
W hali sportowej Politechnik w Częstochowie rozegrany został mecz piłki siatkowej kobiet o mistrzostwo II ligi, w którym miejscowy zespół - Ewdar Silesia Częstochowa zmierzył się z drużyną NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa.
Ewdar Silesia Częstochowa - NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa
3 : 0 (25 : 17, 28 : 26, 25 : 15)
EWDAR SILESIA CZĘSTOCHOWA: Wiktoria Kubryn, Aleksandra Chęcińska, Julia Kontowicz, Agata Sklepik, Julia Klimowicz, Paulina Jagła - Anna Maziakowska (libero) oraz Nikola Malczewska, Emilia Motłoch, Oliwia Kubryn, trener Urszula Jędrys-Szynkiel.
NTSK AZS PANS KOMUNALNIK NYSA: Urszula Kowalczyk, Justyna Zych, Julia Wałek, Karolina Natanek, Maja Kaczmarczyk, Julia Wieczorek - Zuzanna Michalik (libero) oraz Anna Śmidowicz, Patrycja Górska, Natalia Budnik, trener Andrzej Roziewicz.
Spotkanie sędziowali: Justyna Jarzębicka i Irena Wojciechowska.
Protokolant: Ryszard Adamczyk.
Sędziowie liniowi: Aleksandra Gąska i Dawid Wygaś.
Wyjeżdżając na mecz do Częstochowy nasz zespół zdawał sobie sprawę, że będzie to nie lada wyzwanie, bowiem gospodynie nie ukrywają, że ich celem jest awans do I ligi. Na miejscu okazało się, że będą się mierzyć nie tylko z bardzo mocnym zespołem Silesii, ale i licznymi miejscowymi kibicami zebranymi na trybunach hali sportowej Politechnik w Częstochowie. Jak się jednak później okazało był i ten trzeci, z którym nasze dziewczęta musiały się zmierzyć, czyli sędziowie tego spotkania, którzy wydawali decyzje co najmniej kontrowersyjne.
Pierwszego seta nasz zespół zaczął fatalnie, bowiem po pierwszych sześciu piłkach to drużyna Ewdar Silesia Częstochowa prowadziła 5:1. W tym momencie trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz poprosił o pierwszą w tym meczu regulaminową przerwę. Nic to jednak nie dało. Miejscowe świetnie zagrywały, w obronie grały jak w transie i ich przewaga z minuty na minutę rosła. Przy stanie 16:7 nyski szkoleniowiec - Andrzej Roziewicz po raz drugi w tym secie poprosił swoje zawodniczki do siebie. Tym razem przerwa ta wpłynęła mobilizująco na nasz zespół. „Waleczne Serca” zdobyły cztery punkty z rzędu i przewaga miejscowych stopniała do pięciu punktów (11:16). Był to jednak tylko chwilowy zryw naszego zespołu, bowiem kolejne minuty tej partii należały już do miejscowych. Ewdar Silesia Częstochowa prowadziła 20:13, 22:15 i pewnie wygrała pierwszego seta 25:17.
W drugim secie zobaczyliśmy zupełnie inny zespół Komunalnika, walczący od pierwszej do ostatniej minuty tej partii. Co prawda lekką przewagę posiadał zespół z Częstochowy, ale nasz zespół walczył jak równy z równym. Przy stanie 9:5 dla miejscowych trener nyskiej drużyny poprosił o pierwszą regulaminową przerwę. Po powrocie na parkiet nasz zespół stracił dziesiąty punkt i wydawało się, że już się nie podniesie. Nic bardziej mylnego. „Waleczne Serca” zaczęły odrabiać punkt po punkcie. Przy stanie 15:12 wiadomo już było, że nyski zespół nie odpuści. I tak też się stało, bowiem przy stanie 18:18 wszystkie straty zostały odrobione. Gdy miejscowe odpowiedziały serią dwóch punktów z rzędu trener NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa - Andrzej Roziewicz natychmiast poprosił o drugą przerwę, zdając sobie sprawę, że ten set może być kluczowy dla losów całego meczu. Po krótkiej przerwie oba zespoły wróciły na parkiet i wszystko się odmieniło. Nasz zespół zdobył pięć punktów, a rywalki zaledwie jeden. Przy stanie 21:23 trenerka Ewdar Silesii Częstochowa - Urszula Jędrys-Szynkiel poprosiła o pierwszy w tym secie czas. Nic to jednak nie dało, bowiem przy stanie 22:24 to nasz zespół miał dwie piłki setowe. Niestety dla nas nie udało się ich wykorzystać. Jakby tego było mało to kolejnych dwóch piłek setowych też nasz zespół nie wykorzystał. Rywalki wręcz odwrotnie przy stanie 25:26 zdobyły trzy punkty z rzędu i wygrały drugą partię tego meczu 28:26. Tak pechowo przegrany set musiał wpłynąć na nasz zespół i dało się to zauważyć w trzecim secie.
Podłamane pechowo przegranym setem nyskie siatkarki trzeciego seta oddały praktycznie bez walki. Drużyna Ewdara Silesii Częstochowa bardzo szybko objęła sześciopunktowe prowadzenie 10:4, a chwilę później ją jeszcze powiększyła (12:5). Przy stanie 16:8 nyski szkoleniowiec - Andrzej Roziewicz poprosił o pierwszą w tym secie regulaminową przerwę. Trudno jednak było poderwać przy takim stanie swój zespół do walki. Miejscowe grały na wielkim luzie i nie pozwoliły naszej drużynie zbliżyć się do nich. Ostatniego seta drużyna z Częstochowy wygrała pewnie 25:15 i cały mecz 3:0. Tym samym zespół z Częstochowy zapewnił sobie pierwsze miejsce w tabeli i udział w turnieju barażowym o I ligę.
Nasz zespół myśląc o awansie do turnieju barażowego o I ligę nie może już stracić żadnego punktu z zespołami z dolnych rejonów tabeli i w bezpośrednim meczu o awans pokonać w Nysie Silesię Volley Mysłowice. Czy stać na to nasze dziewczęta? Oczywiście że tak, bowiem mamy naprawdę świetny zespół. Ten mecz w Częstochowie „Walecznym Sercom” nie wyszedł, ale i częstochowianki jesteśmy w stanie pokonać. Jestem o tym przekonany i wierzę, że udany rewanż nastąpi podczas turnieju barażowego, w którym własne ściany i nie tylko nie będą pomagać Ewdarowi Silesii Częstochowa. Na neutralnym terenie udowodnimy, kto jest lepszy.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Z Żorami i Łaziskami trzeba wygrać za 3 pkt, wtedy ostatnia kolejka rozstrzygnie czy się załapią do baraży, oby.
Oglądałem transmisję. Takiego sędziowania to naprawdę dawno nie widziałem. Trzeba dodać że wynik trzeciego seta tylko oficjalnie wynosił 25:15 a tak naprawdę już w połowie sędziowie nie doliczyli punktu 9 mimo że dziewczyny z Nysy go zdobyły. Było zamieszanie, nawet drużyna przeciwna potwierdzała że punkt powinien być dodany. Sędziowie nie reagowali. Dwa auty policzyli dla Silesi co przyniosło dramatyczny skutek w postaci czerwonej kartki i dodatkowego darmowego punktu drużyny przeciwnej. Nie dziwiłem się jednak też złości dziewczyn, bo ile można znosić błędów i upokorzeń. Żałowałem że mnie tam nie było ale może dobrze bo nie wiem czy sędziego bym zwyczajnie nie skopał. To był żenujący popis braku kompetencji i profesjonalizmu. Wierzę, że to czysty przypadek ale trochę szkoda że nie była to czysta wygrana i czysta przegrana bo zawsze pozostaje niedosyt, co by było, gdyby. Ale dobra. Dziewczyny są waleczne i wiem że nie odpuszczą. W Nysie już na pewno będę na widowni i będę bardzo mocno drużynie kibicował.