
Ezequiel Soriano Freire pięć lat temu przyjechał po raz pierwszy do Polski nie wiedząc o naszym kraju kompletnie nic. Dziś mówi, że bardziej czuje się Polakiem niż Hiszpanem. To w naszym mieście postanowił zamieszkać na stałe i między innymi tutaj prowadzi szkołę językową, w której uczy hiszpańskiego.
„Czuję się bardziej Polakiem”
Nysa to nie było pierwsze miejsce w Polsce, do którego dotarł. Bez przesady można powiedzieć, że przyciągnęły go tutaj… sprawy urzędowe. - W Nysie mieszkał tłumacz przysięgły języka hiszpańskiego. Tak mi się jednak tutaj spodobało, że pomyślałem, że chciałbym tutaj zamieszkać – stwierdza Ezequiel Soriano Freire. To było trzy lata temu. Przez ten czas bardzo wiele się zmieniło w życiu naszego rozmówcy do tego stopnia, że dziś mówi: ”Czuję się bardziej Polakiem niż Hiszpanem”.
- W Hiszpanii mieszkałem w Katalonii. Z kolei moja mama jest z Galicji, czyli z północy Hiszpanii, a tato z Andaluzji. Na początku swojej drogi zawodowej – jako 22–letni chłopak - prowadziłem swój własny biznes – siłownię. Niestety zdiagnozowano u mnie padaczkę i musiałem z tego zrezygnować, chociaż zajmowałem się tym przez pięć lat - przyznaje.
Szukając innej drogi w życiu Ezequiel poszedł na studia inżynierskie, a konkretnie zgłębiał wiedzę o energetyce. – W ramach Erasmusa wyjechałem do Helsinek, a po powrocie do Barcelony poznałem swoją ówczesną dziewczynę – Polkę, która studiowała filologię hiszpańską. Ona tęskniła za Polską a więc przyjechaliśmy do jej domu rodzinnego znajdującego się w okolicach Szczecina. Zaczęliśmy wówczas myśleć o otwarciu w Polsce szkoły językowej, w której będziemy uczyć. Wtedy nie znałem w ogóle Polski. Dla mnie nie było różnicy Szczecin czy Nysa – śmieje się. Zaraz też przyznaje, że jego wiedza o Polsce była nawet jeszcze bardziej uboższa. - Dla Hiszpanów generalnie Polska, Rosja, Słowacja to jest jedno i to samo. Po prostu podciągamy Polskę i Słowację pod Rosję – stwierdza dodając, że wówczas znał tylko kuchnię polską, np. gołąbki, czy pierogi, ale zupełnie obca była mu nasza kultura i język.
- Kiedy przyjechałem to bardzo mi się tutaj spodobało. To co zobaczyłem zupełnie różniło się od wyobrażenia jakie o Polsce mają Hiszpanie. Zakochałem się w panującej tutaj zieleni, ogromie lasów. Podobnie było w Helsinkach i to bardzo mnie ujęło. W Polsce architektura jest także bardziej uporządkowana. Hiszpania jest pod tym względem chaotyczna - wspomina.
Po hiszpańsku się śpiewa
Od tej pory wiele się zmieniło w życiu Ezequiela – założył rodzinę, a od trzech lat uczy w Nysie, w Opolu i Niemodlinie języka hiszpańskiego. - Polacy są bardzo utalentowani językowo – chwali swoich słuchaczy. - Jestem po prostu dumny ze swoich uczniów, którzy błyskawicznie łapią język. Hiszpański nie jest trudny. Istnieje nawet teoria, że jest to najłatwiejszy język na świecie. Największą trudnością może być to, że posiada wiele czasów – aż 17. Ale oprócz tego jest bardzo łatwy. Jest to język, którym mówi się prosto od serca, a w zasadzie w hiszpańskim się nie mówi – w tym języku się śpiewa. W Nysie i w okolicach jest duże zapotrzebowanie na naukę hiszpańskiego. Są różne powody, dla których Polacy uczą się tego języka. Najbardziej ujmuje mnie to, że chcą się rozwijać i czytać w oryginale Cervantesa, czy oglądać „Dom z papieru”. Są też studenci, którzy chcą się poprzez znajomość hiszpańskiego rozwijać, pracować za granicą. W dzisiejszych czasach najważniejszym językiem jest chiński, a zaraz potem hiszpański, a dopiero na trzecim miejscu jest angielski – dodaje przyznając, że języka polskiego uczył się samodzielnie. – Największy problem miałem z końcówkami, z odmianą, ale wiem, że czasami mają z tym problem sami Polacy – śmieje się.
Jest kilka Hiszpanii
Ezequiel Soriano Freire żałuje tylko, że ma tak mało czasu na zwiedzanie Nysy i poznanie Polski. – Kocham spacery po Forcie Wodnym. Podoba mi się wielkość Nysy. Przez to, że nie jest dużym miastem nie ma tutaj hałasu. Strasznie żałuję, że jeszcze nie byłem w Krakowie ani w Zakopanem. Po prosu firma bardzo mnie absorbuje, ale na pewno przyjdzie także czas na podróże – dodaje.
W dobie koronawirusa w Nysie ujęło naszego rozmówcę jeszcze jedno – solidarność ludzka.
– Ujęła mnie np. akcja rozdawania maseczek zorganizowania przez grupę „Pomocna dłoń”. To przepiękne – mówi najwidoczniej wzruszony. – Cieszę się, że moja rodzina w Hiszpanii jest zdrowa. Teraz obostrzenia u nich są ostre, bo na początku Hiszpania luźno podeszła do zagrożenia koronawirusem - stwierdza.
Zaraz dodaje, że Polski i Hiszpanii nie można porównywać jako dwóch krajów. - Kiedy przedstawiamy się obcokrajowcom nigdy nie mówimy, że jesteśmy z Hiszpanii – mówimy z jakiego miasta i regionu się wywodzimy. My nie mamy zapędów, żeby podczas urlopu jechać za granicę, nie mamy takich potrzeb. Oczywiście ma tutaj znaczenie to, że mamy plaże, słońce, ale jadąc do innego regionu Hiszpanii jedziemy jakby do innego kraju. To jest zarówno różnica kultury jak i krajobrazu. Dlatego nie powinno się moim zdaniem porównywać Hiszpanii jako kraju do innego kraju. Ja nawet twierdzę, że jest kilka Hiszpanii: Katalonia, Madryt, Kraj Basków, Galicja, Andaluzja. W każdym miejscu jest inny dialekt, wszystko jest odmienne… Może ze względu na to w życiu unikam generalnie jakichkolwiek porównań, bo także każdy człowiek też jest inny. Przykład koronawirusa jest dowodem na to, że jednak wszyscy jesteśmy połączeni. Błędem jest twierdzenie, że są granice i coś nam nie grozi, bo tej granicy nie pokonuje. Teraz mamy szansę na zmianę tego myślenia - dodaje.
Ezequiel Soriano Freire tęskni za rodziną i za przyjaciółmi. – Do tej pory tylko mama była u mnie w Nysie. Mama jest bardzo mocno wierząca. Była zakochana w Janie Pawle II, więc przyjazd do Jego ojczyzny był dla niej wielkim wzruszeniem. Kiedy tutaj przyjechała po prostu się rozpłakała, Podobało się jej, że jest tutaj tak dużo kościołów. Mam nadzieję, że będę mógł kiedyś zabrać ją do Wadowic – mówi z nadzieją.#
Agnieszka Groń
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
polska słowacja rosja to jedno i to samo podciągamy Polskę i Słowację pod Rosję....... edukacja hiszpanska nie odbiega od zachodniej propagandy
Przecież to stek kłamstw. Ta osoba nienawidzi Nysy tak samo jak całej Polski. Żałuje że przyjechał, męczy się tutaj i marzy o powrocie do swojego kraju. Co za obłuda.
Bardzo sympatyczny kolega, miałem okazję poznać