
Morów jest niewielką, liczącą 330 mieszkańców, miejscowością. Jego historia sięga XIII wieku. Otoczony zielenią lasów, położony w dolinie rzeki Mory, na trasie z Nysy do Czech - jest miejscem na liczne wypady dla rowerzystów oraz biegaczy. Mieszkańcy wszystko robią, żeby zatrzymać turystów u siebie.
Sołtys zachwycony Morowem
- Nasza wioska jest przepięknie położona. Zielono, czyste powietrze, nie ma tu żadnego truciciela. Ponadto leży blisko Nysy. Dojeżdża tutaj autobus podmiejski MZK. Niedaleko jest też do Głuchołaz - tak Morów charakteryzuje Artur Pieczarka, obecny sołtys. Kilka tygodni temu zastąpił na tym stanowisku Teresę Wilk, która sołtysowała wiosce przez 20 lat. W tegorocznych wyborach nie startowała, ale zgodziła się pracować w radzie sołeckiej. W jej składzie są też: Iwona Ilch (przewodnicząca), Zygmunt Dysiewicz (wiceprzewodniczący), Justyna Kurzeja-Korkiewicz i Agnieszka Król.
Artur Pieczarka jest w sołectwie "przybyszem" - 12 lat temu z żoną wybudowali dom na działce należącej do jej rodziców. Młody mężczyzna jest zachwycony Morowem i mieszkającymi tu ludźmi.
- Nigdzie chyba nie spotkałem tak zintegrowanych mieszkańców! Tu nie ma żadnych podziałów: czy to rolnik, czy nauczyciel, czy urzędnik, czy lekarz - wspólnie pracujemy i wspólnie się bawimy.
Przyroda, konie, rowery, morsy i... bociany
Morów był kiedyś miejscowością rolniczą. Teraz mieszkańcy w większości dojeżdżają do pracy w Nysie i w Głuchołazach. Coraz więcej młodych rodzin postanawia tu zostać na stałe, osiedlają się też nowe.
- Nasza wieś to też oaza zdrowia, bo mamy u siebie perełki - osoby długowieczne. Kilkoro mieszkańców ma 90 lat i ponad 90 lat - mówi z dumą Justyna Kurzeja-Korkiewicz.
Atuty: przyrodę, położenie, czyste powietrze mieszkańcy starają się wykorzystać dla rozwoju wsi.
- Idziemy w kierunku turystyki. Chcemy wykorzystać to, że bardzo dużo ludzi przejeżdża przez Morów w kierunku Czech. Pojawiają się grupy kolarzy oraz grupy biegaczy z Nysy i z Głuchołaz, a w drodze powrotnej zatrzymują się u nas na pizzę w barze. Mamy też dwie stadniny koni - wylicza sołtys.
- Morów słynie w całym regionie z koni. Prowadzona jest nauka jazdy dla dzieci i dorosłych, a w jednej stadninie są również kucyki. Jej właściciel uatrakcyjnia nam biesiadę wiejską i przyprowadza je dla dzieci - dopowiada Iwona Ilch.
- Mamy też bociany, przepiękne krajobrazy i przyrodę, malownicze tereny. Oprócz rowerów i koni mamy też u siebie nieformalną grupę morsów. Pan Zygmunt Dysiewicz z naszej rady sołeckiej jest jednym z nich. Na morsowanie na nasz wodospad w Morowie przyjeżdżają także mieszkańcy Nysy - kontynuuje Justyna Kurzeja-Korkiewicz.
Przystanek Morów
Sołectwo leży w dolinie górskiej rzeki Mora. Na co dzień spokojna, potrafiła się jednak dać we znaki mieszkańcom.
- Od 4-5 lat mamy spokój, bo nas nie zalewała. Ale wcześniej, przy długotrwałych opadach stawała się wielkim, rwącym potokiem. Tak było np. w 2007 roku i w 2010 roku - opowiada Teresa Wilk.
Spokojna Mora na co dzień jest ubogaceniem krajobrazu wsi. Latem dzieci taplają się przy wodospadzie, a dorośli spacerują wzdłuż brzegów.
- U nas jest gdzie spacerować. Mamy piękną drogę na "gajówkę" i dalej do Jeziora Nyskiego - zachęca Justyna Kurzeja-Korkiewicz.
Mieszkańcy na zebraniach sołeckich dyskutowali, jak zatrzymać u siebie na dłużej gości oraz jak uatrakcyjnić swoją wieś.
- Za budynkiem byłej szkoły mamy teren wiejski. Tam pod turystykę postanowiliśmy urządzić Przystanek Morów - opowiada sołtys Artur Pieczarka, który wcześniej działał w radzie sołeckiej.
- Zrobiliśmy plac zabaw dla dzieci, potem powstała siłownia dla młodzieży i dorosłych. Te inwestycje udało się zrobić z pieniędzy z budżetu obywatelskiego i z pieniędzy sołeckich - kontynuuje była sołtys Teresa Wilk.
- Z Odnowy Wsi natomiast pozyskaliśmy pieniądze na wiatę. Dołożyliśmy z funduszu sołeckiego i mamy teraz okazałą, bo podwójną - cieszy się szefowa rady sołeckiej Iwona Ilch.
- W tym roku z funduszu sołeckiego doprowadzimy prąd na ten teren. Będzie oświetlenie i być może będzie można w tym roku zorganizować tam naszą biesiadę - planuje Justyna Kurzeja-Korkiewicz z rady sołeckiej.
Biesiadują do rana
Biesiada Sołecka Morów to tradycyjna impreza integrująca mieszkańców. Odbywa się zawsze 14 sierpnia.
- Charakterystycznym punktem programu jest konkurs potraw. Ocenia je komisja powołana przez sołtysa. Po konkursie potrawy ze świetlicy wynosimy na zewnątrz, gdzie odbywa się festyn. Ludzie się częstują - opowiadają panie.
- Panie z Morowa bardzo się angażują. Przygotowują też pierogi, bigos, chleb ze swojskim smalcem - mówi z uznaniem sołtys.
Do organizacji biesiady włączani są wszyscy mieszkańcy, od rolników po nauczycieli, lekarzy, przedsiębiorców, dzieci i młodzież. Potem wszyscy razem się bawią.
Nauczycielki przygotowują z najmłodszymi program artystyczny. Jest też pakiet konkursów sportowych, plastycznych, ekologicznych itp.
- Pozyskujemy nagrody od lokalnych sponsorów, również rolników. Pani Teresa Wilk od kilku lat fundowała I nagrodę "Koguta Sołtysa" - opowiada ze śmiechem pani Iwona.
- Zabawa jest wspaniała - o godz. 4 rano ludzie wypraszają zawsze u orkiestry, żeby jeszcze grała - podkreśla z dumą pani Justyna.
Z tym sami sobie nie poradzą
Wioska jest zadbana, skanalizowana. Przez jej centrum biegnie nowa droga, wybudowana rok temu przez powiat w ramach transgranicznego projektu z Czechami. Wcześniej wyremontowano most na tej drodze. Mieszkańcy na bieżąco dbają też o swoją świetlicę, która ma w pełni wyposażoną kuchnię. Bolączką jest jednak ogromne zawilgocenie obiektu. W dużej sali na parterze czuć zgniliznę, a na zewnątrz tynk odpada z elewacji. Włodarze Morowa zwrócili się do burmistrza Nysy z pismem, żeby ratował wiejski obiekt.
- Potrzebne jest tutaj profesjonalne odwodnienie, bo inaczej budynek całkiem się zniszczy. Liczymy na to, że radni nas będą wspierać. Remont nie pochłonie milionów, ale jego koszt nie jest dla nas do udźwignięcia - argumentuje sołtys.
Kolejną bolączka jest szutrowa droga do części wsi "za rzeką". Po opadach mieszkający tam ludzie brodzą po błocie. Droga prowadzi też do stadniny i jest bardzo uczęszczana.
- Chcielibyśmy, żeby tam powstała droga asfaltowa. Nie musi być z chodnikami, ale np. taka jaką zrobił powiat przy wałach Jeziora Nyskiego - z prostą podbudową - dodaje Artur Pieczarka.
HISTORIA
Morów - niem. Mohrau, Kreis Neisse; założony przed 1270 r., w średniowieczu należał do biskupów wrocławskich. W 1937 r. 303 hektarowy majątek był własnością Rudolfa von Falkenhausen - właściciela zamku w Białej Nyskiej. We wsi znajduje się zabytkowy "dwór wolnych sołtysów" z XVI w., przebudowany w XIX w. na spichlerz (obecnie własność prywatna).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie