
Po remoncie linii kolejowej Nysa - Opole właściciel gruntu ornego przy ulicy Strzelców Bytomskich w Nysie został pozbawiony dojazdu do swojej nieruchomości. Obecnie na pole Franciszka Sługockiego nie może wjechać kombajn, który mógłby zebrać kukurydzę. Brak dojazdu oznacza dla rolnika wielkie straty, liczone w tysiącach złotych.
Jak mówi właściciel dojazd do pola stał się niemożliwy, kiedy to Polskie Linie Kolejowe będące zarządcą narodowej sieci kolejowej zlikwidowały jedyny w okolicy funkcjonujący przed remontem linii Nysa - Opole przejazd przez tory. Dojazd do pola nie jest możliwy z żadnej innej strony. Od północy działkę ogranicza niewielki rów, a od południa wspomniane powyżej tory. Co prawda przez rów od strony ulicy Strzelców Bytomskich są położone dwie betonowe kładki, niestety są one zbyt wąskie, by mógł przejechać po nich kombajn. Właściciel pola chciałby, żeby gmina przebudowała jeden z dwóch istniejących przepustów tak, by mógł po nich swobodnie przejechać kombajn. Jak mówi, w odpowiedzi na pisma, które kierował do gminy ta wskazuje na wysokie koszty budowy nowego przepustu. Alternatywą byłoby odtworzenie przejazdu przez tory, który istniał przed remontem linii kolejowej Nysa - Opole. Właściciel korzystałby z niego okazyjnie w trakcie prac polowych. Brak przejazdu oznacza, że kukurydza nie zostanie zebrana, a rolnik poniesie wielkie straty, liczone w tysiącach złotych. Taki przejazd mógłby być np. zamknięty stałym szlabanem i być otwierany tylko w trakcie przejazdu przez tory. - Nie ma innego rozwiązania niż przebudowa mostu lub budowa przejazdu kolejowego - mówi Franciszek Sługocki. W kwestii możliwości rozwiązania tego problemu zwróciliśmy się zarówno do PLK, pod których zarządem znajdują tory oraz do gminy Nysa, która jest właścicielem torów. Do sprawy powrócimy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie