Reklama

ZUP to była potęga! 

Nowiny Nyskie
24/10/2021 12:10

Stanisław Bezrąk, przepracował w Zakładach Urządzeń Przemysłowych w Nysie 33 lata. Budował fabryki kwasu siarkowego w Krasnodarskim Kraju (Rosja) i Uzbekistanie. Zajmował się handlem zagranicznym i promocją nyskiej „fabryki fabryk” podczas największych targów przemysłowych w Polsce. Pochodzący ze Lwowa nysanin (rocznik 1938) wspomina też w rozmowie z nami swoją znajomość z niedawno zmarłym wybitnym aktorem Wiesławem Gołasem. 

- W 1957 roku ukończyłem naukę w Technikum Mechanicznym w Nysie, do którego przeniosłem się specjalnie z Wrocławia. Moja rodzina po wojnie została wysiedlona ze Lwowa do Kamieńca Ząbkowickiego. Do dziś pamiętam opowieści taty, o pięknym, zawsze wiernym mieście (Semper fidelis – hasło Lwowa, nawiązujące do związku z Polską), pełnym baciarów. Tato był kolejarzem, pracował w lwowskiej parowozowni – opowiada nam pan Stanisław, 83–letni mieszkaniec naszego miasta. 

Fabryka fabryk
Po skończeniu nyskiej szkoły pojechał na studia na Politechnikę Śląską, którą ukończył w 1963 r. i trafił z powrotem do szkoły przy ul. Orkana, już jako nauczyciel. Jednocześnie zaczął pracę w Zakładzie Urządzeń Przemysłowych, „fabryce fabryk”, największym zakładzie przemysłowym w Nysie i jednym z najlepszych w Polsce. To tam powstawała aparatura dla polskiego przemysłu petrochemicznego, hutniczego, cukrowniczego, energetycznego, a nawet okrętowego.  

- Zaczynałem jako kierownik działu postępu technicznego, czyli dzisiaj powiedzielibyśmy innowacji. Następnie kierowałem zakładem doświadczalnym, którego zadaniem było testowanie wszystkich nowo powstających urządzeń przed wypuszczeniem ich na rynek. W pewnym momencie dostałem propozycję, aby prezentować ofertę ZUP na Targach Poznańskich. Targi to był jedyny kontakt ze światem. Odbywały się one raz do roku, gdzie mieliśmy możliwość nawiązać eksportowe kontrakty z całym światem. Odbywał się tam też konkurs „Mister eksportu”, czyli wybory najlepszego polskiego eksportera. Braliśmy w nim udział, a konkurs relacjonowała telewizja. Ja zostałem wybrany do reprezentowania naszego zakładu. W 1975 r. wygraliśmy ten konkurs! To było coś niespotykanego, bo konkurowaliśmy ze stoczniami, Zakładami Cegielskiego z Poznania, naprawdę z potężnymi polskimi zakładami, a tu Nysa wygrała! - wspomina pan Stanisław. 

Tysiące ton aparatury
Zaraz po tym sukcesie dostał propozycję wyjazdu do pracy na kontrakt zagraniczny. - Mieliśmy, jako ZUP budować fabrykę kwasu siarkowego w Krasnodarskim Kraju w ZSRR (obecnie w Rosji – red.). Zostałem kierownikiem budowy, która trwała ok. 3 lat. Elementy od podstaw powstawały w Nysie, następnie stąd były transportowane pociągami do miejsca docelowego, gdzie były montowane przez naszych pracowników. W sumie na taką fabrykę składało się 40 tysięcy ton aparatury chemicznej zbudowanej w Nysie – mówi pan Stanisław, który wspomina, że kiedy w 1976 roku przyjechał na miejsce budowy, to było to szczere pole, na którym rosła jeszcze pszenica. 
- Proszę sobie wyobrazić, że myśmy organizowali taką wielką budowę nie mając telefonów, nie tylko komórkowych. Nie mogliśmy zadzwonić do oddalonej o kilka tysięcy kilometrów Nysy, jeśli czegoś brakowało, albo gdy nie dotarła do nas dostawa! Żeby połączyć się z Polską, to musiałem napisać treść rozmowy na kartce, przetłumaczyć to na język rosyjski i oddać na pocztę, gdzie tekst kontrolowała cenzura. Dopiero kiedy wyrazili zgodę, to dostawałem możliwość rozmowy z Nysą. To były strasznie trudne czasy, a mimo tego budowaliśmy zakłady, z których możemy być do dzisiaj dumni – podkreśla Stanisław Bezrąk. 

Kontrakt w Azji 
- Z Polski na montaż fabryki przyjeżdżało kilkaset osób, nie tylko z naszego zakładu, ale też od kooperantów. Budowa zakończyła się sukcesem, a ja miałem zostać dyrektorem budowy fabryki w Maroku. Jednak byłem bezpartyjny i z tego powodu nie dostałem rekomendacji. W tamtych czasach nad wszystkim czuwała partia (PZPR), a jej członkowie mogli więcej niż inni. Ja nigdy do partii nie wstąpiłem. Zamiast do Afryki wysłano mnie do Azji, do Taszkientu, gdzie przeprowadziłem się z całą rodziną na 3 lata. W stolicy Uzbekistanu zetknąłem się z islamem, dzięki czemu mam dużą wiedzę na temat tej religii i kultury – dodaje nasz rozmówca. 
Przypomina, że ZUP Nysa to był zakład, który cieszył się uznaniem w całym kraju i poza jego granicami. Produkował fabryki chemiczne, rafinerie i cukrownie. - Jego siłą była znakomita załoga, wybitni fachowcy, którzy zajmowali się wykonywaniem wielkogabarytowych urządzeń, budową całych fabryk z wielką dokładnością – zaznacza Stanisław Bezrąk. Pan Stanisław dzięki w pracy ZUP zwiedził niemal cały świat, w tym m.in. Indie, Pakistan, Egipt. Jest właścicielem imponującej kolekcji samowarów, pamiątek z podróży. 

Wakacje z Gołasem
Dzięki pracy w ZUP Stanisław Bezrąk miał okazję spędzić wakacje z Wiesławem Gołasem, niedawno zmarłym wybitnym polskim aktorem. W 1976 r. przebywał razem z nim w Soczi, znanym rosyjskim kurortem. - Na budowie, której byłem kierownikiem zatrudniony był Tadeusz Kędzielski z firmy Polimex Cekop z Warszawy. Opowiadał nam, że jest mężem siostry Wiesława Gołasa, w co nie wierzyliśmy – mówi. Dopiero podczas wczasów w Soczi w lipcu 1976 r. okazało się, że to prawda. Wiesław Gołas przyjechał tam ze swoją przyszłą żoną Marią. - Podczas wycieczki w góry Kaukazu siedzieliśmy obok siebie, a ja opowiadałem mu o Nysie i budowanej przez ZUP fabryce. 
Podczas posiłku w Rice w Gruzji podszedł do nas młody mężczyzna i powiedział: – A ja was uznał, wy z „Czetyrie tankisty i sobaka”, na co Wiesław Gołas odparł: Da. Chodzi o polski serial „Czterej pancerni i pies”, w którym wystąpił Gołas. - Aktor był bardzo zadowolony z tego, że rozpoznano go nawet na dalekim Kaukazie. Gruzin powrócił do nas po chwili z najlepszym koniakiem Ararat i była to więcej niż jedna butelka – uśmiecha się pan Stanisław. Podkreśla, że Wiesław Gołas w czasie rozmów nie dawał żadnych oznak, że jest wielkim aktorem, znanym z telewizji, teatru i kabaretu. - W naszej grupie zachowywał się jak nasz dobry znajomy. Ujął nas wszystkich skromnością i przyjaznością, co dzisiaj jest rzadką cechą – mówi. 

Koniec zakładu 
Stanisław Bezrąk pracował w ZUP do 1996 r. - Zakład był już wtedy na skraju bankructwa. Po przemianach, które zaczęły się po 1980 r. zabrakło nam kogoś, kto potrafiłby przystosować ZUP do nadciągających zmian. Niestety zakład żył przeszłością i nie miał pod koniec swojej działalności szczęścia do prezesów. Jeden z nich podczas rozmów z klientami w Moskwie zachowywał się skandalicznie, co doprowadziło do utraty ważnego kontraktu. Później rynek wschodni całkowicie się dla nas załamał, a był głównym odbiorcą naszych produktów – nie kryje inż. Bezrąk.  
Zakład dobiło otwarcie polskiego rynku na producentów z Zachodu po 1990 roku. - Nie było zamówień ze Wschodu, do tego nie byliśmy w stanie konkurować naszymi produktami z Zachodem. Byliśmy głównym producentem cukrowni w Polsce, ale nasze zakładały pozwalały przerabiać 4 tys. ton buraków na dobę, podczas gdy zakłady z zachodu przetwarzały 15 tys. ton! Do tego w pierwszej kolejności sprywatyzowano w Polsce większość cukrowni, potem je likwidując. Tym sposobem wykończono polskie cukrownie i związany z nimi przemysł produkujący sprzęt cukrowniczy – mówi. 
- Mimo to jestem zadowolony ze swojego życia, nie wyobrażam sobie lepszego – mówi nysanin.

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    janek ze wsi nysa - niezalogowany 2021-10-24 12:40:18

    ZUP podobnie jak inne tego typu molochy służyły jedynie do drenowania polskiej gospodarki i wysyłania materiałów do ZSRR. Cieszenie się z tego, że ZUP budował fabrykę siarki u sowietów jest niepoważne w kontekście tego, że sowiety za takie rzeczy nie płaciły, albo płaciły skrajnie niekorzystnym dla Polski barterem. My im przemysł, oni nam ziemniaki. Tak to wyglądało. Nie ma się też co czepiać prezesów z lat 90., bo oni nie obrażali Rosjan, tylko żądali rynkowych stawek za produkty. Ruscy się obrażali, bo nagle okazało się, że ZUP nie będzie już dostarczał im za frajer 40 tysięcy ton instalacji przemysłowych... Zwalanie winy na prezesów, którzy nie chcieli współpracować z Rosjanami na ich skandalicznych warunkach to nieporozumienie. Zresztą już w latach 80., gdy trzeba było spłacać kredyty po Gierku okazało się, że ZUP z tym ich przemysłem kierowanym w 95% na ZSRR jest nierentowny. Lata 90. to już równia pochyła, technologia ZUPu była zapóźniona, na zachodzie nikt tego nie chciał, a ruscy chcieli ale za półdarmo jak w latach 70., a tak się nie dało. Nieco inna sytuacja była z FSD. Tam była szansa na dalszą produkcję. ZUP był trupem od lat 80. jak sowiecka gospodarka się załamała, a i u nas do władzy doszły ekonomiczne orangutany z generałem na czele. Paradoksalnie to właśnie dyrektorzy z lat 60 i 70 odpowiadają za późniejszy upadek fabryki, bo to oni nie dywersyfikowali odbiorców i słali setki ton materiałów do sowietów za bezcen.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • stefek i wandzia - niezalogowany 2021-10-24 15:42:36

    """"Z KRZYSZTOFEM GRZEGORZKIEM, PRACOWNIKIEM ZUP W NYSIE, ROZMAWIA KLAUDIA BOCHENEK - Kto, pana zdaniem, przyczynił się do upadku zakładu? - Wszyscy, bez wyjątku. Związki zawodowe, bo działały zbyt parlamentarnie, niekonsekwentnie i mało stanowczo. Zarząd i rada nadzorcza, ponieważ jedyną ich pracą było realizowanie programu 6P, czyli: przyjechać, popić, pogadać, pojeść i pobrać pieniądze. Do obecnej sytuacji przyczyniła się również kiepska polityka kadrowa - stanowiska obsadzane były ludźmi spolegliwymi, takimi, co to wiadomo, że będą cicho siedzieć. Wreszcie wina leży również po naszej, pracowników, stronie. Za bardzo zaufaliśmy nadchodzącej transformacji ustrojowej i zawierzyliśmy ludziom, którzy w efekcie nas sprzedali. - Zatem winni są wszyscy? - Tak, łącznie z panią."""""" ****************** ostateczny cios w plecy zadał balcerowicz*************

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Pr3 - niezalogowany 2021-10-24 17:35:54

    Byłem pracownikiem ZUP-u i wiem i widziałem jak to wyglądało od środka . To była fabryka fabryk i powoli stała się anachronizmem w stosunku do nowych technologii , procesy tworzenia od deski kreślarskiej do finalnego zamknięcia stawał się coraz bardziej dłuższy , a to nie podobało się wszystkim a przede wszystkim odbiorca gotowego produktu . I to nie wina kolejnych dyrektorów : Barczak , Wolański , Nosal , Gonera , bo oni pochodzili z zupowskiej załogi i doskonale rozumieli jakie trendy panowały w przemyśle ciężkim .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    prawda - niezalogowany 2021-10-24 20:08:24

    Niech ten pan nie wypowiada sie odnosnie polskich Cukrowni.Likwidowano je aby w Niemczech hulaly.Teraz im kopalnie nie odpowiadaja.Najlepiej w Polsce zamknac a potem bedzie placz i zgrzytanie zebami!Co jeszcze wymysla.Chca zniszczyc polska gospodarke!Cukrownie byly rentowne!Poza tym na tym cierpia Polacy.Burak dostarcza tlenu a rzepak alergii!!A ten pan wszechwiedzacy czy o tym wie?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Irmina - niezalogowany 2021-10-26 11:01:03

    To było schładzanie gospodarki w latach 90 tych dwudziestego wieku przez Balcerowicza żeby zagraniczne korporacje nie miały konkurencji.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do