Reklama

Zatrzymał pijanego kierowcę. Uratował 3–letnie dziecko. Szymon Jeżewski nie był obojętny

Nowiny Nyskie
25/08/2025 13:24

Szymon Jeżewski, student nyskiej uczelni, żołnierz zawodowy pełniący służbę w Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu dokonał obywatelskiego zatrzymania – pijanego mężczyzny poszukiwanego listem gończym, który jechał z dzieckiem. Wcześniej już dwukrotnie brał udział w akcjach udzielania pomocy ludziom poszkodowanym w tragicznych wypadkach samochodowych.

Do sytuacji doszło w piątek 8 sierpnia. – Jadąc trasą Nysa – Oława w lusterku samochodu zobaczyłem dziwnie poruszający się samochód. Auto jechało zygzakiem, widać było, że z kierowcą jest coś nie tak – mówi Szymon Jeżewski. - Na początku myślałem, że to jakaś nagła sprawa, że może ktoś próbuje zdążyć do szpitala. Kierowca jednak skręcił na pas awaryjny i tym pasem wyprzedził kilkadziesiąt samochodów. Na zwężeniu dróg o mało nie doprowadził do kolizji z ciężarówką.

Butelka po alkoholu i 3–letnie dziecko!
Szymon Jeżewski dodaje, że w tym momencie miał już niemal pewność, że kierujący jest pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. – W tamtym momencie zadzwoniłem na policję. Podałem, że jest to miejscowość Kolnica i że cały czas jadę za nim. W pewnym momencie ten samochód został ogarnięty dymem. Było widać wydobywający się olej silnikowy. Podejrzewam, że kierowca jechał na „jednym biegu”. Zjechał jednak na plac koło sklepu, a ja za nim.
Pan Szymon opowiada dalej, że wysiadł ze swojego auta i podszedł do pojazdu, za kierownicą którego siedział tamten mężczyzna. – On wręcz leżał na kierownicy! Oczy miał czerwone. Zauważyłem też leżącą, pustą butelkę po alkoholu. Zacząłem prowadzić z kierowcą rozmowę. Zależało mi na czasie, bo przecież zawiadomiłem już policję. Chciałem, żeby wysiadł z samochodu, żeby się uspokoił, że to co robi to nie jest odpowiednie…. W pewnym momencie zauważyłem, że w samochodzie jest… ok. 3-letnia dziewczynka! Później okazało się, że była to córka kierowcy.

Poszukiwany listem gończym
Mężczyzna nie słuchał pana Szymona i nie zamierzał oddać kluczyków. - Zaczął się wobec mnie agresywnie zachowywać, używać wulgaryzmów. Niestety nie udało mi się odebrać kluczyków przez otwartą szybę, a drzwi były zablokowane. Ale jemu udało się uruchomić ponownie samochód – kontynuuje pan Szymon. - Przejechał może 200 – 300 metrów. Potem wysiadł trzymając dziecko na ręku i zaczął uciekać polną drogą, a ja za nim. Krzyczałem do niego, że nie warto uciekać, bo służby i tak są już wezwane, żeby nie pogarszał swojej sytuacji. On powiedział coś co dało mi do zrozumienia, że wraz ze swoją konkubiną i tak jest poszukiwany listem gończym. Mieliśmy więc kumulację – pijany za kierownicą, poszukiwany, a potem okazało się, że uprowadził dziecko od swojej matki, która była prawnym opiekunem dziewczynki – wylicza młody nysanin.
Pan Szymon dodaje, że dość długo czekał na policję, więc zadzwonił jeszcze raz podając dokładną lokalizację. – Nie chciałem wchodzić z nim w bezpośrednią konfrontację, bo przecież obok było dziecko. W tym momencie, kiedy dzwoniłem, on wskoczył do samochodu i znowu udało mu się go uruchomić. Przejechał kolejne 200-300 metrów i potem uciekać z dzieckiem, a ja za nim. W oddali już było widać dojeżdżający radiowóz policji. Mężczyzna chciał wbiec w pole kukurydzy. Za mną biegły już dwie młode policjantki i mężczyzna został ujęty. Po pewnym czasie dojechał jeszcze jeden patrol policji i pogotowie ratunkowe - dodaje.
Pan Szymon stwierdza, że dziewczynka została przebadana, ale na szczęście nic jej się nie stało. Po pewnym czasie przyjechała matka zatrzymanego mężczyzny oraz jego brat i dziecko zostało przekazane rodzinie. - Na miejscu dowiedziałem się, że ten mężczyzna i jego konkubina są dobrze znani miejscowej policji. Zatrzymany w tamtym momencie miał 2,5 promila alkoholu! – dodaje.

Znieczulica ludzka
Pan Szymon stanowczo podkreśla, że opowiadając powyższą historię nie chce uchodzić za bohatera, ale uczulić ludzi, że warto (wręcz trzeba) reagować, warto pomagać innym. – Przy tej całej sytuacji były takie osoby, które dosłownie przechodziły obok nas i nie reagowały. M.in. przejechał pan na rowerze, popatrzył i pojechał dalej, a potem stał w oddali i obserwował. Kiedy przyjechała policja były za to wielkie komentarze i robienie zdjęć. Miałem sytuację, że kiedy rozmawiałem z tym pijanym kierowcą, między nami przejechał traktorzysta. Przejechał i tyle… - dodaje.
Szymon Jeżewski ubolewa, że w takich sytuacjach, czy gdy dochodzi do wypadków drogowych ludzie po prostu nie chcą lub boją się pomagać poszkodowanym – boją się reagować.

Szymon Jeżewski pracuje w wojsku, w Centrum Wojsk Inżynieryjno-Chemicznych we Wrocławiu i z mundurem wiąże przyszłość. W związku z tym przeszedł kilkanaście kursów, m.in. ratownika wodnego, pierwszej pomocy. Jest absolwentem nyskiego „Mechanika” i studentem Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Nysie na kierunku zarządzanie inżynierią produkcji. W związku z tym, że cały czas przemieszcza się między Nysą a Wrocławiem już dwukrotnie brał udział w akcji ratowniczej po wypadkach drogowych na tej trasie. - W pierwszym wypadku brało udział bodajże siedem samochodów. Ja udzielałem pomocy kobiecie, która się źle poczuła podczas tego uderzenia, straciła przytomność i byłem przy niej aż do momentu pojawienia się pogotowia. Byłem wspierany przez jednego z chłopaków ze straży pożarnej, który był po służbie. Druga taka sytuacja, miała miejsce kilka miesięcy temu na odcinku A4. Mężczyzna jadący busem nie zdążył przyhamować przed tirem. Uderzenie zmiażdżyło mu nogi. To było drastyczne i takie ciężkie, że nie można było tej osobie w żaden sposób pomóc - jedynie rozmową, bo doszło do zakleszczenia. Ten mężczyzna – Rumun myślał w tamtym momencie jedynie o żonie i dzieciach, do których chciał zadzwonić. Krzyki tej osoby były przerażające. Ale przerażająca była też znieczulica ludzka - dodaje.

Agnieszka Groń

 


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do