
- Kiedy w Wigilię przyjechałyśmy po babcię z siostrą, żeby zabrać ją do nas na święta wujek nas do niej nie wpuścił. Powiedział, że ona z nim spędzi święta. Kilka godzin później okazało się, że babcia leży półżywa w pokoju, w którym było 3 stopnie powyżej zera.
Wujek był pijany i nie pozwalał, żeby pogotowie zabrało babcię do szpitala. Przyjechała policja. Babcia zmarła dwa dni później - w drugi dzień świąt. Jej twarz była w sińcach, tak jak i reszta ciała. Musiała zostać pobita! - twierdzi Klaudia Wieczorek, wnuczka zmarłej.
Do naszej redakcji dotarło wstrząsające nagranie właśnie z momentu, gdy ratownicy medyczni z pogotowia ratunkowego usiłowali udzielić pomocy staruszce. Przeszkadzał im w tym mieszkający na piętrze syn kobiety, który w tamtym momencie ewidentnie był pijany. - Późnym wieczorem 24 grudnia policjanci z nyskiej Komendy Powiatowej Policji zostali wezwani przez załogę pogotowia ratunkowego do Makowic w związku z tym, że syn nie chciał się zgodzić na udzielenie pomocy medycznej jego mamie i awanturował się - potwierdził rzecznik nyskiej KPP Mateusz Schweiger.
Staruszka została przewieziona do nyskiego szpitala, gdzie zmarła - według informacji rodziny - o godz. 22.00 drugiego dnia świąt. W niespełna dobę po jej śmierci do nyskiej policji wpłynęło w tej sprawie zawiadomienie ze szpitala. Sekcja zwłok zmarłej 91-latki wykaże co było przyczyną śmierci.
Pełna treść wiadomości w papierowym wydaniu "Nowin Nyskich"
oraz na:
e-wydanie „Nowin Nyskich”
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie