Biblioteka się sypie

Ocena działalności Centrum Kultury i biblioteki w Głuchołazach była jednym z ważniejszych punktów emocjonujących radnych w ubiegłotygodniowej sesji Rady Miejskiej w Głuchołazach. Ocena następowała po niespełna roku od burzliwego odwołania z funkcji szefa głuchołaskiej placówki Jakuba Ćwieka i rozdziału Centrum Kultury od biblioteki.

Przypomnijmy, że po odwołaniu z funkcji dyrektora Jana Ćwieka (który sprawował tę funkcje 11 lat, a wcześniej był wiceburmistrzem i sekretarzem miasta) odbyły się konkursy na stanowiska rozdzielonych placówek. Dyrektorem biblioteki została Joanna Kanin, była dyrektor biblioteki w Nysie, a dyrektorem Centrum Kultury Tomasz Kanas z Prudnika, który wcześniej był pracownikiem tamtejszego domu kultury.
Z kolei Jan Ćwiek sądzi się z gminą o odwołanie z funkcji (nastąpiło to dwa tygodnie przed nabyciem przez Jana Ćwieka ochrony przedemerytalnej).

- Co się stało z sufitem w bibliotece, że się obsunął? – pytał podczas dyskusji radny Jacek Wanicki. - Czy jest dokument nadzoru budowlanego, że te pomieszczenia są bezpieczne? Dostaję informacje, że w pomieszczeniu czytelni słychać trzaski. Czy pracownicy, którzy korzystają z tego pomieszczenia są bezpieczni? Kto to sprawdzał i jakie są dokumenty na tematy bezpieczeństwa. Chciałbym też przypomnieć sprawę biblioteki w Gierałcicach, do której prowadzi gminny korytarz, który jest w bardzo złym stanie. Jest dziwny opór, żeby to pomalować – wyliczał radny dodając jeszcze parking przy domu kultury, który został przejęty przez gminę. - Mija czas, a parking jest w coraz gorszym stanie. Ludzie brną w błocie i po dziurach. Dlaczego jest taka opieszałość, dlaczego nie jest to zrobione? – pytał dalej radny.

Odnosząc się do kłopotów z sufitem w obiekcie biblioteki burmistrz Edward Szupryczyński stwierdził, że na miejscu byli pracownicy nadzoru budowlanego. – Na razie obiekt nie będzie otwarty dla wszystkich. Są tam pracownicy, którzy to porządkują i czekamy na dokumenty w tej sprawie. - Biblioteka i Centrum Kultury mają osobowość prawną. To na właścicielu ciąży utrzymanie obiektu. A to, że następują trzaski świadczy o tym, że coś zrobiono niestarannie podczas budowy – stwierdził burmistrz dodając, że dyrektorzy obu placówek robią w tej sprawie wszystko co należy. 
Część radnych odniosła się także do gminnej, 50-tysięcznej dotacji dla Centrum Kultury.

Radny Łabaza wyliczał na co mają być przeznaczone te pieniądze. – Żeby poprawić wentylację, za niezapłacone tantiemy z 2019 roku, remont małej windy, bo jest ona niedopuszczona do użytkowania, a to ma kosztować ok. 8 tys. zł i samochód bez przeglądu technicznego - wyliczał.
Radny Stanisław Szul dodał, że jego zdaniem podział placówek, do którego doszło w ubiegłym roku był zasadny. – Jesteśmy rok od podziału. Mówiło się, że to będzie źle. Moim zdaniem podział służy obu instytucjom. Jest lepiej, a podział pozwolił na to, żeby pewne sprawy uporządkować – stwierdził radny.

– Dyrektorzy nie przyjęli zaoranego pola tylko dobrze działającą instytucję – stwierdził z kolei Jacek Wanicki. - Super, że pracownicy obu instytucji rozwijają to co było dobre – stwierdził, dodając, że jego zdaniem pensje dla nich są zbyt niskie. - Ja jestem za zmianami i w naszym samorządzie też to powinno nastąpić – skwitował swoją kolejną wypowiedź w tej sprawie radny Wanicki wywołując poruszenie i w niektórych przypadkach uśmiechy na sali. 

– To państwo krzyczeliście rok temu, że likwidujemy kulturę – mówił do radnych opozycji przewodniczący rady Mariusz Migała. - Proszę powiedzieć panie dyrektorze, dlaczego zastał pan dług, zaległości, które trzeba uregulować? – nakłaniał dyrektora przewodniczący, jednak Tomasz Kanas stwierdził, że nie chce mówić o szczegółach. Odniósł się jednak do kwestii wynagrodzeń pracowników. - Od razu po objęciu obowiązków złożyłem wniosek o zwiększenie uposażeń. Jesteśmy osobowością prawną. Jeśli stać instytucję na podwyżkę to robimy to, a jeśli nie, to tego nie mogę zrobić – stwierdził, dodając, że tygodniowo przez dom kultury przewija się 150 osób korzystających z oferty placówki.