Najpierw Beata Kempa dramatycznie pytała z mównicy Sejmowej Tuska, „Jak bardzo musi nienawidzić swój naród, ze przedłuża wiek emerytalny?”
Bo – jak powszechnie wiadomo kwestia wieku emerytalnego jest kwestią „miłości” albo „nienawiści” do własnego narodu. Politycy, którzy „nienawidzą narodu” przedłużają wiek emerytalny, a ci, którzy „naród miłują” skrócą ten wiek wkrótce jak tylko dojdą do władzy do poziomu 27 lat. Tuż po studiach będziemy szli na emerytury, na które pracować będą Chińczycy – oni to lubią.
Nie to, żebym był zwolennikiem przedłużenia wieku emerytalnego, akurat jestem przeciwny, ale akurat głupota przeciwników Tuska, ich histeryczne ataki wyraźnie mu pomagają.
Pomógł też Tuskowi – jak zwykle - Jarosław Kaczyński, który nawymyślał mu od „Hitlera” , za to że ten odważył się zacytować wypowiedź śp. Lecha Kaczyńskiego sprzed 5 lat nt. wieku emerytalnego. Wg prezesa PiS zachowanie Tuska było przejawem „bezprzykładnego barbarzyństwa”.
Chodziło o to, że z ławek poselskich ktoś wołał do Jarosława podczas jego przemówienia: „Zdzwoń do brata!” Żart oczywiście kiepski, ale dlaczego miał za niego odpowiadać Tusk? I co to wszystko miało wspólnego z przedłużeniem wieku emerytalnego, na który to temat „obradował” polski Sejm?
Po wystąpieniu Kaczyńskiego wydarzenia potoczyły się wg znanego scenariusza (że też PiS-owcy jeszcze na to nie wpadli). Prezesa PiS zaatakował Palikot, który odniósł tego „Hitlera” do siebie i zażądał, żeby marszałek sejmu położyła kres takim wystąpieniom. „Są jakieś granice chamstwa”- wołał Palikot, a kto jak kto, ale on na chamstwie zna się jak nikt inny. Palikot po to właśnie jest, żeby w każdej sytuacji atakował Kaczyńskiego.
Sam Palikot już w sejmowych kuluarach dostał baty od posła SLD Marka Balta, którego publicznie zakapował, że to Balt miał wołać do Kaczyńskiego: „Zadzwoń do brata!” W odwecie Balt wyzwał Palikota podczas konferencji prasowej od „Podłych kłamców”, a potem z sejmowej mównicy raczył był powiedzieć o pośle z Lublina: „Ten bezideowy cham!”
Prawdę powiedziawszy, trudno odmówić posłowi SLD trafności spostrzeżeń i jakby w odpowiedzi notowania SLD natychmiast wzrosły.
Porcję „prawdy o sobie” usłyszał też inny wybitny poseł wielu kadencji i wielu ugrupowań Stefan Niesiołowski, którego z kolei zrecenzowali stojący pod Sejmem związkowcy z Solidarności. Wg nich Stefan N. to „gnida”, „świnia”, „sprzedawczyk” i „cwaniak”.
Patrzcie Państwo, a mówią że związkowcy interesują się tylko sobą! A tu takie trafne spostrzeżenia! Może zamiast różnych politologów zapraszać do studia telewizyjnego właśnie związkowców, którzy w „krótkich, związkowych słowach” podsumowywaliby kolejnych polityków? I – zaręczam – jak obserwujemy wszyscy nasze życie publiczne, mieliby znacznie więcej racji. Co tam jakaś „lewica”, jakaś „prawica”! Tu „cham” i to „bezideowy”, tam „świnia”, ale za to jaka „cwana”,(którą to partię już zmieniła, żeby się u koryta utrzymać), a tam jeszcze „gnida”, ale jaka skromna!
No i tak wygląda niestety debata na najważniejszy dla Polski temat. Zamiast argumentów, rzeczowego podejścia – wyzwiska i to już najniższego sortu. Niedługo nasi „reprezentanci narodu” sięgną do krótkich słów na „ch” czy „h” jak kto woli i zaczną przeciwnikom politycznym przypominać mamusie i ich prowadzenie.
Gawiedź i dziennikarze mają zabawę. Telewizory i portale internetowe są pełne newsów, ale czy doprawdy w taki sposób ma funkcjonować polski parlament?
I czy to, co się tam odbywa – czyli mówiąc krótko – zwykła rynsztokowa połajanka, ma zastępować publiczna debatę?
Oczywiście najlepiej na całej tej awanturze wychodzi Tusk, który utrwala w społecznym odbiorze swój wizerunek polityka poważnego, podczas gdy jego główny rywal odwrotnie – wchodzi w rolę awanturnika.
Na pytanie: kiedy Jarosław Kaczyński to zrozumie, odpowiedź jest prosta: Nigdy!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie