
W Hali Nysa rozegrany został mecz piłki siatkowej mężczyzn o mistrzostwo PlusLigi, w którym PSG Stal Nysa zmierzyła się z Projektem Warszawa.
PSG Stal Nysa - Projekt Warszawa 1 : 3 (25 : 18, 21 : 25, 15 : 25, 20 : 25)
PSG STAL NYSA: Jakub Abramowicz, Michał Gierżot, Wassim Ben Tara, Tsimafei Zhukouski, Nicolas Zerba, Kamil Kwasowski - Kamil Dembiec (libero) oraz Zouheir El Graoui, Kento Miyaura, Patryk Szczurek, Rafał Buszek, Dominik Kramczyński, trener Daniel Pliński.
PROJEKT WARSZAWA: Jan Firlej, Kevin Tillie, Andrzej Wrona, Piotr Nowakowski, Artur Szalpuk, Niels Klapwijk - Damian Wojtaszek (libero) oraz Jakub Kowalczyk, Yurii Semeniuk, Igor Grobelny, Linus Weber, trener Piotr Graban.
Spotkanie sędziowali: Piotr Król (sędzia I) i Marek Budzik (sędzia II).
Komisarz: Zbigniew Tokarski.
Pierwszy set do stanu 7:7 był wyrównany. W miarę jednak upływu czasu inicjatywę zaczął przejmować nyski zespół, obejmując prowadzenie 10:7, a następnie 13:8. Dopiero po zagrywce Jana Firleja, Projekt Warszawa zbliżył się do naszego zespołu (18:14). Był to jednak tylko chwilowy zryw przyjezdnych i pierwszego seta PSG Stal Nysa wygrała wysoko (25:18).
W drugim secie zobaczyliśmy zupełnie inną PSG Stal Nysę. Brakowało zadziorności i skuteczności w naszym zespole i rywale natychmiast to wykorzystali obejmując prowadzenie 5:3, a następnie 7:4. As serwisowy Michała Gierżota dał nadzieję, że PSG Stal Nysa może jeszcze odwrócić losy tego seta. Niestety był to tylko chwilowy zryw miejscowych. Warszawski zespół z minuty na minutę powiększał swoją przewagę (20:15). I co gorsza nie było to wynikiem kosmicznej gry Projektu, tylko słabiutkiej postawy żółto-niebieskich. Po wejściu na boisko Patryk Szczurek popisał się solidnym serwisem i przewaga przyjezdnych stopniała do trzech punktów (19:22), ale końcówka należała już do przyjezdnych, którzy po ataku ze środka Andrzeja Wrony wygrali drugiego seta 25:21.
W przerwie między drugim setem i trzecim nyscy kibice zastanawiali się jaka ta ich drużyna jest. Czy tak solidna jak w pierwszym secie, czy tak słaba jak w drugim. Początek trzeciego seta był dla nas obiecujący, bowiem po pierwszych ośmiu piłkach to nasz zespół prowadził (5:3). Tym prowadzeniem nie cieszył się jednak zbyt długo. Warszawianie nie tylko odrobili straty, ale wyszli na trzypunktowe prowadzenie (9:12). Po serii udanych ataków Artura Szalpuka przewaga przyjezdnych wzrosła (12:17 i 15:21). Nasz zespół popełniał błąd za błędem i Projekt wygrał trzeciego seta różnicą aż dziesięciu punktów (15:25).
Początek czwartego seta był wyrównany. Oba zespoły zdobywały punkty na przemian (7:7).
W miarę jednak upływu
czasu inicjatywę zaczął przejmować zespół z Warszawy (8:13). Nyscy siatkarze próbowali podjąć ryzyko w zagrywce, ale psuli zbyt dużo serwisów, żeby skutecznie wrócić do gry. Przy stanie 12:19 wiadomo już było, że komplet punktów zabiorą ze sobą siatkarze z Warszawy. Co prawda Kento Miyaura próbował jeszcze poderwać swoich kolegów do walki, ale straty do drużyny z Warszawy były zbyt duże, żeby odwrócić losy tego meczu. Ostatni punkt w tym meczu drużyna z Warszawy zdobyła po kolejnej zepsutej przez nasz zespół zagrywce (20:25).
Źle się dzieje w nyskim klubie. Miał to być sezon żółto-niebiskich. Świetny początek i zachwyty nad naszym zespołem - to niestety już tylko historia. Czy ten zespół zdoła się jeszcze podnieść? Na to pytanie powinni nam odpowiedzieć ludzie zarządzający nyskim klubem. Bez wątpienia odbudować nyską drużynę będzie ciężko i to z kilku powodów. Wszystkie drużyny mają już rozpracowany nyski zespół. Po pierwsze, mają zagrywać na Gierżota, po drugie, blok rywali już wie, że gramy 80 procent skrzydłami, po trzecie wreszcie, rywale dobrze wiedzą jak broni nasz libero i że można spokojnie plasować piłki w polu naszego zespołu. Niczym więc nie jesteśmy w stanie zaskoczyć przeciwników. Należy też sobie zadać kilka pytań. Dlaczego Kamil Kwasowski nie gra już tak skutecznie jak na początku sezonu? Dlaczego Szymon Biniek nie otrzymał od trenera szansy na grę, mimo że Kamil Dembiec nie zachwyca na tej pozycji?
Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Z dołu do góry i z góry na dół...
Taki jest Sport w życiu też tak bywa.