
Fascynująca podróż uczciwego człowieka, mężczyzny, żołnierza i antykomunisty przez życie, historię i literaturę. Historia bandyty, który stoczył się do poziomu literata.
Z więźnia w literata
Część pierwszą zakończyliśmy w chwili, kiedy Sergiusz Piasecki wysłuchał w Sądzie w Lidzie wyroku śmierci. Wyrok przyjął spokojnie. Obrona natychmiast (telegraficznie) wystąpiła do prezydenta o prawo łaski. Wniosek poparli byli szefowie najlepszego agenta zakordonowego z "Dwójki". Kara śmierci została zamieniona na 15 lat więzienia.
Siedział w więzieniach w Lidzie, Rawiczu, Koronowie, Wronkach, na Pawiaku... "W sumie odsiedziałem czternaście lat. Po raz ostatni jedenaście lat bez przerwy. (...) byłem dziesięciokrotnie przenoszony z więzienia do więzienia. Odsiedziałem pięć lat w celach pojedynczych, sześć lat we wspólnych. Przesiedziałem w karnej izolacji prawie dwa lata. Jeden raz bez przerwy jedenaście miesięcy. Odbyłem wiele tygodni karcerów w wielu więzieniach. Jako przywódca buntu lidzkiego nosiłem przez trzy miesiące karne kajdany. Jako przywódcę buntu rawickiego wysłano mnie karnie do Koronowa. Jako przywódcę buntu koronowskiego wysłano mnie karnie na Św. Krzyż".
Organizował bunty i głodówki, protestując w ten sposób przeciw brutalnemu traktowaniu więźniów przez strażników. Nie tolerował bezgranicznego chamstwa wśród personelu więziennego i okrutnego traktowania współwięźniów. W więzieniu rozpoczął w 1929 roku systematyczną pracę nad opanowaniem języka polskiego, którego do dwudziestego roku życia w ogóle nie znał. W ekstremalnie trudnych warunkach, w kwietniu 1934 roku na Św. Krzyżu, napisał pierwsze powieści: "Piąty etap" (w czasie 4 tygodni) oraz "Drogę pod mur", zatrzymane przez więzienną cenzurę. W następnym roku napisał "Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy" (od 14 X do 29 XI 1935). Pisał w ciasnej, zatłoczonej celi, w warunkach dzisiaj trudnych do wyobrażenia. Niszczony przez gruźlicę, kopiowym ołówkiem, na wydzielanych kartkach. Po zapisaniu każdej musiał oddać ją do depozytu, żeby dostać następną. Napisał kilkusetstronicową powieść w 6 tygodni, nie mając wglądu do tego, co napisał wcześniej...
Z krzyża zdjęty
Przypadkiem o pisarzu dowiedział się Melchior Wańkowicz, który oczarowany "Kochankiem" rozpoczął kampanię prawno-medialną o uratowanie Sergiusza Piaseckiego. Jego wydawnictwo "Rój" wydało (zresztą mocno i dowolnie okrojonego) "Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy", który natychmiast stał się sensacją literacką i bestsellerem w Polsce i za granicą (szczególnie w krajach skandynawskich, mówiło się o Piaseckim w kontekście Nagrody Nobla w 1938 r.). 2 sierpnia 1937 roku warunkowo zwolniony więzień opuścił Św. Krzyż, dziękując w depeszy Wańkowiczowi: "Za zdjęcie z krzyża dziękuję, dziękuję, dziękuję". Ostrzyżony do skóry, o ziemistej cerze i zapadniętych policzkach, wychudzony (ważył 51 kg przy ponad 170 cm wzrostu), ubrany był w wąskie wojskowe spodnie, koszulę, w której niegdyś oczekiwał wykonania wyroku śmierci, starą skórzaną kurtkę (zrobioną ze skóry zdartej z sowieckiego komisarza, jak z całą powagą twierdził). Na pierwszym obiedzie w restauracji z zażenowaniem przeprosił, że będzie jadł obiad łyżką, bo noża i widelca nie miał w rękach od lat. "Nigdy nie słyszałem radia. I filmu dźwiękowego nie widziałem". Za pierwsze otrzymane pieniądze kupił i wysłał do więzienia paczki dla kolegów z celi.
Krótkie chwile chwały
Po zwolnieniu leczył gruźlicę w Otwocku i Zakopanem, gdzie poznał i zaprzyjaźnił się z Witkacym, który namalował kilka jego portretów. Witkacy pisał w liście do znajomego: "Poznałem w Zakopanem Piaseckiego - pisarza bandytę - ciekawy chłop, ale ma już "setnie" przewrócone we łbie. Ale to, co przeżył, to jest "coś tak piekielnego", że wierzyć się nie chce, że on jeszcze w ogóle istnieje".
Związał się z wileńskim środowiskiem artystycznym i kulturalnym. Podróżował po kresach z holenderskim wielbicielem "Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy". Przed wojną ukazały się kolejne "antybolszewickie" i szpiegowskie powieści - "Piąty etap" i "Bogom nocy równi". Jego powieści tłumaczone są natychmiast na języki obce, m.in. łotewski, estoński, litewski, fiński, szwedzki, norweski, duński, czeski, francuski, angielski, holenderski, niemiecki, rosyjski, białoruski, jidysz. Otarł się o Nobla w 1938 r.
Mimo wielkiego sukcesu Piaseckiemu nie powodziło się najlepiej. Jako zwolniony warunkowo nie mógł wyjeżdżać za granicę, podlegał nadzorowi policyjnemu. Wydawnictwo "Rój" wypłacało mu miesięczne pobory nijak mające się do wpływów ze sprzedaży jego książek. Ale żył życiem wolnego człowieka.
Znowu uzbrojony
1 IX 1939. "Wrzesień 1939 roku zastał mnie na Wileńszczyźnie, gdzie też przetrwałem okupację litewską, sowiecką, niemiecką i znowu sowiecką".
"Gdy wybuchła wojna, wysłałem podanie do MSW o przyjęcie mnie do wojska na ochotnika. Gdy bolszewicy uderzyli na Polskę, wstąpiłem jako ochotnik do batalionu KOP koło Wilna, nad granicą litewską. Z batalionem dotarłem do Grodna, które było już opanowane przez bolszewików. Dowódca batalionu skierował swoją formację na Druskienniki, by internować się na Litwie. Ja, z dziesięciu innymi oficerami i podoficerami, oddzieliłem się i udaliśmy się w kierunku Warszawy, która się broniła. Gdy dotarliśmy do Białegostoku, dowiedzieliśmy się, że Warszawa skapitulowała. Wówczas rozproszyliśmy się".
Po powrocie do Wilna (będącego wtedy pod okupacją litewską) wydarzyło się coś niespodziewanego - jego holenderski znajomy i wielbiciel jego powieści Paul Speet przysłał wizę wjazdową do Holandii, zaproszenie do siebie i spore środki na podróż. Pojawiła się możliwość spokojnego życia, pisania, wydawania nowych powieści, podpisania nowych kontraktów wydawniczych... Szansa, na którą Sergiusz uczciwie zapracował, zwłaszcza że z podbitą Polską nie łączyło go nic, że znowu pozostał bez rodziny, znajomych, środków do życia. Nie skorzystał z zaproszenia i następnych 7 lat spędził w okupowanym Wilnie, walcząc o przetrwanie i walcząc z wrogami Polski. Ale o tym w następnym odcinku.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szkoda, że nie ma następnych odcinków... Może autor wydałby książkę o Piaseckim?