
Do nyskiej prokuratury wpłynęła już opinia biegłego z dziedziny chirurgii, który zbadał sprawę Dariusza Lipińskiego z Ligoty Wielkiej koło Otmuchowa. Historia młodego mężczyzny, który w ciągu niespełna dwóch miesięcy został poddany w nyskim szpitalu 14 operacjom wstrząsnęła opinią publiczną naszego powiatu, a potem całej Polski.
O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy równo rok temu. Po nas reportaż o traumatycznych przeżyciach Dariusza Lipińskiego, a przy tym jego najbliższych, wyemitowała Telewizja Polsat. Przypomnijmy, że pan Dariusz w ciągu niespełna dwóch miesięcy został poddany w nyskim szpitalu 14 operacjom. Jeszcze w czerwcu 2023 r. ważył 90 kg, ćwiczył na siłowni, pracował ciężko fizycznie. Gehenna zaczęła się 11 czerwca 2023 r.
Pierwotnie rozpoznano u niego zapalenie wyrostka, który jednak nie został wycięty podczas pierwszego zabiegu. Po wypisaniu do domu stan pana Darka pogarszał się – łącznie ze wzrostem temperatury do ponad 40 stopni. Po drugiej operacji (po której dowiedział się, że w brzuchu miał 2 litry ropy) stwierdzono u niego zapalenie otrzewnej, sepsę. To nie był koniec – mężczyzna przechodził kolejne operacje. Po czwartej operacji jego stan był tak ciężki, że trafił na OIOM. Kolejne operacje odbywały się nawet (!) co drugi dzień. Trudno wyobrazić sobie gehennę jaką przeszedł pacjent i jego najbliżsi.
W międzyczasie jego żona – pani Dominika na własną rękę szukała pomocy w innych ośrodkach w kraju. U jednego ze specjalistów usłyszała, że już czwarta operacja nie powinna mieć miejsca. Tymczasem dyrekcja nyskiego szpitala stała na stanowisku, że wszystko wykonano zgodnie ze sztuką lekarską.
Mężczyzna trafił pod opieką szpitala w Warszawie. Przez wiele miesięcy był karmiony wyłącznie pozaustrojowo, przez większą część doby korzystał z kroplówek. Jego organizm musiał się zregenerować zanim doszło do kolejnej, niezbędnej operacji – już w Warszawie. Chociaż nadal podstawą odżywiania pana Dariusza jest port, to czasami może sobie pozwolić na mały, lekkostrawny posiłek, który trafi do jego organizmu doustnie. Mężczyzna cały czas musi być pod kontrolą lekarzy, brać leki, a jego życie już nigdy nie będzie mogło być tak aktywne jak przed serią operacji w nyskim szpitalu.
Wkrótce po tym, gdy na temat pana Darka ukazał się artykuł w „Nowinach” jego sprawa trafiła do prokuratury i do Rzecznika Praw Pacjenta. Jak poinformowała nas Prokuratura Rejonowa w Nysie pozyskano już opinię biegłego z zakresu chirurgii. Należy podkreślić, że została ona wydana bardzo szybko. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie łącznie wystąpiono o cztery opinie biegłych.
– Aktualnie podejmowane są czynności mające na celu weryfikację dotychczasowych ustaleń – poinformował nas Sebastian Biegun prokurator rejonowy w Nysie. – Ze względu na dobro śledztwa oraz dobro pokrzywdzonego nie jest możliwe udzielenie na obecnym etapie dalszych informacji.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A była okazja zlikwidować te ustrojstwo,bo szpitalem tego nie można nazwać. Wykańczalnia i wiecznie uczący się lekarze jak PAD.
Czas ma samodzielne myslenie
I tak sprawę umorzą. Oni nie występują przeciwko władzy i lekarzom. Dziwne że wogóle wszczęli śledztwo
Szpital to nie budynek. Szpital to personel a zwłaszcza LEKARZE. Skoro tak wiele błędów i negatywnych opinii to trzeba wysnuć odpowiednie wnioski.... A z błędy w sztuce lekarskiej winno się rozliczać. Zarabiają krocie to niech się starają oczywiście są i perełki.
Kiedy słyszę o tym, że byle tłumok i półmózg zdobył wykształcenie w jakimś tam Collegium Tumanum, to boję się pójść do lekarza.
Większość płatnych uczelni to nie porozumienie, tylko kasa się liczy.A u lekarza to kiedyś były łapówki wiadomo jak było każdy dawał czy musiał dać? Teraz macie gabinety prywatne i trzeba płacić i tyle w tym temacie.