Powrót gruźlicy. Alarmujące dane ze szpitala w Głuchołazach 

- W Polsce mamy coraz więcej przypadków gruźlicy, ale się o tym nie mówi – alarmuje Mariusz Grochowski, dyrektor szpitala specjalistycznego MSWiA w Głuchołazach, gdzie m.in. leczone są choroby płuc. 

Dyrektor zdradza, że gruźlica była do niedawna chorobą występującą tylko w określonych, zagrożonych grupach społecznych, jak np. osoby bezdomne (kiedyś mówiło się o niej „choroba nędzy” – red.). – Coraz częściej trafiają do nas pacjenci z innych środowisk. Powód to brak badań przesiewowych, które kiedyś były powszechne. Dzięki nim gruźlica była wykrywana na wczesnym etapie. Teraz często trafiają do nas pacjenci z zaawansowaną gruźlicą, którą leczy się bardzo długo – mówi dyrektor. Zdradza, że w Polsce mamy dodatkowy problem, bo jest dużo przypadków gruźlicy lekoopornej. - Są przypadki, że ktoś leży 3 lata w szpitalu i nie można tego wyleczyć – wyjawia. 

Coraz większa ilość przypadków gruźlicy wpływa na funkcjonowanie szpitala w Głuchołazach. – Jeszcze 3 lata temu mieliśmy w naszym szpitalu 4 sale dla chorych na gruźlicę i to wystarczało. Teraz są takie rekomendacje, że ci pacjenci muszą leżeć osobno, bo mogą się nawzajem zarażać, co wydłuża leczenie. W tym roku mamy ok. 20 pacjentów chorych na gruźlicę i całe 5 piętro szpitala jest zajęte gruźlikami – informuje prezes szpitala MSWiA. Jednostka przygotowuje się jednak na dalszy wzrost liczby chorych na gruźlicę płuc. - Musieliśmy wydzielić część 4 piętra na kolejne sale dla chorych na tę chorobę. Przygotowujemy się do tego, że będziemy mieć aż 32 łóżka gruźlicze, ponieważ takie są potrzeby – zdradza Mariusz Grochowski. 

W głuchołaskim szpitalu odnotowano też rekordową ilość chorych na ciężkie zapalenia płuc. – Takiej liczby przypadków jak teraz, to jeszcze w tym szpitalu nie mieliśmy. W dużej mierze chorują osoby, które przeszły covid – dodaje.