
- Minęło już pół wieku od czasu, kiedy zdaliśmy nasz pierwszy, poważny życiowy egzamin - egzamin dojrzałości, a my wciąż jesteśmy tacy sami - żartują absolwenci Liceum Ogólnokształcącego w Paczkowie, którzy zdawali maturę w 1969 roku i spotkali się po 50 latach, aby wspólnie uczcić ten piękny jubileusz i powspominać cudowne dla nich lata młodości.
Wróciły wspomnienia
Czas płynie nieubłaganie. Dzieciństwo, młodość, lata szkolne, a potem dorosłe życie dom, rodzina i praca. Wciąż gonimy przed siebie. Ale trzeba się na chwilę zatrzymać i wrócić nie tylko wspomnieniami do momentów dla nas najpiękniejszych. Kiedy odbierając świadectwo dojrzałości żegnaliśmy się ze szkołą, koleżankami i kolegami z klasy stojąc u progu nowego, ciekawi i zafascynowani tym co nas czeka, nie myśleliśmy o tym, że za kilkadziesiąt lat znów tu wrócimy, by w starym składzie ponownie zasiąść w ławkach naszej klasy. Przychodzi taki czas, że pragniemy wrócić do tego dnia i poczuć go na nowo. Chcemy przeżyć taką podróż sentymentalną. Pół wieku po maturze zrobili to we wrześniu tego roku absolwenci rocznika 1969 Liceum Ogólnokształcącego w Paczkowie. - Już 50 lat minęło jak zdaliśmy egzamin dojrzałości. Niedawno, w tę piękną rocznicę znów się spotkaliśmy. Na nasz zjazd absolwentów przyjechało 28 osób, w tym 5 osób po raz pierwszy. To imponująca frekwencja. Cieszę się, że udało się go zorganizować. To były wyjątkowe, pełne emocji i wzruszeń chwile. Jak bumerang wróciły wspomnienia - mówi Genowefa Konat (Suszycka), uczestniczka zjazdu.
Zakręciła się łza w oku
Zjazd absolwentów rocznika 1969 Liceum Ogólnokształcącego w Paczkowie odbył się 14 września. - To był już nasz kolejny zjazd. Wcześniej spotkaliśmy się w 1995 roku z okazji 50-lecia szkoły. Właśnie to wydarzenie spowodowało, że narodziła się w nas potrzeba zorganizowania zjazdu naszego rocznika. Tak odbywały się kolejne spotkania, po 30, 35 i 40 latach po maturze oraz kilka mniejszych w międzyczasie. W ostatnim zjeździe wzięło udział sporo osób. Dlatego zakręciła się łza w oku, że znów spotkaliśmy się w tak licznym gronie. Do Paczkowa przybyły koleżanki i koledzy z różnych zakątków Polski i zagranicy. M.in. ze Złotego Stoku, Dzierżoniowa, Bystrzycy Kłodzkiej, Sosnowej, Kamieńca Ząbkowickiego, Wrocławia, Kalisza, Jasła, Raciborza, Opola i okolic, Warszawy, Gdyni, Drawska a nawet Kanady. I oczywiście my, którzy zostaliśmy w Paczkowie - mówią absolwenci.
Nasza klasa była liczna
- Jesteśmy rocznikiem z wyżu demograficznego, więc było nas dużo. Według statystyk jesteśmy 20 rocznikiem zdającym maturę po 1945 roku. Warto wspomnieć, że pierwsza matura w Liceum Ogólnokształcącym w Paczkowie, po wojnie odbyła się w 1950 roku. Jako ciekawostkę dodam, że nasz rocznik, osób urodzonych w 1951 roku był ostatnim rocznikiem, który uczył się w systemie siedmioletniej szkoły podstawowej. Potem reforma szkolnictwa wprowadziła obowiązek ukończenia ośmiu klas. Egzamin dojrzałości zdaliśmy w 1969 roku. Wówczas Liceum Ogólnokształcące w Paczkowie ukończyło 80 absolwentów, co stanowiło najwyższą liczbę uczniów od 1950 roku - opowiada Genowefa Konat. Uczestnicy zjazdu podkreślają, że ich grupa od początku była bardzo zintegrowana. Razem uczyli się przez 11 lat, do siódmej klasy jako szkoła podstawowa, a od ósmej do jedenastej, jako szkoła średnia. Taki był w tym czasie system nauczania. - W ósmej klasie uczęszczaliśmy do dwóch oddziałów A i B. Wówczas było nas około 90 osób. Po ukończeniu ósmej klasy część osób przeniosła się do szkoły zawodowej, a część wyjechała. W dziewiątej klasie rozdzielono nas do trzech oddziałów A, B i C. Klasa B była najliczniejsza. Jej wychowawcami byli Józef Ćwik oraz Ludwik Gwóźdź. Wychowawcą w klasie A był Stanisław Hoszek, a w klasie C Irena Dąbrowska - wspominają uczestnicy spotkania.
Niezapomniani nauczyciele
Absolwenci rocznika 1969 podkreślają, że mieli wspaniałych nauczycieli, którzy przekazali im nie tylko wiedzę z poszczególnych przedmiotów ale przede wszystkim mądrość życiową. Niektórzy z nich odeszli, ale została po nich pamięć. - W 2004 roku, w 35 rocznicę zdania matury spotkaliśmy się z nauczycielką Martą Gwóźdź, żoną naszego wychowawcy i dyrektora szkoły śp. dr. Ludwika Gwoździa. W kolejnym spotkaniu, w 2010 roku uczestniczył nauczyciel LO Jarosław Soszek, syn Eugeniusza Soszka naszego nauczyciela historii a potem dyrektora szkoły. Podczas ostatniego spotkania, w naszej podróży sentymentalnej towarzyszyła nam nauczycielka LO, ZS oraz absolwentka szkoły Jolanta Kalisz - kontynuuje pani Genowefa.
W jedności siła
Grupa absolwentów LO zjednoczyła się, aby doprowadzić do skutku ważne dla nich, jubileuszowe spotkanie. - To nie było łatwe wyzwanie. Aby zorganizować nasz zjazd skrzyknęliśmy się i podzieliliśmy między siebie zadania. Jego inicjatorem był Zbigniew Nosal, który mocno nas zmotywował i zebrał adresy naszych koleżanek i kolegów. Maria Wiercigroch (Robak) zadbała o korespondencję pisemną, telefoniczną i SMS-ową oraz finanse. Tadeusz Chopkowicz zarezerwował miejsca noclegowe, lokal i był łącznikiem pomiędzy uczestnikami. Stanisław Karol zadbał o pamiątkowe albumy. Poczyniliśmy wiele starań, aby się odnaleźć i spotkać w jak najliczniejszym gronie. Łącza telefoniczne były gorące. Szczególne podziękowania należą się też Barbarze Widlińskiej ze Złotego Stoku. Ja odpowiadałam za organizację spotkania w szkole, przygotowanie okolicznościowych przypinek i oprowadzenie wszystkich po mieście i grobach naszych profesorów, koleżanek i kolegów. Po zjeździe razem z Marią Wiercigroch miałyśmy za zadanie wysłać pamiątkowe zdjęcia ze spotkania - opowiada Genowefa Konat.
Podróż do szkolnych lat
Uczestnicy podkreślają, że ich spotkania również to ostatnie, były możliwe dzięki osobom, które bardzo mocno zaangażowały się w ich organizację. - Chcemy podziękować naszej koleżance Jolancie Mularczyk (Michna) za to, że wkładała wiele sił, energii i serca w zorganizowanie wcześniejszych zjazdów i naszemu koledze Zbigniewowi Nosalowi, który był inicjatorem wrześniowego, jubileuszowego spotkania. Odbyło się ono po 9 latach od ostatniego zjazdu - mówią uczestnicy. Wszyscy podkreślają, że była to wyjątkowa podróż w czasie. Pogoda była piękna, a atmosfera wzruszająca. Uczestnicy spotkali się przy Pizzerii u Niemca, a następnie spacerem przeszli przez plac szkolny do budynku swojego ukochanego liceum. Na korytarzu zatrzymali się przed tablem, na którym znajdują się ich archiwalne fotografie. To był szczególnie emocjonujący moment. Następnie udali się pod tzw. "aniołka", gdzie z sentymentem wspominali szkolne czasy. Potem przeszli do auli, gdzie ich koleżanka Janina Borewicz (Bułka) dała koncert na fortepianie, a kolega Zbigniew Gilewicz wyrecytował wiersz Juliusza Słowackiego. - Czuliśmy się tak jakbyśmy znów mieli po 18 lat. Wspominaliśmy maturę, uroczystości państwowe, akademie, koncerty muzyczne, szczególnie naszych profesorów i młodzieńcze pomysły, które kiełkowały nam wtedy w głowach. Nasza przewodniczka Jolanta Kalisz zaprosiła nas do swojej klasy 103. Tu za naszych czasów mieściła się biblioteka. Zasiedliśmy w ławkach. Rozmów i wspomnień w ciepłej atmosferze nie było końca. Po latach wydaje się nam, że pomieszczenia naszego liceum są mniejsze niż wówczas. Oczywiście to tylko złudzenie. Dowiedzieliśmy się też wielu ciekawostek o działalności szkoły. W końcu przyszedł czas, aby opuścić mury naszego ukochanego liceum. Po obiedzie udaliśmy się na paczkowski cmentarz, aby zapalić znicze z jubileuszowymi przypinkami na grobach naszych zmarłych koleżanek, kolegów i profesorów. Przy krzyżu wspominaliśmy tych, którzy zostali pochowani poza Paczkowem. Potem biesiadowaliśmy do północy. Dzięki technice prowadziliśmy telekonferencję z osobami, które z różnych powodów nie mogły przyjechać. O pamiątkowe zdjęcia z naszego jubileuszowego zjazdu zadbał fotograf Ryszard Rewekant. Część osób została na kolejny dzień. To była niedziela. Po mszy świętej i spacerze ulicami Paczkowa rozstaliśmy się, ponieważ każdy musiał wracać do domu. Obiecaliśmy sobie jednak, że to nie był nasz ostatni zjazd. Za jakiś czas będziemy chcieli spotkać się ponownie. Dzięki temu spotkaniu poczuliśmy się młodsi, naładowani młodzieńczą energią. Odnowiliśmy kontakty. Częściej do siebie dzwonimy i piszemy. Już wkrótce, 30 listopada w sobotę o 18.00 w kościele parafialnym w Paczkowie zostanie odprawiona msza św. w intencji śp. profesorów, pracowników Liceum Ogólnokształcącego w Paczkowie oraz śp. naszych koleżanek i kolegów - absolwentów LO - mówi paczkowianka Genowefa Konat.
Wyjątkowy rocznik
- My absolwenci Liceum Ogólnokształcącego w Paczkowie - Matura 1969 urodziliśmy się w 1951 roku, w czasie, kiedy w naszej szkole działała podziemna organizacja "Krucjata" i "Utrzymanie Polskości" - podkreśla pani Genowefa. Była to młodzieżowa organizacja antykomunistyczna działająca 68 lat temu na terenie paczkowskiego liceum. Jej członkowie zawieszali z powrotem krzyże ściągane ze ścian, produkowali antykomunistyczne ulotki. Sprzeciwiali się działaczom Związku Młodzieży Polskiej m.in. zrywali ich plakaty i gazetki. Grupa została rozpracowana przez wprowadzonego w jej szeregi współpracownika Urzędu Bezpieczeństwa wiosną 1951 roku. Jej członkowie zostali aresztowani i skazani na kary nawet do pięciu lat więzienia. Do najaktywniejszych działaczy należeli Adam Pleśnar, Kazimierz Cichowski, Kazimierz Łopuch, Stanisław Masiukiewicz, Marian Sokołowski i Barbara Wojciechowska. Do dzisiaj z grupy tworzącej "Krucjatę" i "Utrzymanie Polskości" żyje Roman Kupczak, skazany wówczas na 3 lata więzienia. Obecnie jest prezesem koła Światowego Związku Żołnierzy AK w Nysie. - Cieszymy się, że my też jesteśmy częścią historii naszego miasta i liceum, w którym zostawiliśmy kawałek siebie. Dopóki będziemy żyli, będziemy wracali do murów naszej ukochanej szkoły. Nasz jubileuszowy zjazd był dla nas sentymentalną podróżą w czasie, do lat naszej młodości, do których zawsze będziemy wracali pamięcią i sercem. To szczególnie emocjonujące spotkanie z uwagi na upływ czasu i wagę jubileuszu - podkreśla Genowefa Konat.#
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie