
Rozmowa z Jerzym Dudą i Januszem Kluską – prezesem i sekretarzem Nyskiego Stowarzyszenia Pszczelarzy im. ks. dr. Jana Dzierżona.
„Nowiny Nyskie” - W marketach i w sklepach pojawia się produkt, który przypomina miód, ale nim nie jest. Czy mamy do czynienia z poważnym problemem?
Janusz Kluska – Na naszym rynku od jakiegoś czasu naprawdę źle się dzieje. Myślę, że stało się to od wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą i otworzeniu granic Polski. Zaczęło do nas wówczas wjeżdżać wszystko bez jakiejkolwiek kontroli sanitarnej.
- Czy ma Pan na myśli miód ukraiński?
Jerzy Duda – Nie tylko ukraiński. Do Polski został sprowadzony „miód” z Wietnamu, Argentyny, Turcji. Ten produkt trafił do Europy, m.in. właśnie na Ukrainę, do Rumunii i stamtąd do Polski.
Przez Polskę prowadzi tranzyt fałszywego miodu i nie jest to tylko miód z Ukrainy
- Co jest takiego złego w modzie zagranicznym. W czym on jest gorszy od miodu polskiego?
JK - Na przykład tym, że wiemy jakie środki chemiczne są używane w Polsce, a jakie są zabronione. Wiemy, że np. na Ukrainie są pewne środki, które u nas są niedopuszczone. Tamtejszy miód przyjeżdża do Polski w cenie 1,5 euro za kg (dodajmy, że obecny kurs to ok. 4,35 zł/1 euro). Kiedy on trafi na nasz rynek to my nie możemy z nim konkurować, bo nie da się wypuścić na rynek prawdziwego, doskonałego miodu w takiej cenie. Tymczasem ten produkt niszczy naszych pszczelarzy, bo w marketach jest sprzedawany po 25 zł. Dodam, że dochodzi także do sytuacji, że miód jest mieszany – część miodu z Europy, część spoza Unii Europejskiej.
Mamy informacje o wynikach badań, według których ogromna ilość miodu chińskiego, a raczej pseudo miodu to są wyciągi z syropów glukozowo–fruktozowych, tzw. inwerty. Jest to wyciąg najczęściej z kukurydzy, z pszenicy, czy z ryżu.
- Czyli te produkty nie mają nic wspólnego z miodem…
JK - Dokładnie. Miód, który posiada wymagane parametry jest nektarem zbieranym z kwiatów, wzbogaconym enzymami pszczół, które zbierają, przerabiają i przekazują nam go w darze. Te wjeżdżające do nas miody podejrzanego pochodzenia celowo zawierają mielone pyłki kwiatowe po to, żeby oszukać laboratoria, które je testują.
- Udaje się w ten sposób oszukać laboratorium?
JK - Oczywiście, że tak. W tej chwili musimy sobie zdać sprawę z tego, że fałszerze są o krok przed analitykami laboratoryjnymi. Jest to nagminny stan. Dodam, że miód jest na drugim miejscu jeśli chodzi o produkty fałszowane, zaraz po oliwie z oliwek. Dwa lata temu USA wprowadziły embargo na sprowadzanie chińskiego miodu. To nie stało się bez przyczyny. Kiedy tamten rynek został stracony wszystko skierowano przez Polskę na Europę. Chiny wybudowały 4 fabryki… ”miodu”. To jest oczywiście substancja sztuczna. Polska jest na piątym miejscu jeśli chodzi o ilość chińskiego miodu na rynku. My jesteśmy tą substancją zalewani i nie ma dzisiaj żadnej możliwości tego zablokowania.
Często pada pytanie – który miód jest najlepszy? Odpowiedź jest jedna – MIÓD PRAWDZIWY.
- Przez Polskę prowadzi tranzyt fałszywego miodu i u nas jego pewna część zostaje?
JD - Tak. Pierwszy przykład mieliśmy już trzy lata temu kiedy miód z Ukrainy pojechał do Francji. Tam laboratoryjnie został zbadany, znalazły się w nim substancje, które w miodzie są niedopuszczalne jeśli chodzi o teren europejski. I ten miód przyjechał do Polski – notabene do Opola - i tutaj został rozlany i rozdystrybuowany. To jest pewna informacja.
- Ale nabywców kusi cena…
JK – Tak. U pszczelarza nabywca musi kupić słoik miodu za 45-50 zł za słoik, a w markecie zapłaci ponad 20 zł. Tylko nie zastanawia się nad tym, co w tym słoiku jest, że równie dobrze mógłby kupić zwykły biały cukier. Oczywiście ten produkt na półce sklepowej jest piękny, płynny. My staramy się jednak edukować społeczeństwo, więc trzeba jasno powiedzieć, że żeby nalać miód do słoików trzeba go podgrzać do temperatury ok. 60 stopni. Tymczasem w tej temperaturze wszelkie korzystne substancje, enzymy, giną. Ale przychodzi nieuświadomiony klient do sklepu i cieszy oko, że miód jest ładny, żółciutki, płynny… Często pada pytanie – który miód jest najlepszy? Odpowiedź jest jedna – MIÓD PRAWDZIWY.
Wracając do temperatury pracy z miodem, granica jego podgrzewania to 42 stopnie. Kiedy wyjmujemy miód od pszczół nie jesteśmy w stanie od razu rozlać go do słoików, zwłaszcza pszczelarze, którzy mają większe pasieki. Zlewamy więc go do pojemników i dopiero po jakimś czasie ten miód przekazujemy do dystrybucji. Każdy z nas ma jednak dekrystalizator, ustawiany na temperaturę 33–34 stopnie. Jest to temperatura, którą pszczoły utrzymują w ulu, a więc optymalna.
Naturalny miód zawsze się krystalizuje. To jest pierwsza podstawowa jego cecha. Krystalizacja zależy od gatunku miodu.
Jeśli będziemy mieli miód rzepakowy czy wielokwiatowy to one krystalizują się najszybciej. To wynika z ilości fruktozy do glukozy – im więcej jest w miodzie fruktozy, tym szybciej nam krystalizuje - nawet po tygodniu od jego pozyskania. Wyjątkiem jest tutaj czysty akacjowy miód, w którym jest przewaga cukrów glukozowych i nawet do roku może on zachować płynną konsystencję. Jeszcze można dodać tutaj miód wrzosowy, który tworzy galaretkę, ale taka jest jego specyfika.
JD – Stoimy na stanowisku, że trzeba o tym mówić, trzeba edukować społeczeństwo, bo ludzie nie zdają sobie sprawy na co wydają pieniądze. Jeśli naprawdę chcecie nabyć dobry miód to kupcie go od sprawdzonego, znajomego pszczelarza. Bo miód jest bogactwem nie tylko cukrów, ale witamin, mikroelementów, korzystnych enzymów, które pszczoła nam daje. Dzięki temu organizm człowieka może walczyć z grzybami, drobnoustrojami - wzmacnia swoją odporność.
- Ilu pszczelarzy jest na terenie powiatu nyskiego?
JD - Jest to trudne do określenia. Powiat nyski ma dwie organizacje pszczelarskie, które nas skupiają. My jesteśmy z Nyskiego Stowarzyszenia Pszczelarzy im. ks. Dzierżona. Stowarzyszenie powstało 6 lat temu i przejęło cały dorobek kola pszczelarzy w Nysie, które powstało w 1945 roku. My to kontynuujemy. Przez pewien czas mogliśmy korzystać z pomieszczeń szkoły w „Rolniku”. Teraz korzystamy z gościnności pana Wierdaka, właściciela nyskiego kina. Skupiamy 126 członków, nie tylko z powiatu nyskiego. Część pszczelarzy nie jest nigdzie zrzeszona i to jest dla nas niedobra sytuacja, bo my po prostu cały czas się uczymy. Kładziemy bardzo duży nacisk na edukację naszych pszczelarzy.
Każdy wyedukowany pszczelarz obroni się jakością produktu, który wytwarzają jego pszczoły, a on potrafi właściwie się zająć swoją pasieką.
Pszczelarz, który jest pewien jakości miodu ze swojej pasieki napisze na słoiku swoje imię i nazwisko
- Pszczoły to nie tylko miód…
- To apiterapia polegająca na wykorzystywaniu produktów pszczelich takich jak mleczko, pierzga, propolis, wosk, jad, pyłek i oczywiście miód.
Pszczelarz, który jest pewien jakości miodu ze swojej pasieki napisze na słoiku swoje imię i nazwisko, czasem numer sprzedaży bezpośredniej. Absolutnie nie chcemy dzielić pszczelarzy. Nam chodzi tylko o to, by do klientów trafiał prawdziwy, dobry miód.
Na 126 członków naszego stowarzyszenia ok. stu prowadzi taką sprzedaż, a co za tym idzie musi spełnić ściśle określone warunki sanitarne i higieniczne, czyli musimy mieć profesjonalną pracownię, ciepłą i zimną wodę, fartuchy, książeczkę zdrowia. Klient ma pewność, że kupuje produkt z pewnego źródła.
- Pszczelarz niedouczony również może zepsuć miód?
JK - Oczywiście, że tak. Wystarczy, że go za wcześnie wyjmie z ula. Chodzi też o całą gospodarkę pasieczną. W tej chwili kładziemy nacisk na leczenie pszczół. Mamy bowiem nieszczęście, które nam w 1980 roku podarowano. Myślę tutaj o warrozie, czyli pchełce, która wbija się w ciało chitynowe pszczoły i je wysysa, przez co pszczoły nam umierają. Jeśli nie będziemy z tym walczyć to nasze pasieki wymrą. My w tej chwili jesteśmy na takim etapie, że walczymy z warrozą przez cały rok. Rozprowadzamy wśród członków naszego stowarzyszenia środki chemiczne ale używamy ich po zbiorach miodu, żeby nie doszło do reakcji. Mamy też inne metody – naturalne, takie jak stosowanie kwasu mrówkowego, szczawiowego.
Dzięki Jurkowi jesteśmy pierwszym stowarzyszeniem w Polsce, które zakupiło za sprawą wsparcia Urzędu Marszałkowskiego urządzenie do produkcji węzy (od aut. arkusz wosku).
JD - Pozwala nam to wprowadzić - a teraz będzie to już drugi sezon, kiedy to robimy - wewnętrzy obieg węzy i potrafimy odkazić wszystkie patogeny, które są na pszczole.
Jeszcze częściej niż miód jest fałszowany wosk, a to jest główny budulec plastrów. Wosk zafałszowany, np. parafiną nie nadaje się do włożenia do ula. Kiedyś - nie mając jeszcze takiej wiedzy - zastanawialiśmy się, dlaczego nam giną pszczoły. Nasi pszczelarze już są po szkoleniach, nauczyli się jak wosk pozyskiwać i przygotować. Byliśmy w tym roku na czterodniowym wyjeździe szkoleniowym - na Lubelszczyźnie, w laboratorium pani dr Ewy Waś, która od lat bada wosk i miód i wie o nich wszystko. Byliśmy w jedynej w Polsce szkole, która kształci pszczelarzy na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, rozmawialiśmy z prof. Gagosiem, twórcą urządzenia do kontroli jakości wosku. Przesłaliśmy tam wcześniej 15 próbek wosku z pasiek naszych pszczelarzy. Okazało się, że dwie nasze próbki były wzorcowe i zostały na uczelni, a pozostałe były dobre i bardzo dobre. Tę jakość chcemy utrzymać. Od paru lat patrzymy na pszczoły już zupełnie inaczej. Rozwija i zmienia się rolnictwo, i musi się też z zmienić gospodarka pasieczna. Na wielu preparatach chemicznych stosowanych w rolnictwie jest napisane „oprysk nie jest szkodliwy dla pszczół”, co nie jest prawdą. Każdy oprysk jest szkodliwy i nie zawsze chodzi o to, że osobniki padają, bo zostały zatrute. Każda pszczela rodzina ma bowiem swój charakterystyczny, unikatowy zapach. Jeśli pszczoły leciały nad polem, nad którym dokonano oprysku to nasiąknęły tym zapachem i nie są wpuszczane do ula, bo traktowane są jako element obcy. One walczą o wejście do niego i w ten sposób rodziny się zagryzają, giną pszczoły, które karmiły swoją rodzinę i chciały dla niej dobrze. Często te rodziny są już nie do odbudowania.
Żeby powstał słoiczek miodu pszczoła musi odwiedzić od 4 do 6 mln kwiatów, a droga jaką musi przebyć to 11–krotność okrążenia Ziemi. Nie bez podstawy mówi się… pracowity jak pszczoła.
- Często słyszy się zdanie, że jeśli nie będzie pszczół to nie będzie ludzi…
JD - Są dwa powiedzenia, które są tego kwintesencją: „Pan Bóg stworzył pszczoły, ale tylko nielicznym pozwolił się nimi opiekować”. I drugie mówiące o tym, że jak Pan Bóg tworząc pszczoły zrobił to dlatego, żeby ludzie mieli co jeść. W związku z tym kilka liczb… Pszczoły zapylają bowiem ok. 75 proc. roślin, które rosną na kuli ziemskiej. Jeśli pszczoły przyniosą do ula 100 kg miodu, to z tej puli oddadzą pszczelarzowi 10 kg. Reszta jest potrzebna do ich rozwoju. W okresie czerwiec – sierpień w rodzinie pszczelej, a więc w jednym ulu jest 60-70 tys. owadów. Żeby powstał słoiczek miodu pszczoła musi odwiedzić od 4 do 6 mln kwiatów, a droga jaką musi przebyć to 11–krotność okrążenia Ziemi. Nie bez podstawy mówi się… pracowity jak pszczoła. W dodatku pszczoły żyją tylko ok. 40 dni, z czego połowę spędzają pracując poza ulem. Każda pszczoła po urodzeniu wie co ma robić, jakie jest jej zadanie.
Rozmawiała Agnieszka Groń
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Najogólniej zalewa nas tandeta! To stwierdzenie dotyczy chyba wszystkiego. Kupuję wędlinę w nyskim sklepie. Wygląda w miarę przyzwoicie, a cuchnie jak zlewki wywożone z koszarowej kuchni do świniarni. Sprawdzam etykietę, znajduję adres producenta, piszę maila. Dostaję odpowiedź, jakoby moje uwagi były nie na miejscu, ponieważ on, producent, produkuje wędliny wyłącznie z kwalifikowanych mięs. W podpisie niejaka Joanna. W odpowiedzi pytam panią Joannę, czy nie żal jej tracić życia na takie HR-owe p........ od rzeczy? Nie odpowiada, bo zapewne jestem dla niej nie dość grzeczny. Niestety, nic więcej nie jestem w stanie w tej sprawie zrobić. Produkcja wędlin zdaje się być opanowana przez bandytów, przez szumowiny. Jedyne co mi pozostało, to nie kupować tego ścierwa. I tak też robię.
A dlaczego nie zwrócisz uwagi wlaścicielowi. Jak będziesz miał rację to przestanie to sprzedawać
Właścicielowi sklepu oczywiście
Podobnie jest w tzw. warzywniakach. Większość owoców sprzedaje się w postaci niedojrzałej, by zminimalizować ewentualne straty sprzedawcy. Trafienie jesienią na w pełni dojrzałe śliwki graniczy z cudem.
@Magda Wybierz się na targ. Tam bez problemu znajdziesz uczciwych i skromnych sprzedawców, którym jeszcze się chce zbierać i przywozić swoje plony.
Czy mieliście tak kiedykolwiek wcześniej, że kieszenie w zakupionej kurtce są trójkątne? Czy mieliście kiedykolwiek wcześniej tak, że majty, nawet za duże, piją was w kroku? Czy mieliście tak kiedykolwiek wcześniej, że z wyściółki butów uwalnia się coś, co kłuje was w stopy? Czy mieliście kiedykolwiek wcześniej tak, że zakupione spodnie zdają się mieć kształt zupełnie nie przystający do kształtu dupy? Takie pytania można mnożyć w nieskończoność. A jest tak, bo tzw. przedsiębiorcy, to umysłowe ułomy, ogarnięte nieopanowaną chciwością, które chcą produkować dużo i jak najtaniej. Produkują z najtańszych, byle jakich materiałów, a co gorsza zatrudniają nienormalnych, upośledzonych, bo im mogą płacić za pracę najnędzniejsze stawki. Skutki tego są takie jak wyżej.
Niestety nie miałem żadnego z podanych przez ciebie przykładów. Może jesteś pechowcem a może kupujesz jakieś dziwne produkty, albo po prostu chciałeś się wyżalić na przedsiębiorców
To przedsiębiorcy cały czas się żalą, a to dlatego, że ludzie coraz częściej patrzą nie co jest tanie i tandetne, ale co jest dobre. Z VAT też się przez 8 lat urwało i stąd ten płacz.
Kombinowania na lewych fakturach się skończyło,ludzi trzeba szanować ,już czasy że się mówiło jak ci się nie podoba to spierdalaj bo tam przed bramą 100 stoi się skończyło i to się nie podoba i mają problem.
Przedsiębiorcy narzekają że ledwo wiążą koniec z końcem cienko mają.
Cienko mają?! To niech taka kurwa jedna z drugą powie, jak w swoim pożal się boże przedsiębiorstwie nieustannie narusza prawo pracy. To jest w ogóle dziwne, że Nowiny Nyskie jeszcze nie poruszyły tego tematu, bo jeśli chodzi o nyskich przedsiębiorców, to jest niezła banda.
Jak im źle, to niech wyp...... do Chin! Słyszycie wy brudne, szmatławe k....? Jak wam coś nie pasuje, to wyp..... do Chin!
Zobaczcie sobie jaj jest z usługami jak dziada nie przypilnujesz to ci taką chujnie odwali że szlak cię trafia i jeszcze chce grube pieniądze za to , a jak dzwonisz do dziada żeby przyszedł poprawić to co zjebał to ma cię już w dupie bo zapłaciłeś.
Poszedłem kiedyś do stolarza z banalnie prostym zamówieniem. Potrzebna mi była deska sosnowa, sucha, o wymiarach takich to a takich. Prościzna niby. Przychodzę odebrać tą deskę, podnoszę ją i już wiem, że nie jest sucha, a tym samym nie zachowa swoich wymiarów, ani nawet kształtu. Ja to wiem, a stolarz, fachowiec, tego nie wie. No to co z niego za fachowiec, jak się rozciąga na tak prostym zleceniu? Tandeciarz zwykły! Gnój, pętak i nierób! Zauważcie, że tacy gnoje zazwyczaj przy zamówieniu pytają - A do czego to ma być? W istocie jest to pytanie, na ile można dane zamówienie spieprzyć.
albo jaką cenę powiedzieć... :)
Produkty sztucznej inteligencji
Tak Waryl - skończyło się i niektóre buraki mają z tym wielki problem, bo nie potrafią się przestawić. A tak jak wcześniej było im bardzo wygodnie. Ale skończyło się. Teraz biedactwa kombinują z głupkowatą propagandą. A to ci piknik firmowy zaproponują, a to festyn jakiś, a to zaś dopłaty do posiłków. A wszystko to obliczone na naiwnych. Niestety tych naiwnych wciąż nie brakuje, wciąż są. Dają się złapać a to na piwo z kiełbasą, a to na domniemaną karierę, czy też mniej lub bardziej enigmatyczny rozwój. :)))))
Ładnie napisałeś tylko mam wrażenie że to co napisałeś dotyczy metody rządzenia przez komunistycznego burmistrza w Otmuchowie tyle lat na stołku dlatego że Pan burmistrz wie jak tym biednym społeczeństwem manipulować tyle lat rządzenia metodą PRL czas na zmiany Otmuchów!
Do ,)))))) tak kolego tak było za rządów Tuska szkoda że tego nie pamiętasz ludzi mieli za nić traktowali nas jak tanią siłę roboczą emeryci i rodziny z dziećmi szorowały po dnie tak było w Polsce ,a Polska na arenie międzynarodowej istniała tylko na papierze bo za rządów Tuska czapkowalismy i wycieralismy wycieraczki o lizaniu dupy nie ma już co pisać nikt nas poważnie nie traktował mieli nas za pidludzi i słaby naród ale o to przecież takim krajom jak Niemcy chodzi,oni nie chcą silnej Polski!
Nie kupujcie groszku Dawtona w Żabce! Jest gówniany! Kupujcie tylko groszek Pudliszki - jest najlepszy.
Najlepiej to sami sobie groszek wyhodujcie
Zgadza się. Pudliszki jest najlepszy. Jeszcze ewentualnie Bonduelle może być. Reszta, to jest nieporozumienie, a nawet oszustwo.
Ja jestem pszczelażem amatorem z 8-ma ulami. Bawie sie w to od kilku lat i dodam że jeszcze tak niskiej ceny nie było. Po odliczeniu wzystkich kosztów zarobiłem na czysto 1500 zł za cały rok pracy z pszczołami. P.....dole to zwjam połowe pasieki, to co wyprodukuje zostawie dla dzieci. Ludzie grymaszą że drogo to niech żrąto to chiński gówno z marketów. Smacznego !!!!!!!!!!!##!!!