
Nie przeżył walki z opieszałością urzędniczą i brakiem empatii ze strony władz i instytucji powołanych do opieki. Był więźniem własnego mieszkania! Chodzi o pana Mariana z Biskupowa - osobę niepełnosprawną w stopniu znacznym, o którym pisaliśmy wielokrotnie.
W dniu 17 października otrzymaliśmy smutną wiadomość, że zmarł w hospicjum, do którego został skierowany przez lekarzy ze szpitala, gdzie trafił dwa tygodnie temu. Zabrakło dla niego miejsca w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym.
Uzyskanie pomocy medycznej w ostatnim czasie graniczyło z cudem. Wielokrotnie jego małżonka jak i sąsiedzi czynili starania, aby przyjechał lekarz albo karetka. Brak opieki medycznej w dużej mierze przyczynił się do pogorszenia jego stanu. Pozbawiony dostępu do opieki medycznej pozostał też bez opieki osób i instytucji do tego powołanych.
Mimo wielu wcześniejszych interwencji do władz miasta, Ośrodka Pomocy Społecznej w Głuchołazach i GKTBS w Głuchołazach jego apele o pomoc grzęzły w machinie biurokratycznych procedur i terminów administracyjnych.
Od półtora roku, mieszkając na I piętrze i mając do pokonania 27 stopni stromych schodów, nie był na świeżym powietrzu. Przez ten czas był... więźniem swego mieszkania.
Pomoc Ośrodka Pomocy Społecznej w Głuchołazach, której tak naprawdę nie było
Na początku ograniczająca się do usług Taxi dla małżonki pana Mariana - Teresy.
W ramach działalności OPS w Głuchołazach przyjeżdżała opiekunka. Jej pomoc ograniczała się jedynie do transportu na zakupy i z powrotem!
To tyle - cała opieka społeczna!
Nikt wcześniej nie pomógł tej kobiecie przy sprzątaniu, opiece nad niepełnosprawnym mężem, praniu, które robiła ona ręcznie, bo pralka nie działała. Opiekunka woziła Panią Teresę do sklepu. Dlaczego osoba przydzielona do opieki osobiście nie robiła zakupów, tak jak to ma miejsce w przypadku innych podopiecznych? - pytały sąsiadki i zgodnie dodawały: nikt z opieki ich tutaj w mieszkaniu nie odwiedzał od dawna, jeszcze na długo przed pandemią koronawirusa.
Pani Teresa została sama ze swoim problemem, niepełnosprawnym mężem i kłopotami! Mogła liczyć tylko na pomoc niektórych sąsiadów! - bo ta społeczna jest bezradna i sama wymaga pomocy.
Zapytaliśmy panią dyrektor OPS w Głuchołazach Katarzynę Łojko - kiedy któraś z opiekunek była ostatnio w domu swoich podopiecznych, dlaczego opieka ogranicza się jedynie do usług transportowych, dlaczego Państwo Jarosz musieli czekać na odpowiedź na pismo skierowane do ośrodka grubo ponad miesiąc i dlaczego przyszło ono do nich z datą wsteczną?
Pani Teresa również pytała na piśmie w tej sprawie. Dlaczego odpowiedź na pismo z dnia 26 lutego skierowane do burmistrza i pani dyrektor otrzymała dopiero 14 kwietna br., a pismo wystawione było z datą... 25 marca? Czy pani dyrektor nie złamała tu prawa?
Niestety, do chwili obecnej nie otrzymaliśmy na te pytania odpowiedzi! - ani pani Teresa, ani redakcja. W przypadku redakcji pani dyrektor zasłania się przepisami RODO, mimo iż redakcja posiada stosowne upoważnienie reprezentowania zainteresowanej w tej sprawie.
Na marginesie, treść odpowiedzi ma takie samo brzmienie jak pismo burmistrza - widać autor jest jeden, jeden jedyny w swoim rodzaju.
Pracownicy OPS w Głuchołazach tak naprawdę pojawili się na wizycie domowej u pana Mariana - prawie po roku czasu - w czerwcu. Na jednej z nich w ciągu kilkunastu minut pracownica ośrodka stwierdziła, że małżonka pana Mariana dobrze radzi sobie z opieką nad nim.
Nie zauważyła, że pani Teresa sama ma bardzo duże kłopoty zdrowotne i nie nadaje się do opieki nad niepełnosprawnym i schorowanym małżonkiem! Tak też twierdzą sąsiedzi, których nikt nie pytał w tym temacie o zdanie!
Wniosek o przyznanie mieszkania chronionego i pomoc w domu nad panem Marianem zostały oddalone. Decyzję o odmowie podpisała wicedyrektor ośrodka.
W piśmie tym powoływała się głównie na orzecznictwo WSA, nie wskazując konkretnej przyczyny odmowy. Wobec powyższego została złożona skarga na OPS do Wojewódzkiego Kolegium Odwoławczego w Opolu - sprawa w toku, decyzja niebawem.
Włodarz władny czy... bezradny?
Również pani Teresa informowała burmistrza o trudnej sytuacji małżonka i potrzebie pomocy. Burmistrz zwlekał z odpowiedzią, dlatego 12 lutego br. wysłała ponaglenie - w związku z brakiem odpowiedzi na wniosek o zamianę mieszkania wniesiony w dniu... 27 listopada 2019 r. - było to już prawie trzy miesiące bez odpowiedzi! Pod koniec lutego pani Teresa skierowała do burmistrza jeszcze jedno pismo - wniosek o przydział mieszkania chronionego. Do tej pory nie otrzymała odpowiedzi! Czy to jest zgodne z prawem?
Zapytany przez redakcję w tej sprawie burmistrz Głuchołaz zasłania się przepisami RODO i nie daje odpowiedzi! - mimo iż posiadamy upoważnienie pani Teresy w tej sprawie.
Zmiana stanowiska GKTBS w Głuchołazach
Podobnie jak do powyższych instytucji pisma o pomoc i zamianę mieszkania były kierowane też do prezesa Andrzeja Gębali. Niestety, pierwszy wniosek w tej sprawie został odrzucony przez komisję!
Widocznie uznała ona, że pan Marian ma właściwe warunki do mieszkania - jako osoba niepełnosprawna w stopniu znacznym. Normalne było to, że mieszka na I piętrze i aby wyjść musiałby pokonać 25 stromych schodów, że wejście do zainstalowanej przez GKTBS kabiny natryskowej jest na wysokości ok. 60 cm, że toaleta znajduje się na zewnątrz (na korytarzu), a drzwi między pomieszczeniami są typowe - z progami.
Komisja nie podała uzasadnienia swego postanowienia. Jej przedstawiciele nie pofatygowali się, aby sprawdzić na miejscu w Biskupowie istniejące warunki lokalowe.
Dziwne, że teraz - bez "wizji lokalnej" - Społeczna Komisja Mieszkaniowa pozytywną opinię z dnia 17 września br. przekazała burmistrzowi do rozpatrzenia.
"Ostateczną decyzję w tej sprawie... podejmie burmistrz Głuchołaz, o której poinformujemy w terminie późniejszym" - mówi prezes Gębala.
Do chwili obecnej, choć minął ponad miesiąc, odpowiedzi nie ma!
Tak działają nasze gminne instytucje i urzędy. Z pewnością ta sprawa nie jest odosobniona. Pozostała pani Teresa, która też będzie wymagała pomocy. Czy może na nią liczyć? Czy będzie brnęła jako następna osoba w gąszczu przepisów, braku empatii, opieszałości urzędniczej i...
Przykre to, lecz prawdziwe! Teraz pan Marian jest już wolny! Wolny od otaczającej nas smutnej i przykrej rzeczywistości.
Leszek Indyk
Już nie jest więźniem własnego mieszkania i przedmiotem w machinie urzędniczej!#
li
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Może należało skierować: zawiadomienie o zaniechania urzędniczych z 231 KK do Prokuratury i to raczej Okręgowej, z wyłączeniem miejscowych organów wymiaru, na okoliczność konfliktu interesu.