
Trzymiesięczny Wojtuś Oszywa przeszedł zabieg biopsji. Lekarze nie zdecydowali się jednak na zrealizowanie wszystkich swoich planów przedoperacyjnych, gdyż za bardzo obciążałoby to jego organizm.
Los Wojtusia, u którego lekarze zdiagnozowali IV stadium nowotworu złośliwego nadnercza z przerzutami śledzi cała Nysa. Wielu mieszkańców zaangażowało się w zbiórkę funduszy na dalsze leczenie chłopca. W akcję włączyła się także nasza redakcja (czytaj o udziale w rajdzie Wisła 1200 Wiktora Orzeszko).
W ubiegłym tygodniu Wojtuś przeszedł zabieg biopsji. Jak poinformowała nas jego mama – Alicja Oszywa stan jej synka jest stabilny, ma podawaną morfinę i przetaczaną krew. Nie udało mu się jednak wszczepić portu dożylnego, który pozwoliłby uniknąć konieczności wielokrotnych nakłuć małego ciałka.
Wojtusia czeka z pewnością długie i kosztowne leczenie. Dlatego prowadzona jest zrzutka w internecie (Fundacja Siepomaga). Powstał także specjalny fanpage na Facebooku "Licytacje dla Wojtusia z Nysy", który ma już blisko 4,5 tysiąca obserwatorów i chcących wesprzeć maluszka licytacjami.
"Licytacje dla Wojtusia z Nysy" świadczą jak wielkie serca mają ludzie. Wystawiają bowiem na licytację nie tylko przedmioty, ale także usługi. Pomoc płynie od instytucji, ale przede wszystkim od osób prywatnych. Pomysłów jest wiele, a jak wiadomo złotówka do złotówki...
Przypomnijmy, że obecnie maluszek jest w trakcie chemioterapii. Tylko zmniejszenie guza spowoduje, że lekarze będą mogli usunąć chorą nerkę. Ze względu na jego stan zdrowia i sytuację epidemiologiczną nikt inny z rodziny nie może go odwiedzać.
Przez pierwsze dwa tygodnie życia Wojtusia nic złego się nie działo. Po tym czasie brzuszek Wojtusia niepokojąco i nienaturalnie się powiększył. Rodzice chłopczyka mieli jednak ograniczoną możliwość kontaktu z lekarzami z powodu koronawirusa. Kiedy w czwartym tygodniu życia Wojtusia nic się nie zmieniało pani Alicji udało się umówić na prywatną wizytę lekarską. Czekając na badanie USG mamie chłopczyka udało się w końcu dotrzeć do lekarza pierwszego kontaktu. - Doktor powiedział, że brzuch jest za twardy, zrobił USG. Trafiliśmy do szpitala. Pani ordynator nas przyjęła i jeszcze w ten sam dzień wszczęła wszystkie procedury. Na tomografii wyszło jak to wygląda. Kiedy Wojtuś skończył 5 tygodni usłyszeliśmy diagnozę - IV stadium nowotworu złośliwego nadnercza z przerzutami - neuroblastoma.
Już trzy tygodnie temu lekarze zmierzali przeprowadzić u Wojtusia biopcję. - Miał mieć pobrany wycinek, ale lekarze tuż przed zabiegiem z tego zrezygnowali oczekując na poprawę stanu chłopczyka. W ubiegłym tygodniu zdecydowano się na zabieg.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie