
W czwartek 12 maja świadkowie poinformowali nas, że kierowca czerwonego seata miał uciekać ulicami Nysy przed policją. Wykonywał niebezpieczne manewry, jechał pod prąd, trąbił na innych i wyprzedzał. Za nim na sygnałach jechał radiowóz i policyjny motocykl. Dzisiaj policja poinformowała nas, że była to eskorta.
- Kierujący poprosił policjantów o pomoc w dojeździe do gabinetu weterynaryjnego, bo w jego aucie znajdował się konający pies - mówi sierż. Marta Kublin, oficer prasowy nyskiej policji.
Jak nas informuje, ok. godz. 14:20 kierowca zwrócił się na skrzyżowaniu ulic Otmuchowskiej i Chełmońskiegodo do patrolu policji o pomoc . - Powiedział, że wiezie psa, który uległ wypadkowi. Zaczynający się szczyt komunikacyjny w mieście sprawił, że policjanci podjęli decyzję o eskortowaniu go do gabinetu. W trakcie dołączył do nich policjant na motorze - informuje policjantka.
Eskorta trwała do ulicy Mariackiej, gdzie znajduje się weterynarz, który udzielił pomocy psu.
To właśnie na Mariackiej kolejny świadek widział, jak kierujący wyprzedził samochody stojące przed przejściem dla pieszych przed skrzyżowaniem z ul. Prudnicką. Następnie wbrew zakazowi pojechał prosto. Policjanci cały czas jechali za nim, a nie przed nim, jak to jest zazwyczaj w przypadku eskorty.
- Funkcjonariusze udzielili pomocy kierowcy, bo to też jest zadanie policji. Dzięki temu pies otrzymał szybką pomoc - zaznacza Marta Kublin.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Eskorta od tyłu? Kto tych "psów" szkolił.