
- Wojtuś czuje się w miarę dobrze. W piątek rozpoczyna kolejną, piątą chemię, a w połowie sierpnia będzie miał rezonans, więc dopiero wtedy będzie wiadomo czy jego stan się poprawił – informuje nas Alicja Oszywa, mama Wojtusia.
Przypomnijmy, że Wojtuś Oszywa z Nysy to jeden z bohaterów akcji charytatywnej „Nowin Nyskich” - Dobro dla ludzi. Chłopczyk urodził się zaledwie pięć miesięcy temu, a już musiał tyle wycierpieć. Lekarze zdiagnozowali u niego IV stadium nowotworu złośliwego nadnercza z przerzutami - neuroblastomę. Teraz maluszek jest w trakcie chemioterapii. Tylko zmniejszenie guza spowoduje, że lekarze będą mogli usunąć chorą nerkę.
Chłopczyk znajduje się obecnie ze swoją mamą w klinice Przylądek Nadziei we Wrocławiu. Ze względu na jego stan zdrowia i sytuację epidemiologiczną nikt inny z rodziny nie może go odwiedzać.
Przypomnijmy, że przez pierwsze dwa tygodnie życia Wojtusia nic złego się nie działo. Po tym czasie jego brzuszek niepokojąco i nienaturalnie się powiększył. Chłopczyk nie został przyjęty w przychodni ze względu na koronawirusa. Jego mama skorzystała z teleporady lekarskiej - wysłała lekarzowi zdjęcie brzuszka synka. Lekarz stwierdził, że to przez mleko, że organizm dziecka musi się do niego przyzwyczaić. Polecił podawać Espumisan, masować brzuszek. Ale intuicja matki była niezawodna – pani Alicja czuła jednak, że dzieje się coś niedobrego.
Kiedy w czwartym tygodniu życia Wojtusia nic się nie zmieniało pani Alicji udało się umówić na prywatną wizytę lekarską. Czekając na badanie USG mamie chłopczyka udało się w końcu dotrzeć do lekarza pierwszego kontaktu. - Doktor powiedział, że brzuch jest za twardy, zrobił USG. Trafiliśmy do szpitala. Pani ordynator nas przyjęła i jeszcze w ten sam dzień wszczęła wszystkie procedury. Na tomografii wyszło jak to wygląda. Kiedy Wojtuś skończył 5 tygodni usłyszeliśmy diagnozę – IV stadium nowotworu złośliwego nadnercza z przerzutami - neuroblastoma - stwierdza.
Mama chłopca dodaje, że chorobą objęta jest m.in. wątroba. Sam Wojtuś nadal pozostaje niezwykle pogodnym dzieckiem. Gdyby nie jego wielki brzuszek nic nie wskazywałoby, że coś złego się dzieje w jego malutkim ciele.
Miał mieć pobrany wycinek, ale lekarze tuż przed zabiegiem z tego zrezygnowali. Powiedzieli mi, że… „żeby dziecko leczyć ono musi żyć”, a jego stan jest krytyczny i nie można przeprowadzić tej operacji teraz. Guz ma wielkość 9 na 7 centymetrów. Wykonano dziecku centralne wkłucie, żeby podawać leki – mówi Alicja Oszywa.
Rodzina i przyjaciele zainicjowali zbiórkę pieniędzy na leczenie Wojtusia. Cały czas trwa internetowa licytacja na rzecz jego leczenia. Nieustannie prowadzona jest także akcja charytatywna „Nowin Nyskich” – Dobro dla ludzi, z której środki zostaną przeznaczone na leczenie Wojtusia oraz chorego rodzeństwa Weroniki i Bartka Dulów.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
zapraszamy do grupy z licytacjami dla Wojtusia na fb https://www.facebook.com/groups/753314258530550/