
Robert Kobylański 27-letni mieszkaniec Nysy, pasjonujący się elektroniką oraz motoryzacją. W 2020 roku był bohaterem jednego z reportaży, który ukazał się w naszej gazecie a dotyczył jego życia po wypadku. Robert w święto Bożego Ciała wziął udział w charytatywnym Rajdzie Koguta, w którym samochodem przejechał ponad tysiąc kilometrów.
- „Nowiny Nyskie” - Jak wyglądały Twoje przygotowania do Rajdu Koguta?
- Robert Kobylański - Przede wszystkim, aby móc wystartować w tegorocznym Rajdzie Koguta najważniejszym warunkiem było posiadanie pojazdu wyprodukowanego w Polsce lub w bloku wschodnim, który ma minimum 15 lat, lub który został wyprodukowany maksymalnie w 1994 roku. Nie miałem takiego samochodu, więc rozpocząłem poszukiwania. Oglądałem kilka samochodów, które musiały spełniać określone kryteria takie jak np. automatyczna skrzynia biegów, jednak po pewnym czasie udało się znaleźć odpowiadający mi egzemplarz. Jest to biały Mercedes 190E (W201) z 1987 roku. Pod maską znajduje się 2 litrowy silnik benzynowy. Samochód w chwili zakupu był już zarejestrowany jako zabytek, czyli posiadał żółte tablice.
- Z czym wiąże się Rajd Koguta?
- Najważniejszym kryterium jest spełnienie wszystkich warunków określonych w regulaminie. Trzeba się zgłosić przez formularz dostępny na stronie internetowej organizatora rajdu. Warunkiem startu w przypadku ekipy jadącej samochodem osobowym było wpłacenie minimum 600 zł tzw. „wpisowego”. Całość zebranych środków jest przeznaczana na cele charytatywne. Lista organizacji i osób z powiatu oławskiego jest udostępniana przed startem. Po pozytywnej weryfikacji otrzymuje się maila zwrotnego z nadanym numerem startowym. Pakiety startowe można odbierać kilka dni przed samym startem w siedzibie organizatora w Oławie. W czwartek startowaliśmy, ja natomiast w środę udałem się po pakiet, by na spokojnie okleić swój samochód. Dodam, że podczas przygotowań w środę o godzinie 22.00 przebiłem oponę na wkręcie, który znajdował się na jezdni. Musiałem naprawić przebitą oponę, by móc wystartować w rajdzie. Rano w czwartek w Boże Ciało miał miejsce start w Oławie.
- Co najciekawszego zobaczyłeś podczas tego wydarzenia?
- Na starcie oraz na trasie można było spotkać mnóstwo unikatowych pojazdów, których nie spotyka się na co dzień. Ciężko jest mi wymienić, który pojazd był najciekawszy, ponieważ każdy z nich posiadał coś wyjątkowego.
- Kto towarzyszył Ci w rajdzie?
- Moimi towarzyszami byli moi koledzy: Szymon Zarenkiewicz, Tomek Mazurkiewicz oraz Paweł Mażarski. Podobnie jak ja fascynują się motoryzacją. Bez nich ta impreza nie byłaby tak udana. Jednak zgrana ekipa to podstawa przy takich wyjazdach.
- Jakie ciekawe miejsca odwiedziłeś?
- Po drodze mieliśmy przyjemność odwiedzić Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach (k. Warszawy). Jest to niesamowite miejsce, w którym znajduje się mnóstwo pojazdów, zaczynając od rowerów, motorowerów, przez samochody osobowe i ciężarowe, po sam czołg „Rudy” T-34, który występował w kilku scenach serialu „Czterej pancerni i pies”. Wpadliśmy na pomysł, aby także odwiedzić tzw. „Wilkowyje”, czyli dokładniej Jeruzal. Udaliśmy się pod sklep „U KRYSI”, by z dwoma załogami zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Takie też było jedno z zadań podczas rajdu, aby wykonać śmieszne zdjęcie, które później każda ekipa wrzucała na fanpage’u Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie pod odpowiednim postem z zadaniem. Na końcu dotarliśmy do Giżycka, w którym też miałem okazję być po raz pierwszy. Jeziora na Mazurach są cudowne. Bardzo podobała mi się plaża miejska w Giżycku oraz molo. Nocowaliśmy w Resort Niegocin, gdzie też były niesamowite widoki, gdyż miejsce to jest położone nad samym jeziorem.
- Ile łącznie kilometrów przejechałeś?
- Ciężko mi stwierdzić, gdyż nie liczyliśmy pokonanego dystansu dokładnie, ale będzie to między 1500 a 1600 kilometrów.
- Czy widziałeś dużo rejestracji z naszego powiatu?
- Tak, na starcie widziałem kilka oraz na trasie również mijałem kilka samochodów z rejestracjami z naszego powiatu.
- Czy na Rajdzie Koguta poznałeś jakieś ciekawe osoby?
- W Łodzi pod hotelem spotkaliśmy dwóch chłopaków, którzy podobnie jak my przyjechali dwoma Mercedesami. Spędziliśmy razem wieczór, dyskutując nie tylko o motoryzacji. Na rajdzie jednym z zadań było spotkanie ministra Leszka na ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Minister Leszek to tak naprawdę człowiek odpowiedzialny za renowację pojazdów zabytkowych w Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie. Bardzo pozytywna postać. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie, a dodatkowo każdy z nas otrzymał w nagrodę „+500 kogutów” od samego ministra Leszka.
- Czy widziałeś tam jakieś znane osoby?
- Na starcie w Oławie oraz w muzeum w Otrębusach spotkaliśmy pana Patryka Mikiciuka – znanego z telewizji i internetu dziennikarza motoryzacyjnego. Oczywiście zrobiliśmy sobie wszyscy pamiątkowe zdjęcie. Spotkaliśmy ekipę, która przyjechała Toyotą z Dubaju, by wystartować w rajdzie. Pokonali 7000 km. Wielki szacunek dla nich. Oprócz tego można było spotkać wiele innych osób, które są znane głównie w internetowym świecie motoryzacji.
- Wspominałeś kiedyś, że chcesz założyć bloga, na którym będziesz relacjonował realizację 100 swoich marzeń. Czy to jest jedno z nich?
- Tak, wyprawa zabytkowym pojazdem po Polsce była jednym z moich marzeń. Niestety, nie udało mi się wszystkiego dopiąć przed samym rajdem, ponieważ byłem pochłonięty innymi obowiązkami.
- Kiedy nasi czytelnicy będą mogli zobaczyć Twoją stronę?
- To jest w tej chwili dla mnie priorytetem i będę pracował nad tym, aby ten moment mógł nastąpić jak najszybciej. Nie będę ukrywał, że wcale nie tak prosto jest wypisać 100 marzeń, które chciałoby się zrealizować. Jednak mam już ponad 1/3 spisaną na kartce.
- Które z kolejnych marzeń spełnisz w najbliższej przyszłości?
- Myślę, że będzie to skok ze spadochronem. Uwielbiam adrenalinę.
- Jak oceniasz Rajd Koguta?
- Jest to niesamowita charytatywna impreza zrzeszająca miłośników zabytkowych pojazdów. W tym roku udało się zebrać rekordową sumę prawie 970 tysięcy złotych. Jestem szczęśliwy, że mogłem być w jednej z ekip, które brały udział w tym rajdzie. Na wydarzeniu panuje świetna atmosfera. Wszyscy czuliśmy się jak jedna, wielka rodzina. Każdy każdemu machał na trasie. Pozdrawialiśmy się wzajemnie. Jeżeli jedna ekipa miała jakąś awarię to mogła liczyć na pomoc ludzi z innych pojazdów. Odwiedziliśmy niesamowite miejsca. Polska jest piękna i dodam, że dawno nie widziałem tylu bocianich gniazd. Mazury zachwycają pięknymi jeziorami. Każdemu polecam tego doświadczyć. Do zobaczenia za rok!
- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
Rozmawiała Joanna Kania
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie