
Segregacja odpadów jest obowiązkowa, ale się nie opłaca. Nyski Ekom pozbywa się ich praktycznie po kosztach. Za rosnącą liczbą surowców nie idzie liczba odbiorców, którzy powinni je przetwarzać.
Cena plastików spadła o sto procent!
- Mamy problemy ze zbyciem surowców wtórnych i to jest problem ogólnopolski. Obecnie na rynku jest duża nadpodaż surowców, czego nigdy wcześniej nie było. To sprawia, że ich ceny są bardzo niskie. W spółce pracuję od 9 lat i pamiętam czasy, kiedy za surowce otrzymywaliśmy dobre pieniądze. Wtedy tona plastikowych butelek kosztowała 2000 zł, a dzisiaj jest to poniżej 1000 zł - mówi Tomasz Ogorzały, prezes Ekomu, który podkreśla, że i tak jest to surowiec, za który można dostać najwięcej pieniędzy. Nie jest nim natomiast złom, choć jego ceny w skupach nie są niskie. - Do nas trafia złom, który wymaga oczyszczenia, czego my ponosimy koszty. Na skupie złomu nikt nie przyjmie wersalki, w której są metalowe części. My musimy ją przyjąć i odzyskać z niej metale. Koszty oczyszczania są tak duże, że my na tym tracimy - nie kryje prezes Ogorzały.
Szkło trafia do Czech
Kolejnym absurdem jest problem ze sprzedażą szkła, które trafia do Regionalnego Centrum Gospodarki Odpadami w ogromnych ilościach. Tu już nawet nie chodzi o cenę, tylko o to, że w Polsce nikt nie chce go przyjąć. - Doszło do tego, że ostatnio musieliśmy sprzedać je do Czech! Zawsze były problemy z petami, paliwem energetycznym, a nawet złomem, ale nie ze szkłem - zaznacza szef Ekomu. Firma próbując zarobić, dodatkowo segreguje trafiające do niej szklane odpady. Mieszkańcy segregują szkło białe i kolorowe do jednego worka lub pojemnika. Ekom dzieli je, żeby odzyskać jak najwięcej szkła białego, które jest droższe. - Niestety, różnica w cenie jest niewielka - mówi prezes Ogorzały. Jego zdaniem za mało jest szklanych opakowań wymiennych z kaucją, bo jednorazowe zalewają teraz cały kraj. Większość trafia na wysypiska.
Spółka nie może przetrzymywać surowców na składowisku, bo zapłaci za to karę, musi się więc ich pozbywać za wszelką cenę. - Prawo nakazuje coraz większy odzysk surowców, ale nie nakazuje, żeby było większe zapotrzebowanie na nie, żeby było więcej odbiorców szkła, plastiku czy makulatury - komentuje szef nyskiej spółki komunalnej.#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Cena spadła o sto procent - z 2000 na 1000... I to pogrubioną czcionką... Jak to pisał JS ze szpitala, podpięty pod tlen, to jeszcze będzie jakieś usprawiedliwienie.
Panie prezesie, znów pan opowiada takie rzeczy, budząc niepokój w elektoracie! Liczy się kampania wyborcza (no i kasa między kampaniami) a nie jakieś pierdolety. Nyska Populacja Emerycka ma spacerować po nowych chodnikach, cmokając z zachwytu "jakież przyjazne, ciche i wyludnione to nasze zadupie", a nie denerwować śmieciowymi podwyżkami!