
Doradca wojewody opolskiego Arkadiusz Sz. nagminnie naruszał prawo o ruchu drogowym: od 1997 r. był zatrzymywany aż 36 razy w związku z łamaniem przepisów. Także w okresie, kiedy nie miał już uprawnień (od 2007r). Mimo tego prokurator rejonowy w Lwówku Śl. zawnioskował do sądu o warunkowe umorzenie postępowania, ze względu ma małą społeczną szkodliwość i nikłą winę.
Stowarzyszenie "Prawo na drodze" dotarło do prokuratorskiego wniosku o umorzenie. Czytamy w nim, że Arkadiusz Sz. jest podejrzany o to, że w bliżej nieustalonych dniach między 18 maja 2015 r. a 26 stycznia 2019 r. w różnych miejscowościach Polski, w tym w Opolu, a 26 stycznia 2019 r. w Nysie na ul. Armii Krajowej, w krótkich odstępach czasu i w wykonaniu z góry powziętego zamiaru prowadził samochody osobowe, a tym samym nie stosował się do decyzji prezydenta Opola o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami.
- Wniosek prokuratora o warunkowe umorzenie postępowania jest dość absurdalny. Prokurator uznał, że zasługuje na to osoba, która nagminnie łamała przepisy ruchu drogowego i popełniała przestępstwa umyślnie i co więcej - miała tupet zatrzymać się w okolicach przejścia dla pieszych pod komendą policji i wprowadzać funkcjonariuszy w błąd, że tylko nie posiada przy sobie dokumentu prawa jazdy! - oburza się Tomasz Hankus ze Stowarzyszenia "Prawo na Drodze".
SPnD złożyło do Sądu Rejonowego w Nysie wniosek o dopuszczenie organizacji do udziału w postępowaniu wraz z wyrażeniem opinii na ten temat. Przywołało w nim inną sprawę, rozpatrywaną rok temu przez nyski sąd. Oskarżony popełnił wówczas przestępstwo tylko w jednym dniu, a mimo to sąd podkreślił, że stopień społecznej szkodliwości czynu był duży, bo sprawca "naruszył dobro, jakim jest respektowanie ostatecznych decyzji administracyjnych. Działał przy tym z zamiarem bezpośrednim, świadom, że uprawnień nie posiada".
Arkadiusz Sz. naruszał przepisy drogowe od 1997 r. aż 36 razy i wielokrotnie w czasie utraty uprawnień. Marek Śledziona - prokurator rejonowy z Lwówka Śl. uznał jednak, że: "społeczna szkodliwość czynu i wina Arkadiusza Sz. nie są znaczne, bo mimo że jego zachowania naruszały porządek prawny to nie były szczególnie dolegliwe.(?!)
Prokurator jako okoliczność łagodzącą uznał to, że Arkadiusz Sz. odzyskał uprawnienia do kierowania pojazdami. Stało się to jednak dopiero w kwietniu 2019 r. - po 12 latach od ich utraty, kiedy prowadzono już śledztwo i wszystkie gazety w kraju rozpisywały się o jego czynach. Przedtem Arkadiusz Sz. czuł się bezkarny i jeździł pojazdem mimo braku uprawnień.
Kolejna przesłanka uzasadniająca, zdaniem prokuratora warunkowe umorzenie postępowania to fakt, że Arkadiusz Sz. nie był karany, pracuje i jest aktywny społecznie i nie jest "osobą zdemoralizowaną".
Arkadiusz Sz. jest radnym, znaczącym w regionie opolskim politykiem PiS oraz piastuje ważne stanowisko doradcy wojewody opolskiego. Taka osoba powinna być nieskazitelna, bo stanowi przykład dla innych. Czy fakt nagminnego łamania prawa i co podkreślił nawet sam prokurator: "z góry powziętym zamiarem" nie jest dowodem na jej demoralizację?
Przypuszczalnie, gdyby sprawa przestępstw Arkadiusza Sz. nie wyszła na światło dzienne, tj. gdyby nyscy policjanci nie poskarżyli się "Nowinom Nyskim" na próbę zatuszowania sprawy, polityk nadal jeździłby autem bez uprawnień do pracy w Opolu i po Polsce.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nie odpuszczać, teraz jest szansa, że ci wszyscy politycy , celebryci zostaną ukarani, bo im się wydaje, że żyją w innym świecie. Czekam na decyzję sądu.