
Bazylika nyska ma ścieżkę dydaktyczną z ogromną galerią edukacyjno-wystawienniczą na poddaszu. Powstała ona przy okazji modernizacji kościoła. W galerii będzie można zobaczyć konstrukcję masywnych sklepień oraz wnętrze strzelistego dachu. Będzie też okazja do podziwiania niezwykłych eksponatów.
46 ton granitu, 22 tony piaskowca
Ogromna i kosztowna modernizacja nyskiej bazyliki została zakończona pod koniec sierpnia br., z niemal rocznym wyprzedzeniem. Pierwsze prace zaczęły się 2,5 roku temu, a termin rozliczenia projektu to koniec czerwca 2021 roku. Remont kosztował ponad 20,7 mln zł. Parafia za pośrednictwem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pozyskała ponad 17,6 mln z programu unijnego, pozostałą kwotę pokryli parafianie.
Zakres prac w zabytkowym obiekcie był szeroki. - Były ich jakby trzy wymiary. Po pierwsze elewacja. Cegły są wyczyszczone, hydrobizowane z odpowiednią spoiną w miejsce powojennego betonu. Odnowione zostały też wszystkie cokoły, które były czarne od brudu. Na nowo wykonano kamienne maswerki przy oknach (przyp. dekoracyjny wzór architektoniczny używany do wypełnienia górnej części gotyckiego okna) - również w wieży, która prowadzi na poddasze bazyliki. Odnowiono dachy boczne, mają nową więźbę, są kryte blachą. Wcześniej 6 było już zrobionych, ale łącznie jest ich 16. Dokończona została też wymiana dachówki na dachu głównym. W poprzednich latach zrobiliśmy część, bo pozyskaliśmy trzy dotacje. Przy okazji przekładki nowych dachówek konserwowana była stalowa więźba dachowa, są nowe opłatowania drewniane, a pod dachówkami folia budowlana. Dach jest bardzo szczelny. Uporządkowane zostały przy okazji sklepienia z nagromadzonych tam przez dziesięciolecia naleciałości, resztek muru - wylicza ks. prałat Mikołaj Mróz, proboszcz parafii.
W ramach tzw. drugiego wymiaru zrobiono sklepienia wewnętrzne bazyliki.
- Zostały one zbite, bo już się kruszyły. Wykonano nowe z odpowiedniej zaprawy. Na sklepieniach nawy głównej powstały złote gwiazdy. W gotyckim kościele sklepienie jest symbolem nieba i jest w kolorze niebieskim. Niebieska kolorystyka jednak nie pasuje do naszej bazyliki, ale mamy gwiazdy - podkreśla z uśmiechem proboszcz.
W ramach projektu zadbano też o otoczenie bazyliki, które wyłożono kostką granitową. Betonowe "korytka" odprowadzające wodę opadową zamieniono na kamienne, na wzór takich jakie ks. Mikołaj Mróz zobaczył w Polanicy. Wykonano też granitowe daszki nad przyporami na zewnętrznej elewacji bazyliki.
- Tu poszło aż 46 ton granitu! To było wszystko wykuwane i wkładane. Nie można było robić tego seryjnie, bo na każdej przyporze są inne wymiary i inne kształty. Z przodu przy fasadzie odpadały betonowe wykładziny. Zastosowano piaskowiec, łącznie 22 tony! Tu były ogromne ilości materiałów budowlanych, a praca wręcz dentystyczna, wykuwanie poszczególnych elementów z precyzyjną dokładnością, szlifowanie i to wszystko pod nadzorem konserwatorskim nieocenionego pana Jacka Gryczewskiego - zdradza ks. prałat.
Wykonano też kilka prac z zaoszczędzonych z projektu pieniędzy. Dwa potężne okna (ok. 250 m kw.) w głównej fasadzie, z witrażami prof. Adama Stalone-Dobrzańskiego (z lat 70) otrzymały zewnętrzne zaszklenie chroniące je przed silnymi wiatrami. - Z tych rezerw przeprowadzony zostanie też remont organów. Staraliśmy się o wpisanie ich na listę zabytków, a potem o zezwolenie na remont. Trochę to trwało, ale już wszystko finalizujemy - cieszy się ks. Mróz.
Nie uda się z projektu odnowić ławek, bo zabraknie pieniędzy. - Będziemy się starać o następną dotację z ministerstwa, tym razem na poszerzenie oferty kulturowej bazyliki, tj. na remont stolarki dla przystosowania wnętrza do koncertów muzycznych - zapowiada proboszcz.
Ścieżka po krętych schodach
Innowacyjnym efektem modernizacji bazyliki jest galeria edukacyjno-wystawiennicza, która powstała w ramach tzw. trzeciego wymiaru prac. Ten pomysł ks. Mikołaja Mroza dał dodatkowe punkty w konkursie na dofinansowanie unijne.
Galeria, to ogromna platforma ze stali, wybudowana na sklepieniach, bajecznie oświetlona.
- Będzie można tu obejrzeć jak wyglądała gotycka architektura, jak budowano sklepienia oraz zobaczyć potężne dźwigary dachu, które są stalowe, nie mają żadnych poprzecznic. Są to też dwie wielkie przestrzenie wystawiennicze na wystawy - opowiada proboszcz.
Galeria to najwyższy etap ścieżki dydaktycznej bazyliki. Zaczyna się ona w tzw. małej kaplicy, w której wisi prawie 50 obrazów tablicowych Karola Dankwarta, syna szwedzkiego pułkownika, nadwornego malarza króla Jana III Sobieskiego, tworzącego artystyczne dzieła na przełomie XVII i XVIII wieku w Nysie, Otmuchowie, Kłodzku, na Jasnej Górze i w Krakowie.
- Na wszystkich akademiach szukam kogoś, kto zechciałby je naukowo opracować. I nie ma chętnych - ubolewa proboszcz.
Następnie musimy przemierzyć wąskimi schodami pierwszy etap drogi. Docieramy do pomieszczenia zwanego "chórem śpiewaczym", z którego rozpościera się widok na wnętrze bazyliki. Z tego miejsca można też docenić piękno witraży okien usytuowanych w naprzeciwległej ścianie świątyni oraz urok okazałych sklepień.
- Wcześniej chyba tu śpiewali chórzyści, stąd nazwa. Potem zrobiono "rupieciarnię", czyli skład przeróżnych rzeczy - wyjaśnia ks. Mikołaj Mróz, nasz przewodnik po ścieżce dydaktycznej.
W odnowionym pomieszczeniu "chóru" w skrzyniach są przepiękne, stare szaty liturgiczne (XVI - XVII w.) - Są do uratowania, jeżeli... będzie się miało bardzo dużo pieniędzy - mówi ks. prałat.
Był tu też stos obrazów. Część pracownicy sprzątając przed remontem zanieśli na obecny chór.
- Zawsze myślałem, że te wszystkie obrazy to stare stacje drogi krzyżowej, które do 1937 roku były w kościele. Po powodzi remontowano kościół a obrazy zdjęto i schowano tutaj. Teraz, kiedy część tych obrazów pracownicy przenieśli, przyjrzałem się pozostałym. Są duże, 3 metry na 2 metry. Na pierwszym zobaczyłem... postać św. Pawła. Przejrzałem kolejne i okazało się, że to są obrazy 12 apostołów i św. Pawła. Biskup Fryderyk Hessen w drugiej połowie XVII wieku przeprowadzał barokizację kościoła i nazywał ten kościół "kościołem apostolskim" i chyba to on powiesił te obrazy. Następcami tych obrazów były figury apostołów, a obrazy zdjęto i schowano. Jeśli sprawdzi się ta teza, to one mogą mieć 250-350 lat! - podkreśla z zachwytem ks. proboszcz.
Obrazy, ornaty i masywne sklepienia
Obrazy te zostaną wyjęte z ukrycia. Oczyszczone z kurzu znajdą swoje miejsce w galerii wystawienniczej. Jest ona ostatnim etapem naszej wędrówki ścieżką dydaktyczną po wąskich schodach prowadzących na najwyżej usytuowane pomieszczenie w bazylice. Ono też budzi respekt - od metalowej podłogi do szczytu ma wysokość 27 metrów. Powierzchnia jego jest ogromna. Na środku widać konstrukcję gotyckich sklepień, która robi wrażenie. Laik od kuchni może zobaczyć "drugą stronę" masywnych zabezpieczeń, z ankrami i murami oporowymi.
Na środku jest tzw. spirala, czyli schody na strunie (istniały przed remontem), prowadzące do wieży na szczycie. - Kiedy jest się w środku to schody jak struna zaczynają się poruszać. Większość osób dostaje stracha i schodzi. Ja nie! - zapewnia ze śmiechem ks. prałat.
Po drugiej stronie tych architektonicznych atrakcji będzie kolejna część ekspozycyjna. - W skarbczyku w mamy jeszcze prawie 30 ornatów zabytkowych, bardzo dobrze zachowanych. Brokaty, jedwabie, wszystkie ręcznie haftowane, kolorowe... Umieścimy je w specjalnych gablotach i wystawimy - zdradza ks. Mróz.
To są jednak plany na przyszłość, bo koszt jednej gabloty to ok. 20 tys. zł. Ks. prałat chce pozyskać na ten cel ministerialne pieniądze na aranżację wystawy w ramach ścieżki dydaktycznej. Szanse na uzyskanie dotacji są duże, bo będzie to kontynuacja wcześniejszego projektu. Proboszcz bazyliki ma jeszcze inne plany związane z galerią na poddaszu bazyliki. Chce, żeby była ona ogólnodostępna - także dla seniorów i osób niepełnosprawnych. Przy jej projektowaniu uwzględnił miejsce na wejście do zewnętrznej windy. Budowa windy to kolejny planowany wniosek, który tym razem skierowany zostanie do Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych (PFRON).#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie