
Bez swojej liderki Madzi Bagniak przystąpiły „Waleczne Serca” do meczu pucharowego z pierwszoligowym zespołem San Pajdą Jarosław. Ktoś może zapytać, dlaczego Madzia nie zagrała, a ja zapytam czy można się naszej walecznej drużyny bać? Odpowiedź na to drugie pytanie jest jednoznaczna - można i uczyniła to drużyna grająca w I lidze.
NTSK AZS PANS Komunalnik Nysa - San Pajda Jarosław 1 : 3 (23 : 25, 26 : 24, 20 : 25, 20 : 25)
NTSK AZS PANS KOMUNALNIK NYSA: Magdalena Drąg, Julia Wałek, Maja Kaczmarczyk, Joanna Moczko-Knapiak, Anastazja Demeshyna, Natalia Budnik - Zuzanna Michalik (libero) oraz Katarzyna Jaszczyszyn, Anna Śmidowicz, Magdalena Komar (libero), I trener Andrzej Roziewicz, II trener Wojciech Hoszman.
SAN PAJDA JAROSŁAW: Weronika Krzysztofiak, Katarzyna Saj, Martyna Zięba, Natalia Szmajduch, Patrycja Papszun, Daria Dąbrowska - Ewa Machowska (libero) oraz Ewa Grzelak, Natalia Andrzejewska, Kinga Magierowska, I trener Piotr Pajda, II trener Maciej Tietianiec.
Spotkanie sędziowali: Wojciech Targosz (sędzia I) i Robert Nowicki (sędzia II).
Sekretariat: Marek Dudek.
To nie żart. Madzia przychodząc rok temu z San Pajdy do Nysy miała w kontrakcie klauzulę, że w meczu ze swoją byłą drużyną w barwach nyskiej drużyny nie wystąpi i mimo że nasi działacze poprosili klub San Pajda Jarosław o zgodę na grę Madzi w tym meczu rywale jej jednak nie wyrazili.
Mimo że nasz zespół,nie miał swojej największej gwiazdy w składzie, to pokazał, że jest już bardzo blisko pierwszej ligi, tocząc bardzo wyrównany bój z pierwszoligowym zespołem San Pajdy Jarosław. Pierwszy set nasz zespół zaczął koncertowo, obejmując trzypunktowe prowadzenie 7:4. W tym momencie szkoleniowiec San Pajdy Jarosław - Piotr Pajda poprosił o pierwszą przysługującą mu przerwę. Po powrocie na parkiet przyjezdne zaczęły przejmować inicjatywę. Wzrost drużyny z Jarosławia zrobił swoje i San Pajda wyszła na prowadzenie 18:14. Trener nyskiego zespołu - Andzej Roziewicz długo się nie zastanawiał i natychmiast poprosił o pierwszą przysługującą mu przerwę. Nie wiele to jednak dało, bowiem przyjezdne powiększyły swoją przewagę do pięciu punktów. Przy stanie 15:20 nyski trener poprosił o drugą przerwę. Tym razem skutecznie, bowiem po powrocie na parkiet nasz zespół zaczął odrabiać straty. Na skuteczny finisz było już jednak za późno i pierwszy set padł łupem przyjezdnych (23:25).
Drugi set ponownie lepiej rozpoczął nasz zespół, ale rywalki bardzo szybko odrobiły straty. Przy stanie 8:8 trener nyskiej drużyny - Andrzej Roziewicz wykorzystał pierwszą przysługującą mu przerwę. Rywalki nie zamierzały jednak oddać inicjatywy. Gdy przewaga przyjezdnych wzrosła do czterech punktów (15:19) wydawało się, że losy drugiego seta są już przesądzone. My jednak wiedzieliśmy, że dla naszych „Walecznych Serc” nie ma rzeczy niemożliwych. I tak też się stało. Nasz zespół koncertowo rozegrał ostatnie minuty drugiego seta i wygrał tę odsłonę meczu 26:24.
W trzecim secie tylko do stanu 7:7 trwała wyrównana walka. Kolejne minuty tego seta należały do San Pajdy Jarosław. Zespół San Pajdy w błyskawicznym tempie zaczął odjeżdżać naszej drużynie. Przegrywaliśmy 8:14, 11:18 i wydawało się, że możemy być świadkami „czeskiego remisu”. Na nasze szczęście podopieczne Andrzeja Roziewicza w końcowym fragmencie trzeciego seta wzięły się do roboty i zmiejszyły stratę do rywalek do pięciu punktów (20:25).
Set czwarty już bez historii. Drużyna San Pajdy Jarosław bardzo szybko objęła prowadzenie 5:2 i tylko to prowadzenie powiększała. Przy stanie 10:17 trener nyskiego zespołu wykorzystał drugą już przerwę w tym secie. Przy stanie 12:20 wiadomo już było, że pucharowa przygoda kończy się dla naszego zespołu. „Walczące Serca” biły się jednak do końca, odrobiły trzy punkty, ale nie zdołały już przechylić szali seta na swoją korzyść.
Porażka 1:3 z drużyną, która jeszcze nie tak dawno była w gronie finalistek Pucharu Polski wstydu naszemu zespołowi nie przynosi. Można tylko żałować, że klub z Jarosławia nie zgodził się na grę Madzi Bagniak. Wszyscy dobrze wiemy kim dla naszej drużyny jest nyska atakująca. Z Madzią w składzie była szansa na to, żeby to nasz zespół stanął do walki z najlepszymi w Polsce. Dziękujemy Wam dziewczęta za walkę.
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie