
W minioną niedzielę nad ranem około godziny 6.40, służby ratunkowe zostały zaalarmowane o dramatycznej sytuacji na Jeziorze Otmuchowskim na wysokości Frydrychowa. W wodzie znajdowało się dwóch mężczyzn, którzy wypadli z łódki.
Trudna akcja ratunkowa
Na miejsce zdarzenia skierowano trzy zastępy straży pożarnej, w tym dwie łodzie ratunkowe, a także policję i zespoły ratownictwa medycznego.
– Pierwszy poszkodowany samodzielnie dopłynął do brzegu, gdzie natychmiast otrzymał pomoc medyczną – relacjonował st. kpt. Dariusz Pryga, oficer prasowy KP PSP w Nysie. – Drugi mężczyzna w tamtym czasie znajdował się jeszcze w wodzie i wołał o pomoc. Strażacy, wykorzystując kamerę termowizyjną, próbowali zlokalizować go na tafli jeziora, skąd dochodziły wołania. - Po zlokalizowaniu mężczyzny niedaleko elektrowni wodnej na wysokości Frydrychowa, strażacy podjęli go na pokład łodzi ratunkowej, gdzie natychmiast udzielono mu pierwszej pomocy. Po dotarciu na brzeg przekazano mężczyznę zespołowi ratownictwa medycznego - dodał. Obaj mężczyźni byli skrajnie wychłodzeni i zostali przetransportowani do szpitala. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, jeden z wędkarzy - 40 - letni Bartłomiej L. zmarł. Jego 31 - letni kolega przebywa w szpitalu.
Tragiczne zakończenie
Jak udało nam się ustalić, poszkodowani byli wędkarzami, którzy nie byli mieszkańcami naszego powiatu. Pochodzili z Dolnego Śląska. Do wypadku prawdopodobnie doszło podczas zrzucania kotwicy, kiedy łódź przechyliła się, a obaj mężczyźni wpadli do wody. Okoliczności zdarzenia są obecnie badane przez nyską prokuraturę.
Niestety nad Jeziorem Otmuchowskim nie ma stanicy WOPR. Najbliższa tego typu jednostka znajduje się nad jeziorem nyskim. Władze Otmuchowa od lat czynią starania, żeby wodne pogotowie ratunkowe ściągnąć nad akwen, który przyciąga licznych turystów z całej Polski. Jezioro otmuchowskie szczególnie chętnie odwiedzają wędkarze. Na potrzebę funkcjonowania WOPR zwracają też uwagę prowadzący ośrodki turystyczne.
Autor Joanna Kania
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy gdyby do tego wypadku wysłano okoliczne OSP np. Wójcice lub Otmuchów które na wyposażeniu mają sprzęty pływające, można by uniknąć tragedii? Cóż, tego się już nie wiemy. Szkoda, że potencjał tych OSP nie został wykorzystany
A jezioro otmuchowskie koło tamy to nie otmuchowskie OSP poprostu zaspali a teraz się mądrzą a człowiek nie żyje taki ten otmuchów
O rzut beretem jest nyski WOPR z doskonałym wyposażeniem. Byłoby chyba szybciej.