to łatwy set dla nyskiego zespołu. Nic bardziej mylnego, bowiem przy stanie 7:3, drużyna z Jankowa Przygodzkiego zdobyła cztery punkty z rzędu i z czteropunktowej przewagi nic nie zostało. Przy stanie 11:10 nastąpił kolejny zryw nyskiego zespołu i przewaga naszego zespołu wzrosła do pięciu punktów (15:10). Tym razem rywalki już się nie podniosły i przegrały drugiego seta 18:25.
NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa do pełni potrzebował więc jeszcze jednego wygranego seta. Początek trzeciego seta bardzo wyrównany. Do stanu 2:2 oba zespoły zdobywały punkty na przemian. W tym momencie jednak przyjezdne zdobyły trzy punkty z rzędu i wyszły na prowadzenie 5:2. Miejscowe rozpoczęły pościg za rywalkami i doprowadziły rezultat najpierw do stanu remisowego 11:11, a następnie wyszły na czteropunktowe prowadzenie (18:14). W tym momencie nasz zespół zaczął się mylić w ataku i rywalki zdołały odrobić wszystkie straty (18:18). Do stanu 23:22 nasz zespół miał delikatną przewagę, ale to było za mało, żeby postawić przysłowiową kropkę nad i. W samej końcówce tego seta swoją klasę pokazała ukraińska rozgrywająca Baryczy - Hanna Shamuin i to dzieki jej precyzyjnym zagraniom drużyna z Jankowa Przygodzkiego wygrała trzeciego seta 28:26.
Set czwarty był bardzo ważny tak dla jednej jak i drugiej drużyny, bowiem dawał trzy punkty gospodyniom lub jeden przyjezdnym. Był to bardzo wyrównany set. Do stanu 11:10 żadnej z drużyn nie udalo się osiągnąć większej przewagi niż dwa punkty. Jako pierwsze zaatakowały nasze siatkarki i to one wyszły na sześciopunktowe prowadzenie 17:11. W tym momencie nyscy kibice dodawali już do ligowej tabeli Komunalnikowi trzy punkty. Nic bardziej mylnego, bowiem coś się w naszym zespole zacięło. Grająca bez zmiany nasza rozgrywająca i mocno już zmęczona - Anna Śmidowicz (choroba Justyny Zych) zaczęła się gubić w rozegraniu i rywalki złapały drugi oddech, doprowadzając rezultat spotkania do stanu 18:18. Końcówka tego seta była bardzo nerwowa. Szala zwycięstwa przechylała się z jednej strony na drugą. Od czego jednak mamy Waleczne Serca. Jest to drużyna z charakterem i ten charakterek zadecydował. Wróciła do swojego perfekcyjnego rozegrania Ania Śmidowicz. Jej koleżanki skutecznie atakowały, świetnie broniły i podopieczne Andrzeja Roziewicza wygrały czwartego seta 28:26 i cały mecz 3:1.
Teraz przed naszym zespołem nie lada wyzwanie. Do Nysy przyjedzie w sobotę niepokonany zespół Silesii Częstochowa. Początek meczu o godzinie 17.00. Jeżeli swoim dopingiem wesprzemy nasz zespół to jestem pewien, że i tę przeszkodę nasz zespół pokona. Niech prawdziwy Nyski Kocioł znów zapłonie.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
aha