
Nyskie Stowarzyszenie Diabetyków ma już siedemnaście lat i ponad 130 członków. Na początku swojej działalności w stowarzyszeniu działało zaledwie dwudziestu chorych. Wzrost liczby świadczy o tym, że cukrzyca jest problemem społecznym, ale także o tym, że chorzy chcą korzystać ze spotkań i akcji, które organizuje stowarzyszenie.
- Do naszego stowarzyszenia należy dokładnie 136 członków, a w związku z tym, że chętnych jest bardzo dużo i coraz więcej, to przyjmujemy tylko osoby posiadające grupę inwalidzką i zaświadczenie od lekarza, o zdiagnozowanej chorobie – mówi Jerzy Robiński, prezes nyskiego stowarzyszenia.
Przypadającą niedawno siedemnastą rocznicę sformalizowanej działalności chorych na cukrzycę w Nysie połączono z obchodami czterdziestolecia Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków i Światowego Dnia Walki z Cukrzycą. Stowarzyszenie przyznało wówczas okolicznościowe medale, które otrzymali m.in. Teresa Hanasz, Elżbieta Cymbalista, Ryszarda Ławczyn, Bolesław Orzech, Tomasz Grysztar, Piotr Przybyłowski, Jadwiga Białczak.
Stowarzyszenie prowadzi aktywną działalność. – Nasz zarząd spotyka się w każdą środę od godz. 10.00 do 12.30. Jesteśmy w swojej siedzibie przy ul. Moniuszki – mówi dalej prezes Robiński. - Z kolei w czwartki spotykamy się w sąsiedniej sali w większym gronie. Tam odbywają się spotkania z lekarzami, dietetykami, przedstawicielami innych zawodów, którzy radzą jak żyć w miarę normalnie z tą chorobą. Ważne jest też zwykłe wyjście z domu i spotkanie przy kawie, herbacie i… przy ciastku. Ludzie nieznający tej choroby myślą bowiem, że cukrzycy nie jedzą w ogóle słodkich pokarmów, a tak nie jest. Mamy znajomego piekarza, który wypieka dla nas ciasta z bardzo małą ilością cukru.
Nyskie Stowarzyszenie Diabetyków często organizuje także 3-4 dniowe wycieczki. Ostatnio członkowie przebywali w Poroninie. Organizują też „biegi po zdrowie”, sprzątali brzegi rzeki w Nysie.
Nyski oddział stowarzyszenia ściśle współpracuje z wojewódzkim odpowiednikiem, a także centralą w Warszawie. – Dzięki temu otrzymujemy aparaty do mierzenia cukru, ulotki, czasopisma, opaski na rękę z napisem „mam cukrzycę”. Osoby chore na cukrzycę mają bowiem omdlenia, a często widok leżącego człowieka na ulicy jest mylony z osobą, która nadużywa alkoholu. Brak pomocy w takich okolicznościach może oznaczać najgorsze…
Każdy z członków stowarzyszenia to inna historia choroby. Nie jest prawdą, że cukrzyca to choroba osób otyłych. - U mnie choroba zaczęła się w czasie ciąży i potem została. Wtedy wystarczyły mi leki – teraz muszę brać insulinę i to trzy razy dziennie. I tak ponad 30 lat.
– Ja żyję z cukrzycą 41 lat – rzuca ktoś inny.
- U mnie wszystko zaczęło się po śmierci syna – stres, problemy z tarczycą, sercem i cukrzyca…
Przebywanie w gronie osób, które rozumieją trudy choroby jest dla nich bardzo ważne.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie