
Od niedawna stowarzyszenie prowadzące schronisko dla bezdomnych w Bielicach ma nową prezes i nowy zarząd. To jednak nie jedyne zmiany. Dzięki zaangażowaniu ks. Bronisława Dołhana do schroniska dotarły z Krakowa relikwie świętego Adama Chmielowskiego i św. Jana Pawła II. Relikwie zostały umieszczone w kaplicy schroniska.
Schronisko w Bielicach to jedno z największych schronisk dla mężczyzn w Polsce i największe na Opolszczyźnie. Ze względu na wprowadzenie nowych przepisów prawnych schronisko nie może pozwolić sobie na przyjęcie takiej ilości osób, która bywała tutaj 20 lat temu. W czasie niektórych, srogich zim schronienie nad głową i ciepły posiłek otrzymywało tutaj ponad 200 osób. Wszystko dzięki nieżyjącemu bratu Jerzemu Marszałkowiczowi, który rozpoczął to dzieło w 1988 roku i poświęcił temu miejscu i ludziom całe swoje życie. Z czasem w to dzieło włączali kolejni szefowie stowarzyszenia tak jak pani Teresa Rojek. Za ich sprawą udało się nie tylko prowadzić tę instytucję, ale stworzyć coraz lepsze warunki, m.in. oddać do użytku budynek, w którym schronienie znajdują bezdomni wymagający szczególnej opieki – ludzie na wózkach inwalidzkich, wymagający pomocy przy karmieniu, przyjmujący na stałe leki. - Mamy miejsce na 130 osób. Obecnie 54 osoby wymagają opieki. Jesteśmy jednym z nielicznych schronisk w Polsce, które prowadzą schronisko właśnie z takimi usługami – mówi nowa prezes zarządu koła bielickiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, Aneta Szkolna.
Zgodnie z ustawą każda gmina, która ma na swoim terenie osobę bezdomną, musi znaleźć jej schronienie. - Wtedy to dzwoni do nas – jeśli ma z nami podpisaną umowę - a my przyjmujemy bezdomnego pod warunkiem, że dysponujemy miejscem. To są stosunkowo nowe przepisy, ale niektórzy bezdomni są tutaj nawet kilkadziesiąt lat – rekordzista 50 lat. Ludzie przemieszczali się po całej Polsce, wiedzieli, że tutaj jest takie schronisko, że był brat Marszałkowicz, który im zawsze otworzył bramę, nigdy nie zostawił bez dachu nad głową – dodaje Aneta Szkolna.
Wtedy schronisko utrzymywało się z datków. Teraz utrzymuje się ze wspomnianych kwot uiszczanych przez ośrodki pomocy społecznej z danej gminy, ale także ze wsparcia różnych fundacji.
W schronisku w Bielicach nie chodzi tylko o zapewnienie dachu nad głową i wyżywienia, ale także o udzielenie pomocy psychologicznej. – Wszyscy, którzy tutaj trafiają mają problem z alkoholem. W pewnym momencie swojego życia nie zapanowali nad swoim nałogiem zderzając się ze ścianą. W schronisku obowiązuje nasz wewnętrzny regulamin, którego jeden z głównych punktów mówi, że na jego terenie nie może przebywać osoba po spożyciu alkoholu, a jeżeli jest pod jego wpływem - musi opuścić schronisko. Ten punkt jest przestrzegany bezwzględne, Mamy panów, którzy przechodzą ze schroniska do schroniska, bo w każdym rozrabiali. Gdy przekraczają bramę tego miejsca koledzy natychmiast ich informują: „Nawet nie próbuj pić”. Oni chodzą na mitingi, przyjeżdża do nich psycholog, jeżdżą na detoks. Dajemy im możliwość wyjścia z tego nałogu, ale muszą sami tego chcieć. Pomagamy też w innych kwestiach – np. w załatwieniu formalności dotyczących przejścia na emeryturę – dodaje pani prezes.
Aneta Szkolna rozmawia osobiście z każdym bezdomnym, który dociera do bramy schroniska. W tej pracy trzeba być konsekwentnym. - Jeżeli jest jakiś problem spokojnie tłumaczę, rozmawiamy, ale są momenty, gdy trzeba krzyknąć. Ostatnio uciekł od nas jeden z podopiecznych, który ma założoną niebieską kartę, zakaz zbliżania się do członków rodziny. Mimo tego córka tego pana chciała nawiązać z nim kontakt, zabrać na weekend, ale on do niej nie dotarł. Koczował pijany tydzień na ławce przed jej domem. Pojechał na detoks i po detoksie przyjęłam go, co mi się bardzo rzadko zdarza. To jest niesamowicie komfortowa sytuacja, nie może wpuścić własnego ojca do domu, bo ma swoje małe dzieci – dodaje pani prezes.
Stowarzyszenie prowadzące schronisko jest katolickie, więc dba również o religijną stronę swoich podopiecznych. W pięknej kaplicy znajdującej się w budynku głównym odprawiane są msze św. Osoby chore, które nie mogą wejść na piętro, mogą w niej uczestniczyć za sprawą radiowęzła. Niedawno – przy osobistym zaangażowaniu ks. Bronisława Dołhana do schroniska zostały sprowadzone relikwie dwóch świętych, którzy w każdej – nawet najbardziej zagubionej duszy - widzieli człowieka. To relikwie świętego Jana Pawła II i kanonizowanego przez naszego świętego papieża, relikwie brata Adama Chmielowskiego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Chować dzieci papież leci
Podobno cieli ostatnio Kadłubka na części i ma zbyciu są kości charatane w słoikach .