Kierowców, którzy w niedzielny poranek przejeżdżali ul. Asnyka z pewnością zadziwił fakt, że obok sklepu Bricomarche poległ – i to dosłownie – sygnalizator świetlny. Okazało się, że w nocy wjechał w niego kierowca VW, który chciał przetestować auto przed zakupem.
Ok. godz. 2 w nocy w niedzielę 16 listopada nyscy policjanci otrzymali zgłoszenie od właściciela wspomnianego samochodu o tym, że pojazd został uszkodzony podczas zderzenia ze słupem z sygnalizacją świetlną. Właściciel samochodu zeznał policjantom, że tej nocy spotkał się ze znajomymi, a jeden z nich chciał odbyć jazdę testową jego VW, gdyż zamierzał kupić od niego ten samochód.
Według dalszych słów właściciela auta po jakimś czasie otrzymał on telefon od mężczyzny, który pojechał jego samochodem z informacją, że auto zostało uszkodzone. Kolega niekoniecznie był… koleżeński, bo miał oddalić się z miejsca zdarzenia pozostawiając na miejscu pojazd.
Dodajmy, że właściciel auta zeznał policjantom, że na miejsce spotkania ze znajomymi przyjechał jako pasażer. Kierowanie pojazdem powierzył komuś innemu.
Policja będzie wyjaśniać sprawę i ustalać osobę, która kierowała samochodem w momencie zderzenia z sygnalizacją.#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A sygnalizator po prostu wtargnął na jezdnię i uderzył w stojący bezpiecznie samochód vw...... :))) Było za szybko i tyle w temacie. A co jeszcze było w organiżmie kierującego to on sam wie. Za to kto kierował to pokażą tylko obrazy z okolicznych kamer. Tylko trzeba pooglądać zapisy. Bezpiecznej jazdy słupie, samochody są wszędzie :)))))
W takiej sytuacji jak kierowca oddala się z miejsca zdarzenia w wielu krajach policja traktuje kierowcę jako pijanego. Czy w Polsce nie powinno się wprowadzić takich cywilizowanych przepisów?????? Podobno jesteśmy w Europie.