
Udało mi się! Sędzia Mariusz Ulman okazał łaskawość i uniewinnił mnie od zarzutu „wyłudzenia” 3 zł opłaty za przejazd „autostradą” na odcinku Strzelin - Grodków w lipcu ub. roku. Być może Czytelnicy pamiętają moją ubiegłoroczną przygodę, kiedy wracając z Wrocławia wdepnąłem na autostradę,która akurat była remontowana i odcinek 20 km przebyłem z zawrotną szybkością 10 km na godz. Na autostradzie - wiadomo - człowiek jest uwięziony aż do kolejnego
zjazdu - więc ani w tę, ani we wtę. Wlokłem się 2 godziny w lipcowym skwarze. Kiedy się wreszcie dowlokłem do zjazdu Przylesie (przed Grodkowem) postanowiłem oczywiście nie zapłacić, bo autostrada powinna spełniać określone parametry, powinna np. mieć minimum dwa pasy ruchu,i zapewniać kierowcy możliwość przejechania z większą szybkością niż po drodze gminnej. Tymczasem autostrada A4 w tamtym czasie takich warunków nie spełniała.
Właściciel - czyli Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad Krajowych wyłączyła cały pas na odcinku kilkunastu kilometrów co pozbawiło drogę właściwości autostrady i spowodowało ów gigantyczny korek, w który dałem się złapać. Gdyby jeszcze ów właściciel - ostrzegł kierowców, że w miarę możliwości powinni wybierać inną drogę! Ale nie! Ani
słowa, ani tablicy, ani komunikatu o zablokowaniu trasy. W tej sytuacji oczywiście uznałem, że żądanie ode mnie opłaty w jakiejkolwiek kwocie jest zwykłą bezczelnością i nadużyciem. To tak jakby ktoś na wyrwę stał z dwoma drabami na ulicy i od każdego przechodnia żądał za przejście - powiedzmy 2 złote. Dla zasady takiemu drabowi nie należy płacić, no i ja wówczas nie zapłaciłem. Oczywiście ściągnęło to na mnie mnóstwo kłopotów. Najpierw jacyś ochroniarze z autostrady próbowali mnie siłą odepchnąć od okienka - ale się nie dałem. Potem obsługa w osobie sympatycznej skądinąd pani Sylwii - zablokowała mi wyjazd, odmawiając otwarcia barierek, chociaż się wylegitymowałem i wyjaśniłem dlaczego nie chcę zapłacić. Pani Sylwia patrzyła na mnie z wyraźnym zrozumieniem, ale na moją prośbę podniesienia barierki odpowiadała, że wylali by ją z roboty i co ona może? Wezwałem więc policję z Grodkowa, żeby mnie uwolniła, bo pozbawianie wolności polskiego obywatela bez wyroku sądowego to przestępstwo.
Policja przyjechała, a jakże, ale spisała mnie, bo jak stwierdzili sympatyczni skądinąd funkcjonariusze „takie
mają procedury”. W końcu - po ponad dwóch godzinach stania na bramce - na interwencję policjantów - i po uzyskaniu zgody jakiejś ważnej dyrektorki, skądś tam (chyba z Warszawy) barierki zostały podniesione i mogłem udać się do domu. To jednak oczywiście nie koniec moich kłopotów („kłopoty to moja specjalność”). Kilka miesięcy temu dostałem z nyskiego sądu wyrok nakazowy wg którego miałem zapłacić 100 zł grzywny i jakieś drugie tyle kosztów sądowych. Oczywiście odwołałem się i właśnie w środę stanąłem przed obliczem sędziego Mariusza Ulmana, który gdyby nie niegdysiejsze uniewinnienie Jolki Barskiej, pod pozorem, że nagrania o łapówce jakimi dysponowali agenci CBA były uzyskane nielegalnie, byłby dla mnie wręcz wzorem sędziego. Natomiast sędzia Ulman ma na swoim koncie wiele wyroków sprawiedliwych. M.in. w sprawie bezprawnych zatrzymań obywateli przez nyską policję. I tym razem nie zawiodłem się na nim. Nie tylko zostałem uniewinniony od absurdalnych zarzutów, ale (ustne|)| uzasadnienie było dla Dyrekcji Dróg miażdżące. Sędzia w zupełności podzielił mój punkt widzenia, że skoro Generalna Dyrekcja Dróg nie dostarczyła kierowcom usługi w postaci sprawnej autostrady, to nie może od nich żądać opłaty za przejazd. I mogła sobie Generalna Dyrekcja żądać ode mnie opłaty na drodze procesu cywilnego, a nie kierując wniosek (przy pomocy policji) do sądu za rzekome wyłudzenie przejazdu. Mam nadzieję, że sędzia Ulman nie wystraszy się i powtórzy to świetne uzasadnienie na piśmie. A puenta z tych wydarzeń jest taka, że trzeba s i ę buntować, bo tylko tak oduczymy urzędników nadużywania władzy w stosunku do obywateli.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie