Reklama

NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa wróciła z dalekiej podróży

Nowiny Nyskie
15/02/2024 09:11

W hali Szkoły Podstawowej w Przygodzicach rozegrany został mecz piłki siatkowej kobiet o mistrzostwo II ligi, w którym GLKS Barycz Janków Przygodzki zmierzył się z NTSK AZS PANS Komunalnikiem Nysa.

GLKS Barycz Janków Przygodzki - NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa
2 : 3 (25 : 19, 25 : 14, 25 : 27, 16 : 25, 9 : 15)

GLKS BARYCZ JANKÓW PRZYGODZKI: Magdalena Lachman, Kamila Pawlak, Marcelina Basinska, Marta Pytlarz, Malgorzata Vlk, Marta Walczak - Ewa Nowak (libero) oraz Anna Grzegorowska, Dominika Rataj, trener Michał Wachowski.
NTSK AZS PANS KOMUNALNIK NYSA: Urszula Kowalczyk, Julia Wałek, Karolina Natanek, Maja Kaczmarczyk, Anna Śmidowicz, Julia Wieczorek - Zuzanna Michalik (libero) oraz Justyna Zych, Patrycja Górska, Natalia Budnik, trener Andrzej Roziewicz.

Spotkanie sędziowali: Michał Brzeziński i Bartosz Jabłoński.
Protokolant: Andrzej Synowiec.
Sędziowie liniowi: Rafał Piwowarczyk i Piotr Szady.

Początek pierwszego seta do stanu 6:6 był bardzo wyrównany. W miarę jednak upływu doświadczenie miejscowych zawodniczek wzięło górę i GLKS Barycz Janków Przygodzki wyszedł na czteropunktowe prowadzenie (20:16). Gdy na tablicy wyników ukazał się rezultat 22:18 trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz poprosił o drugą już przerwę. Nic to jednak nie dało i nasz zespół przegrał pierwszego seta 19:25.
Gdy w drugim secie nasz zespół objął prowadzenie 1:0 mieliśmy nadzieję, że tym razem to nasz zespół będzie górą. Bardzo szybko jednak zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Podopieczne Michała Wachowskiego zdobyły pięć punktów z rzędu i uwierzyły, że można wicelidera pokonać. Przy stanie 7:2 trener nyskiego zespołu - Andrzej Roziewicz wykorzystał pierwszą przysługującą mu przerwę. Nic to jednak nie dało. Miejscowe grały jak w transie, a rozbity nasz zespół nie bardzo wiedział jak rywalki powstrzymać. Przy stanie 18:8 nasz trener wykorzystał już drugą przerwę w tym secie. Oczywiście nie po to, żeby odwrócić losy tego seta, bowiem było to nie możliwe, tylko po to, żeby uświadomić swojemu zespołowi, że gra się do trzech wygranych setów i można jeszcze ten mecz odwrócić. I końcówka tego seta pokazała, że tym razem udało się trenerowi NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa obudzić swój zespół. Co prawda drugiego seta nasz zespół przegrał wysoko 14:25, ale już w trzecim postawił się świetnie grającej drużynie z Jankowa Przygodzkiego.
Do stanu 6:6 w trzecim secie trwała wyrównana walka. I w tym momencie nasz zespół przejął inicjatywę, wychodząc na dwupunktowe prowadzenie (10:12). I gdy wydawało się, że wszystko zaczyna się naszej drużynie układać miejscowe przystąpiły do kontrofensywy i to one wyszły na prowadzenie 17:15. Czyżby to oznaczało koniec meczu. Dla wielu drużyn byłby to cios, po którym się ciężko podnieść, ale nie dla Walecznych Serc. Ten zespół ma w sobie coś, czego nie mają inne zespoły, czyli wolę walki największych wojowników. Nysanki nie tylko odrobiły straty, ale i wyszły na prowadzenie 24:23. I wtedy rozpoczął się prawdziwy horror. Po zagrywce naszego zespołu miejscowe nie przyjęły zagrywki i Ula Kowalczyk zaatakowała z przechodzącej piłki, trafiając w boisko rywalek. Sędziowie przyznali jednak punkt drużynie z Jankowa Przygodzkiego dopatrując się błędu naszej zawodniczki. Gdy chwilę później piłka po zagrywce Małgorzaty Vlk wpadła w ostatni metr naszego boiska miejscowe miały piłkę meczową. Na nasze szczęście pomyliły się na zagrywce i dały naszej drużynie drugie życie. Nasz zespół takiej szansy nie wypuścił z rąk. Zdobył dwa punkty z rzędu i pozostał w grze.
Co więcej widać było, że powoli ciśnienie schodzi z naszego zespołu. Coraz więcej uśmiechu widać było na twarzach naszych dziewcząt. A wszyscy dobrze wiemy, że jak ten zespół jest uśmiechnięty i pewny swego to żaden rywal nie jest mu straszny. I to potwierdziło się w czwartym secie. Podopieczne Andrzeja Roziewicza prowadziły od pierwszej do ostatniej piłki i pewnie wygrały czwartego seta 25:16. W tym momencie wiadomo już było, że nasz zespół przywiezie do Nysy przynajmniej jeden punkt. To niezły wynik i wiele drużyn zapewne tym by się zadowoliło. Wszystkie, ale nie Waleczne Serca. Ten zespół zawsze gra do końca i tak też było i w tym meczu. To jednak co nasz zespół zrobił w tie-breaku przejdzie do historii polskiej siatkówki.
Nysanki podeszły do decydującego seta w pełni skoncentrowane i zanim miejscowe połapały się o co chodzi było już 5:0 dla naszej drużyny. W tym momencie trener GLKS Barycz Janków Przygodzki - Michał Wachowski poprosił o pierwszą przysługującą mu przerwę. Nic to jednak nie dało, bowiem w polu serwisowym szalała nieoceniona w tym elemencie gry nasza kapitan Ania Śmidowicz. W efekcie wynik 0:10 i drugi czas dla trenera Wachowskiego. Tym razem ten czas wpłynął mobilizująco na miejscowy zespół, który zaczął odrabiać punkty, zmiejszając przewagę naszego zespołu do pięciu punktów (6:11). Na więcej im jednak nasz zespół nie pozwolił i pewnie wygrał tie-breaka 15:9 i cały mecz 3:2.
Możemy być naprawdę dumni z tego zespołu. Chyba wszyscy już wiemy, dlaczego kochamy nasz zespół. Te dziewczyny mają to czego nie mają nasi siatkarze. Tu się walczy do końca. Tu się wierzy do końca. Tu się gra do końca. Tu się gra dla kibica. Tu się gra dla Nysy. Coś czuję, że już niebawem zobaczymy nasz zespół w nieco wyższej lidze niż II liga. Ten sukces jest tym cenniejszy, że odniesiony na niezwykle trudnym terenie. Barycz to bardzo mocny zespół, który na swoim terenie niejednej jeszcze drużynie odbierze punkty.

Krzysztof Centner

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do