
- Mąż chciał kupić bilety na spektakl Baletu Moskiewskiego. Potraktowano go w Hali Nysa w sposób impertynencki. Mocno wymalowana pani poinformowała go, że sprzedaż jest prowadzona tylko przez Internet. Małżonek powiedział, że nie obsługuje Internetu i usłyszał: "Czas najwyższy się nauczyć!" i "Tacy ludzie jeszcze są na świecie?!".
Zachowanie to dotyczyło cenionego, emerytowanego dyrektora nyskiej placówki kulturalnej, osobę o wysokiej kulturze osobistej. - Mąż wrócił tak zdenerwowany, że boję się o jego zdrowie, bo jest po zawale! - tę informację przekazała "Nowinom" w miniony piątek zbulwersowana mieszkanka Nysy, emerytowana prawnik.
- Jesteśmy z pokolenia 70 plus. Obsługujemy komputer, ale nie w zakresie kupna - sprzedaży czegokolwiek. Nie ma przymusu, żebyśmy to robili! Jesteśmy wykształceni, chodzimy na koncerty, balet itp. w Nysie, w Polsce i w Kanadzie. Czy pracownicy instytucji związanej z kulturą (Hala Nysa też do nich należy) nie powinni zachowywać kultury w kontaktach z klientami, petentami itd.? - pytają retorycznie nysanie. Pytanie to skierowaliśmy do prezesa Agencji Rozwoju Nysy. Odpowiedź jest zaskakująca, bo chociaż zajście miało miejsce na terenie obiektu, to wg Bogdana Wyczałkowskiego nie dotyczy jego obsługi.
- Opisany przez Państwa incydent, do którego doszło 10 stycznia 2020 r. nie zaszedł pomiędzy pracownikiem Agencji Rozwoju Nysy/Hali Nysa lecz z osobą postronną - panią, która jest w zaawansowanej ciąży, przebywającą w holu głównym Hali Nysa. Potwierdzamy "ostrą" wymianę zdań pomiędzy jej uczestnikami, ale dystansujemy się od oceny zachowań i poziomu kultury, pozostając neutralni wobec powyższego zdarzenia - napisał prezes ARN. Bogdan Wyczałkowski zapewnił jednocześnie, że "Agencja Rozwoju Nysy Sp. z o.o. stawia za cel najwyższe standardy obsługi klienta we wszystkich zarządzanych przez siebie obiektach - Hala Nysa jest jednym z nich".
Interweniujący u nas mieszkańcy Nysy poruszyli też inny problem: wyłącznie internetowa sprzedaż biletów pozbawia seniorów w podobnej sytuacji jak oni udziału w ważnym wydarzeniu kulturalnym. "Nowiny" przekazały ten sygnał agencji organizującej występ w Nysie. Reakcja była natychmiastowa: przekazano część biletów do sprzedaży w kasie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pozwolę się nie zgodzić z autorem artykułu. W Hali nikt obcy nie pracuje. Na pewno.
Byliśmy również z zapytaniem w hali o możliwość kupna biletów to jedna Pani w okularach nas wysmiala chyba sprzątaczka bo była w fartuchu i z miotłą bardzo nas to zdenerwowalo, gdyż to nie był pierwszy raz z jej strony...ona niech zajmie się w końcu pracą bo tylko wulgarnie narzekala że przychodzacy ludzie w sprawie biletów robią jej ślady....
Panie które sprzątają akurat są bardzo pomocne i sympatyczne ludzie którzy to piszą są nienormalni!!!
Skoro jest tak jak pisze normalny gość że Panie sprzątaczki są sympatyczne i pomocne, to może świadczyć że napotkana Pani w okularach, fartuchu i z miotłą tylko tamtędy przelatywała, na miotle oczywiście i stąd ta złośliwość z jej strony.
Były kiedyś takie sprzątaczki co były wulgarne i robiły awanturę na całą hale ale zostały zwolnione napewno ludzie wiedzą o które panie chodzi! Ludzie którzy źle piszą są zawistnymi idiotami!!! Jakoś wszyscy chwalą panią w okularach a tu takie teksty! Wiadomo kto pisze takie rzeczy!!!
\' lecz z osobą postronną - panią, która jest w zaawansowanej ciąży, przebywającą w holu głównym Hali Nysa\'
nie ma najmniejszej wątpliwości ze tam się cos zle dzieje proszę pana burmistrza żeby przypilnował tej sprawy
Pozwolę sobie zgodzić się z Zorro. W tej Hali nikt obcy nie pracuje i pracował nie będzie. To jest nasz Miś...
Przecież hala to istne kolesiostwo, od dyrektora do pań obsługi. Wystarczy przyjrzeć się kiedy odbywają się tam imprezy.
Adam teraz Ty znowu coś napisz.
Nie wpuszczać pań w ciąży i w okularach!