
Dynamicznie zmieniająca się sytuacja związana z koronawirusem ma ogromny wpływ na firmy z branży usługowej. Już dziś wielu przedsiębiorców bierze pod uwagę możliwość zamknięcie swojej działalności. Zainicjowana społecznie akcja, która ma polegać na zapłacie za usługę wcześniej a skorzystanie z niej po okresie kwarantanny, może okazać się ratunkiem dla wielu przedsiębiorców.
- Pomysł zapłaty za usługę, którą będziemy mogli wykorzystać po kwarantannie jest dobrym rozwiązaniem dla mniejszych firm lub tych, które już dziś rozważają upadłość - twierdzi Marzena Łączyna, właścicielka salonu kosmetycznego „Strefa Piękna” w Otmuchowie. Marzena nie słyszała wcześniej o tej inicjatywie i jak mówi na razie nie zamierza z niej skorzystać. – Obawiam się, że byłoby z tym za dużo zamieszania. Jednak może być to ratunek dla firm, które funkcjonują od miesiąca do miesiąca – dodaje.
Podobnie uważa Debora Hulboj właścicielka salonu „Sugarbabies” w Nysie. - Z jednej strony okay, na ten moment to poratuje, choć sama nie zaproponowałam swoim klientkom takiego wyjścia. Oczywiście nie wykluczam, że nie zrobię tego w przyszłości w zależności od tego co ta przyszłość nam przyniesie. Obawiam się, że to rozwiązanie może pomóc tylko chwilowo. Dziś otrzymamy wsparcie finansowe, a za miesiąc okaże się, że pracuję „za darmo”. Obecnie postawiliśmy na odsprzedaż kosmetyków oraz oszczędności. Ogromnym wsparciem również finansowym jest dla mnie w tej chwili moja rodzina – dodaje Pani Debora.
Wiele osób, które regularnie korzystają z usług fryzjerskich czy kosmetycznych zgodziłoby się na wsparcie swoich ulubionych salonów. Są też osoby sceptycznie nastawione do przedstawionej inicjatywy, argumentując to niepewnością przetrwania przedsiębiorstw oraz strachem utraty wpłaconych wcześniej środków finansowych. W tych niepewnych dla przedsiębiorców czasach może jednak warto zapytać swojego ulubionego fryzjera albo kosmetyczkę czy wcześniejsza zapłata nie pomoże im w utrzymaniu biznesu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ta Surarbabies już działa cały tydzień ha ha
Prawda jest taka,że fryzjerzy i zakłady kosmetyczne bardzo dobrze ciągły od klientów pieniądze. Za farbowanie włosów i podcięcie końcówek 250-300 zł. Makijaż 150-200. Henna w niektórych salonach to był koszt nawet 50 zł. Teraz nagle okazuje się, że nie mają pieniędzy. Wiadomo szary pracownik wiele z tego nie miał, ale właściciel powinien mieć jakieś oszczędności. Poza tym są programy wsparcia, które obejmują także ich. Wiem, że są też biednejsze zakłady fryzjerskie, ale prośbę o pomoc wystosował salon gdzie sama byłam świadkiem kobieta za farbowanie zapłaciła 300 zł.
Odkładać na czarną godzinę, żyć skromnie, świadczyć wysokiej jakości usługi za normalną cenę. Proste.
W większych miastach, w lepszych salonach: strzyżenie damskie, koloryzacja, stylizacja + dodatki: od 800zł -1000zl wzwyż za wizytę. Nie pisząc o cenie za usługę tzw. metamorfozy. Na wizytę trzeba czasami zapisywać się na 2-3 miesiące naprzód. A teraz niby bez kasy są i plajtują. Nie każda fryzjerka/fryzjer musi jeździć BMW czy Mercedesem za 200 000zł. Oszczędzać. Taki z tego morał.