Zęby Kaczyńskiego

Publicyści zastanawiają się ile będą kosztować wyborcze obietnice prezydenta-elekta. Uspokajam: nic nie będą kosztować.  Prezydent Komorowski nie będzie bowiem realizował nic z tego co obiecywał w kampanii, chyba nie macie co do tego żadnych wątpliwości. Przecież to wszystko za dużo by kosztowało i Polski najzwyczajniej na to nie stać. 
No dobrze – zapyta naiwny obserwator naszego życia publicznego – a jak prezydent i jego partia wytłumaczą się z tego, że wyborczych obietnic nie realizują? Aleście są naiwni! A kto ich i gdzie zapyta? Dwie zaprzyjaźnione telewizje do żadnych pytań nie dopuszczą, trzecia – publiczna wkrótce też będzie „zaprzyjaźniona” – i głupich pytań zadawać nie będzie.  Wyrzuci się Lichocką, Ziemkiewicza, Pospieszalski i Wildstein już nadają gdzieś między północą i pierwszą w nocy i spokój zapanuje nad Wisłą. A końcu gdyby gdzieś, ktoś się awanturował wyskoczy Palikot i powie że wszystkiemu winien jest Kaczyński i PiS, bo jako opozycja blokuje wszystkie dobre zamiary rządu. Jak blokuje, kiedy nie ma większości? Będzie znów męczył pytaniami naiwny – no blokuje psychicznie. A w ogóle zaprzyjaźniona telewizja zacznie dyskusję na temat uzębienia polityków i ten jakże ważny dla państwa polskiego temat, „przykryje medialnie” zagadnienie wyborczych obietnic. „Patrzcie jakie równiótkie zęby ma nasz Prezydent Komorowski. Może się śmiać od ucha do ucha. A Kaczyński nie ma przedniej dwójki! Hłe, hłe – czy widział kto poważnego polityka, który nie ma zęba? Sami widzicie, ze nasz Prezydent jest dobry dziękujcie, że to właśnie on jest preziem, a nie ten szczerbaty, niski Kaczyński.”
Jeśli ktoś myśli, ze żartuje, to się myli. Od co najmniej pięciu lat, debata publiczna w Polsce właśnie tak wygląda (O uzębieniu kandydatów przeczytałem dwa dni temu na jednym z najbardziej popularnych portali internetowych). Dawno już nie mówi się o najważniejszych dla państwa sprawach: gospodarce, wymiarze sprawiedliwości, polityce zagranicznej, systemie wyborczym. Za to mamy kolejne wyskoki Palikota, a potem spektakl pod tytułem „Czy Platforma wreszcie zrobi porządek z Palikotem?”
No ale po co Platforma miałaby robić porządek z Palikotem, skoro gra świńskim ryjem po prostu się jej opłaca. Część Polaków się oburza, część uważa, że to świetnie, że ktoś dokłada temu wstrętnemu Kaczyńskiemu, a wszyscy zamiast zajmować się tym jak rządzi rząd i co robi opozycja, podniecają się tym spektaklem. Palikot to zresztą „wierzchołek góry lodowej”.  Publicyści z dwu „zaprzyjaźnionych telewizji”, z Gazety Wyborczej, Wprost i Polityki dawno już zamiast  patrzeć na ręce rządowi w dalszym ciągu zwalczają „Kaczystowskie zagrożenie”.  Efekt tego jest taki, że politykom PO zapewniono ze strony mediów właściwie całkowitą bezkarność i umożliwiono im odwracanie uwagi od ich nieróbstwa, pytań o program wyborczy, obietnice itd.itp za pomocą ciągłego ataku na Kaczyńskich. Ponieważ merytoryczne podstawy takiego ataku od dawna już nie istnieją, bo Kaczyński nie rządzi dwa lata, to atak przybiera charakter napaści osobistej, napaści na człowieka.
Zresztą napaść personalna – bluzgi, insynuacje, osobiste obelgi, wyśmiewanie niskiego wzrostu, uzębienia itd.itp. jest dla prymitywnej części wyborców bardziej zrozumiały. Kto tam zna się na polityce finansowej czy na prawie itd. Za to wyzwisko rozumie każdy. 
Na razie taka polityka się Platformie opłaca i nic nie wskazuje na to, że zostanie porzucona. PO, która wraz ze zwycięstwem Bronisława Komorowskiego wzięła w Polsce pełnię władzy i nie może się już zasłaniać tym, że Prezydent jej blokuje reformy, potrzebuje takiej „osłony medialnej” bardziej niż kiedykolwiek. Zamiast wiec pytań o niespełnione obietnice, przygotujmy się raczej do kolejnych drwin z uzębienia Kaczynskiego, z jego kota, wzrostu czy niezbyt sportowej figury. Czy to nie jest bardziej rajcujące niż pytania o stan gospodarki, emerytury czy aferę hazardową?