
W hali sportowej PANS w Nysie rozegrany został mecz piłki siatkowej kobiet o mistrzostwo II ligi kobiet, w którym miejscowy zespół - NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa zmierzył się z drużyną MUKS Sari Żory.
NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa - MUKS Sari Żory
3 : 1 (23 : 25, 25 : 12, 25 : 21, 25 : 23)
NTSK AZS PANS KOMUNALNIK NYSA: Urszula Kowalczyk, Natalia Budnik, Julia Wałek, Karolina Natanek, Anna Śmidowicz, Julia Wieczorek - Zuzanna Michalik (libero) oraz Maja Kaczmarczyk, Justyna Zych, Patrycja Górska, trener Andrzej Roziewicz.
MUKS SARI ŻORY: Paulina Henek, Paulina Kukuczka, Julia Świsulska, Adrianna Stanowska, Roksana Semeniuk, Patrycja Bierza - Katarzyna Księżarczyk (libero) oraz Martyna Cabaj, Marina Mishchenko, Julia Kryściak, Aleksandra Wrona, Magdalena Drąg, trener Paweł Wrzeszcz.
Spotkanie sędziowali: Bartosz Kiliański i Maciej Chudzik.
Protokolant: Radosław Cygler.
Sędziowie liniowi: Tomasz Sajdak i Kamil Iwański.
Zdecydowanym faworytem tego meczu był nyski zespół, ale jak to często w sporcie bywa zwycięstwa nie przychodzą łatwo i tak też było i tym razem.
Pierwszego seta nyski zespół rozpoczął koncertowo, obejmując wysokie prowadzenie 8:3, a następnie 10:3. W tym momencie trener Sari Żory - Paweł Wrzeszcz poprosił o pierwszą przysługującą mu w tym meczu przerwę. Niewiele to jednak dało, bowiem nasz zespół grał jak w transie. Przy stanie 17:7 szkoleniowiec przyjezdnych poprosił o drugą regulaminową przerwę. Trener Roziewicz natomiast wprowadził na parkiet zawodniczki rezerwowe, dając im możliwość gry w tym meczu. Jak się później okazało w kobiecej siatkówce wszystko może się zdarzyć i tak też było w tym secie. Przyjezdne zdobyły pięć punktów z rzędu i uwierzyły, że mogą jeszcze w tym secie wrócić do gry. Nasz zespół natomiast nie potrafił skutecznie odpowiedzieć. W efekcie praktycznie wygrany przez nasz zespół padł łupem drużyny przyjezdnej. Podopieczne Pawła Wrzeszcza wygrały pierwszego seta 25:23 i postawiły nasz zespół pod przysłowiową ścianą.
Drugi set miał bardzo podobny przebieg jak pierwszy, z tą jednak różnicą, że nasz zespół grał skoncentrowany do samego końca. Podopieczne Andrzeja Roziewicza bardzo szybko wyszły na czteropunktowe prowadzenie (5:1). Przy stanie 8:2 szkoleniowiec Sari Żory - Paweł Wrzeszcz wykorzystał pierwszą przerwę w drugim secie. Niewiele to jednak drużynie przyjezdnej dało, bowiem nasz zespół grał jak w transie. Przy stanie 11:3 zespół przyjezdny zdobył dwa punkty z rzędu i trener NTSK AZS Pans Komunalnik Nysa - Andrzej Roziewicz natychmiast poprosił o czas. I było to niezwykle cenne posunięcie naszego szkoleniowca, bowiem po powrocie na parkiet wszystko wróciło do normy. Nyski zespół wrócił do swojej dobrej gry i systematycznie powiększał swoją przewagę. Gdy „Waleczne Serca” prowadziły 16:7 trener drużyny przyjezdnej - Paweł Wrzeszcz wykorzystał drugi czas w tym secie. Nic to jednak drużynie z Żor nie dało. Nysanki wygrały drugiego seta 25:12 i doprowadziły rezultat spotkania do stanu remisowego 1:1.
Trzeciego seta nasz zespół rozpoczął obiecująco, obejmując prowadzenie 4:1. Rywalki nie zamierzały jednak tak łatwo się poddać i bardzo szybko zniwelowały wszystkie straty. Przy stanie 8:8 trener nyskiego zespołu - Andrzej Roziewicz poprosił o pierwszą przerwę w tym secie. Nakręcone udanym pościgiem za naszym zespołem, przyjezdne poszły za ciosem i nieoczekiwanie dla miejscowych kibiców wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Nyski szkoleniowiec wiedział, że nie ma na co czekać i przy stanie 12:15 wezwał po raz drugi w tym secie swoje zawodniczki do siebie. Tym razem krótka rozmowa z naszymi zawodniczkami przyniosła spodziewany skutek. Nysanki nie tylko błyskawicznie odrobiły straty, ale i wyszły na trzypunktowe prowadzenie 23:20. Tego prowadzenia nasz zespół już nie oddał i po trzech setach prowadził 2:1.
Czwarty set nasz zespół rozpoczął bardzo dobrze, obejmując dwupunktowe prowadzenie 4:2. Na tym nasze zawodniczki nie poprzestały i systematycznie powiększały swoją przewagę (8:3 i 11:6). I gdy wydawało się, że jest już po meczu, niezwykle ambitnie grający zespół z Żor, zaczął odrabiać straty. Przy stanie 15:12 trener nyskiego zespołu - Andrzej Roziewicz postanowił przerwać punktową serię przyjezdnych i poprosił o regulaminową przerwę. Nic to jednak nie dało, bowiem już chwilę później był wynik remisowy 17:17. W tym momencie szkoleniowiec nyskiego zespołu wykorzystał ostatnią już w tym secie przerwę. Ale i tym razem nie wiele to dało, bowiem chwilę później było już 17:19 i widmo utraty punktu zaczęło zaglądać naszym dziewczętom w oczy. Na nasze szczęście ten zespół ma swój charakter i dzięki temu zdołał wybronić się z tej niezwykle trudnej sytuacji i wygrał czwartego seta 25:23 i cały mecz 3:1.
Do zakończenia ligi pozostają naszej drużynie jeszcze dwa mecze, w tym ten najważniejszy, który odbędzie się za dwa tygodnie w nyskiej hali. Wtedy to nasze „Waleczne Serca” zmierzą się z Silesią Volley Mysłowice, a stawką tego meczu będzie turniej barażowy o awans do I ligi. Na ten mecz nie musimy nikogo zapraszać, bowiem cała siatkarska Nysa w tym dniu będzie razem z naszym zespołem. Jest naprawdę duża szansa, że zobaczymy ten niezwykle waleczny zespół w turnieju barażowym, a jeżeli już tam zagrają nasze dziewczęta to drżyjcie przeciwniczki, bowiem ten zespół jest w stanie pokonać wszystkich, a co najważniejsze zostawia na parkiecie całe swoje serducho.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Następny mecz muszą wygrać za 3 pkt, to jest obowiązek. Potem bój o baraże.