
Nysa, wczesne lata 90 - te. Kolejka bynajmniej do punktu szczepień, tylko po zdrową wodę. Miasto do momentu uruchomienia stacji uzdatniania wody w Siestrzechowicach korzystało z przedwojennych studni głębinowych. Woda ta charakteryzowała się ponadnormatywną zawartością fluoru, żelaza i manganu. To zaś odciskało piętno m.in. na zębach mieszkańców, na których robił się ciemny nalot.
Dlatego mieszkańcy zamiast spożywać wodę z sieci, pobierali ją do zbiorników ze studni w kilku miejscach miasta. W studniach tych zawartość fluoru była w normie. Jedno z nich znajdowało się na ulicy przy której zrobiono zdjęcie - bocznej od ul. Kasprowicza. Dopiero oddanie do użytku stacji uzdatniania wody w Siestrzechowicach w listopadzie 1994 r. przez Wodociągi i Kanalizację "Akwa" poprawiło jakość wody w sieci. Pobierana jest ona z górskiej rzeki Biała Głuchołaska, następnie filtrowana i dezynfekowana, dzięki czemu jest zdatna do picia nawet bez gotowania.
Woda z rzeki pozbawiona jest nadmiernej ilości fluoru, żelaza i manganu. Kiedy trafiła do sieci popyt na miejskie ujęcia wody zniknął. Z czasem zostały one zlikwidowane.
foto: archiwum "Nowin Nyskich"
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Artykuł podaje nieprawdziwą informacje. W źródełku na Kasprowicza stężenie fluoru było wyższe niż w wodzie wodociągowej i - o ile dobrze pamiętam - najwyższe lub jedno z najwyższych z dostępnych w Nysie ujęć. Zadałem sobie w tamtych czasach trud, aby poprosić o wyniki badań wody na zawartość fluoru z różnych ujęć w Nysie, bo takie badania w Nysie były prowadzone. I otrzymałem. Potem okazało się również, że woda z tego źródełka była zanieczyszczona bakteriologicznie ze względu na płytkość tego ujęcia.
Mieszkałem na Żeromskiego i przez 15 lat(1956-1970)mieliśmy w domu wodę ze studni na bocznej Kasprowicza i na zębach ja i nikt z moich znajomych nie miał rdzawych nalotów.Nie wiem skąd te wyniki badań?????
Zgadza się. Wszystkie ujęcia z dodatkowych studni były skażone. Czytałem rozległy raport NIK z 2018 roku.
To były wyniki z Sanepidu bądź innej instytucji, która wodami wtedy zarządzała -nie pamiętam. Dostałem dokładny wykaz -dwie czy trzy strony. Sam się zdziwiłem wynikami i jednocześnie przeraziłem, bo sporo osób po tą wodę chodziło. Znajomy miał rdzawy nalot na zębach, u mnie pojawiły się na szczęście tylko białe plamy stąd moje zainteresowanie tematem. U dorosłych nie było z fluorozą takiego problemu jak u dzieci i młodzieży, gdyż tkankę zębną mieli już ukształtowaną. Natomiast studenci we Wrocławiu u dentysty po otwarciu ust byli witani słowami: "A widzę, że pan z Nysy"
Dobrze ,że mamy to za sobą i cieszymy się czystą i zdrową górską wodą.Jak by tak jeszcze zlikwidowano te poniemieckie piece na Żeromskiego ,Sienkiewicza ,Mickiewicza ,Reja ,Prusa, Zamłyniu to już pełnia szczęscia.