Reklama

Brutalna akcja policji. Z kwarantanny na dołek

Nowiny Nyskie
22/05/2020 14:30

- To było jak w złym śnie! Dwóch policjantów przyszło do mojego mieszkania, skuli mnie kajdankami, a potem wywieźli radiowozem na izbę wytrzeźwień, bo rzekomo… chciałam popełnić samobójstwo. Byli wulgarni i brutalni! Przecież ja rzeczywiście mogłam umrzeć, bo mam cukrzycę, a przez kilkanaście godzin nie mogłam niczego zjeść ani wypić. Nie miałam też ze sobą leków – płacze 60-letnia mieszkanka Otmuchowa Irena Kręcichwost. 

Kobieta ma przed sobą stos pism – skarg, które wysłała w tej sprawie do przełożonych wspomnianych policjantów – od komisariatu w Otmuchowie poprzez komendę w Nysie, aż do komendanta głównego policji w Warszawie. Na stole leży także kopia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, które wysłała do Prokuratury Rejonowej w Nysie. Pokazuje przy tym ślady podrapania, które – według jej słów – są dziełem jednego z policjantów. – Tamtego dnia wylałam morze łez! – dodaje.

Irena Kręcichwost od dwudziestu lat zajmuje się opieką nad starszymi ludźmi w Niemczech. Wcześniej przez taki sam okres robiła to w Polsce. - Wracając do kraju 29 kwietnia wiedziałam, że po przekroczeniu granicy czeka mnie dwutygodniowa kwarantanna – opowiada twierdząc, że właśnie ten wątek jest przyczyną tego, co później ją spotkało. – Na szczęście mój mąż nie musiał być „uwięziony” ze mną, bo przeniósł się na ten czas do dorosłego wnuka również w Otmuchowie. Nasze mieszkanie ma coś w rodzaju przedsionka przedzielonego drzwiami tak, że nie spotykałam się z mężem w ogóle. On zostawiał w tym przedsionku zakupy i stamtąd obierał trzy razy dziennie psa, żeby pójść z nim na spacer - dodaje.
Kobieta uważa, że nie była sprawdzana przez policję standardowo - tak jak inni przebywający na kwarantannie – ale dodatkowo za sprawą donosów „nadgorliwych” sąsiadów. – Pierwszego dnia zrobiłam pranie i chciałam je powiesić w ogrodzie. Policja już o tym wiedziała. Poza tym były zgłoszenia, że mąż wchodzi do mieszkania i przez to stwarzamy zagrożenie, chociaż w ogóle - oprócz rozmowy przez drzwi - ze sobą się nie kontaktowaliśmy - zapewnia. 
Mieszkanka Otmuchowa twierdzi, że policja sprawdzała ją nawet trzy razy dziennie, co ona potraktowała jak nękanie i zadzwoniła w tej sprawie do Komendy Głównej Policji.
Irena Kręcichwost opowiada dalej, że prawdziwa gehenna, która może mieć związek ze skargą złożoną w Warszawie miała miejsce w sobotę 9 maja. – Było ok. godz. 15.00. Usłyszałam stanowcze męskie głosy, więc otworzyłam drzwi. Przede mną stało dwóch policjantów, w kombinezonach, bo ja cały czas byłam na kwarantannie. Powiedzieli mi, że zabierają mnie ze sobą, bo ja… chcę popełnić samobójstwo! Czy osoba, która chce popełnić samobójstwo smaży akurat mięso, bo właśnie tym w tym momencie się zajmowałam?! Zażądałam od nich nakazu, który daje im zgodę, żeby wejść do mieszkania. Ale oni dalej swoje, że chciałam popełnić samobójstwo i że jestem pod wpływem alkoholu. Przyznałam, że przed chwilą wypiłam jednego drinka, ale jestem przecież w swoim mieszkaniu, mam do tego prawo i z pewnością nie jestem pijana. To nie było dla nich żadne wytłumaczenie. Zdążyłam zadzwonić do męża i do znajomej adwokat. Kiedy mąż przyszedł był już świadkiem tej brutalnej akcji. Wbili mi paznokcie do rąk (Irena Kręcichwost pokazuje ślady na rękach). Wyrzucili mi patelnię, a potem twierdzili, że chciałam ich zaatakować tą patelnią. Dwóch potężnych mężczyzn i sześćdziesięcioletnia kobieta! Co ja im mogłam zrobić?! Uciekłam do pokoju i tam założyli mi kajdanki. Jak ja strasznie płakałam! Krzyczałam: „Ludzie ratunku!”. Potem siłą ciągnęli mnie do samochodu, a to wszystko widzieli ludzie na ulicy. Pani, która obok handluje warzywami mówiła, że aż płakała widząc, co oni ze mną robią – opowiada sześćdziesięciolatka, która zastanawia się, kto stoi za fałszywym zgłoszeniem.

Stanowisko KPP w Nysie
„9 maja br. około godz. 15.10 dyżurny otmuchowskiej policji otrzymał zgłoszenie, że mieszkanka Otmuchowa od tygodnia przebywa na kwarantannie i chce popełnić samobójstwo. W związku z powyższym, na miejsce niezwłocznie pojechali policjanci. Mundurowi po potwierdzeniu, że osoba odbywa kwarantannę, przed wejściem do mieszkania ubrali kombinezony i z zachowaniem szczególnych środków ostrożności, przystąpili do interwencji. W trakcje czynności kobieta była nietrzeźwa i bardzo agresywna. Naruszyła nietykalność cielesną oraz znieważyła interweniujących funkcjonariuszy. Przeprowadzone badanie stanu jej trzeźwości wykazało blisko 1,5 promila alkoholu. Na miejscu obecne było również pogotowie ratunkowe. W związku z tym, że kobieta w dalszym ciągu twierdziła, że popełni samobójstwo, po konsultacji medycznej, w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa, doprowadzono ją do policyjnego pomieszczenia dla osób zatrzymanych w Komendzie Powiatowej Policji w Prudniku. Podczas konwojowania kobieta miała założone kajdanki na ręce, zgodnie z przepisami. Po kilku godzinach ok. 23.00, w związku z tym, że ustała przyczyna doprowadzenia, zgodnie z obowiązującymi przepisami mieszkankę Otmuchowa zwolniono z policyjnych pomieszczeń dla osób zatrzymanych, a otmuchowscy policjanci ponownie założyli kombinezony i przewieźli ją do miejsca zamieszkania, gdzie odbywać ma dalszą kwarantannę. Teraz otmuchowscy policjanci prowadzą postępowanie w związku z naruszeniem nietykalności oraz znieważeniem funkcjonariuszy”.
rzecznik prasowy KPP Nysa asp. Magdalena Skrętkowicz

Płakałam i wolałam: ”Ratunku!”
- W pewnym momencie zwątpiłem czy to w ogóle policja, bo zachowywali się jak gangsterzy, a nie stróże prawa – dodaje Kazimierz Kręcichwost, mąż pani Ireny.
Co działo się z otmuchowianką po tym jak została zabrana z domu? - Najpierw zawieziono mnie na komisariat w Otmuchowie, a w zasadzie przed budynek, bo nie wyprowadzono mnie z samochodu – mówi dalej.
- Ja z kolei poszedłem na komisariat, ale nie dowiedziałem się niczego. Policjant, z którym rozmawiałem stwierdził, że on nie wie, gdzie jest żona, bo on dopiero przejął służbę – wchodzi w słowo pani Irenie jej mąż.
Małżeństwo jest ciekawe, czy w samochodzie policyjnym jest monitoring, który udowodniłby w jaki sposób zachowywali się w stosunku do kobiety. - Nie wyprowadzili mnie z samochodu tylko cały czas staliśmy przed budynkiem. Mówiłam, żeby nie używali tak wulgarnych słów. Przez urządzenie rozmawiali z dyżurnym na mój temat, że mają agresywną… i cały czas przekleństwa. Ja cały czas płakałam i krzyczałam „ratunku”! Usłyszałam też, że odechce mi się dzwonić do Warszawy – dodaje roztrzęsiona.
Kobiecie trudno oszacować jak długo znajdowała się w samochodzie policyjnym przed komisariatem w Otmuchowie. Trwało to może pół godziny. Według dalszej relacji kobiety została następnie przewieziona przed budynek Komendy Powiatowej Policji w Nysie w Nysie. Scenariusz był podobny – nie została wprowadzona do środka, a policjanci w kombinezonach porozumiewali się przez radio w sprawie dalszego postępowania.

Nowi policjanci – nowe podejście
- Potem przywieziono mnie na oddział SOR w Nysie. – Lekarka, która do mnie przyszła zapytała na co choruję, więc powiedziałam jej m.in. o silnej cukrzycy. Jeśli chciałabym popełnić samobójstwo to nie musiałabym takich zamiarów ogłaszać – wzięłabym za dużo insuliny i już mnie nie ma! Ale po co?! Właśnie przechodzę na emeryturę po 40 latach pracy, którą kocham! – dodaje Irena Kręcichwost.
Z nyskiego oddziału ratunkowego kobieta została dowieziona do Prudnika. - O tym, że tam jadę dowiedziałam się, gdy ci policjanci zaczęli rozmawiać przez radio. Wprowadzili mnie tam jak jakiegoś zbrodniarza! Dopiero później dowiedziałam się, że to jest izba wytrzeźwień. Coś mi dawali do podpisania, ale powiedziałam, że nie podpiszę żadnych dokumentów i nie podpisałam. Przyszła policjantka i kazała mi się rozebrać do naga. Znalazłam się w celi i usłyszałam „Weź się prześpij”. Zaczęłam się źle czuć. Nie miałam możliwości zabrania ze sobą niczego – miałam na sobie nieświeże ubranie, bluzkę z krótkim rękawem. Nawet nie miałam swetra, trzęsłam się z zimna. Chciałam glukometr, żeby zmierzyć cukier, bo źle się czułam. Od godziny 14.00 nie jadłam niczego ani nie piłam, a przy cukrzycy regularne posiłki to podstawa. Dostałam tylko wodę. Cały czas prosiłam ich o lekarza i lekarstwa. Dopiero kiedy nastąpiła zmiana, nowi policjanci wreszcie podeszli do mnie jak do człowieka. Opowiedziałam im wszystko tak jak było. Powiedziałam, że źle się czuję, a oni stwierdzili, że wezwą pogotowie ratunkowe, bo nie będą brać odpowiedzialności skoro mam tyle chorób – stwierdza.
Pani Irena dodaje, że lekarz, który się nią zajął podał jej tabletki pod język. - Gdybym była pijana to przecież nikt by mi nie dał takich leków! Po zbadaniu okazało się, że mam wysokie ciśnienie i zły cukier. Zalecenia lekarza były takie, że powinnam natychmiast być w domu, zjeść ciepły posiłek, bo na miejscu niczego takiego nie ma. Boże jaka ja byłam zmarznięta! Całe ciało się trzęsło! Nie mogłam tego opanować!
Po tym po panią Irenę przyjechała policja z Otmuchowa i zawiozła ją do domu. – O policjantach, którzy mnie przywieźli też nie mogę powiedzieć złego słowa – potraktowali mnie po ludzku. W mieszkaniu byłam około pierwszej w nocy. Dobrze, że mąż zabezpieczył mieszkanie, bo w innym przypadku zostałoby puste, a więc bez problemu można było nas okraść. Od tamtej pory nie mogę się uspokoić. Nie wierzę, że to się stało! To jak zły sen, dlatego będę walczyła, żeby ukarać tych, którzy stoją za moim upokorzeniem – stwierdza Irena Kręcichwost.#

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-05-22 18:02:12

    nie piłam (jednego drinka) nie byłam pijana (1.5 promila) czyli Co to jest nic?
    - Pół litra na dwóch!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-08-28 15:48:11

    Na cukrzycę najlepszy drink uehhhhehehe

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-05-22 23:22:19

    A co to w swoim domu i osoba dorosła nie może sobie wypić? A może musi mieć przyzwolenie z policji? Wódka czy koniak też dla ludzi!! Pomału to trzeba będzie mieć przyzwolenie na jedzenie,picie,spacer i sen. Czy tak powinno być?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-05-23 12:01:26

    Koleżanka wysłała mi ten artykuł a jak zapytałam o co chodzi to mi odpisała.... "Kolezanki matka, chleje jak huj, miala kwarantanne a trzy ostrzezenia miala i ja zabrali bo wychodzila z domu, a w Nowinach przedobrzyla o cukrzycy" "Widzisz jak mozna to obrucic ????"

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-05-23 12:20:11

    Jak można podrapać kogoś mając założone rękawiczki , no chyba że policjanci nie mieli rękawiczek

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-05-24 11:06:17

    a może opublikować imiona i nazwiska Policjantów , funkcjonariuszy publicznych ,

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-05-24 16:12:44

    @gość
    2020-05-24 11:06:17 a czyim funkcjonariuszem ty jests?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-05-24 16:26:44

    Mimo wszystko policja w Otmuchowie jest tolerancyjna.Cos jest nie tak chyba

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Do koleżankć - niezalogowany 2020-05-25 07:51:54

    Miło przeczytać taki komentarz, w którym forma, treść i intelekt autorki tak pięknie współbrzmią ...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-08-28 15:55:13

    Stara pijana upierdliwa baba zachowała się jak pijane bydle a później na kacu też moralnym chce się wybielić. Jak zasłużyła powinna dostać w mordę na dzień dobry i jak wór ziemniorow dalej być traktowana Ja pierdole prawa wszyscy mają najpierw trzeba umieć się zachować jak człowiek bez powodu podrapała wlekli stek bzdur Teraz jeszcze pisząc pierdoły zmusza kogoś żeby się tym zajmował.Jak skarga się nie potwierdza powinni jej tak dojebac żeby musiała przez pięć lat przy niemieckich tyłkach robić żeby to splacic

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do