
Rafał Ziemkiewicz ukuł kiedyż bon-mot’a: Mamy dwie wiadomości zła i dobra. Zła to taka, że rządzi nami gang. Dobra, że jest to gang Olsena.
Czy rządzą nami gangsterzy nie wiem. Ale że na pewno są to komedianci – widać na każdym kroku. Tylko, że jakoś ta komedia wcale nie jest śmieszna.
W telewizorni pół wieczornych wiadomości zajmuje kwestia czy jakaś marginalna partia jaką jest dzisiaj SLD, wyrzuci jakiegoś grubego pajaca, który w normalnej demokracji, salę sejmowa widziałby w telewizji. Kto to jest jakiś tam Kalisz? Jakie ma zasługi? Co zrobił dla Polski, dla ludzi? O tym, że ludzie wiedzą kto to taki zadecydowali szefowie telewizorni pokazując nam jego tłusta gębę rano, wieczór i w południe.
Telewizyjni dziennikarze pytają o los Kalisza takich samych dupków z innych partii, którzy w Sejmie znaleźli się bo ich partyjny szef umieścił na czołówce wyborczej listy i którzy dzięki temu zostali „politykami”.
Potem kiedy taki „polityk” wypada z orbity (najczęściej w tramach partyjnej dintojry) zapada w czarną dziurę i pies z kulawa nogą nie zna dalszych losów wczorajszego „opatrznościowego męża” czy „żony”.
Nysanie pamiętają zapewne mój słynny obiad jako burmistrza z ówczesną marszałek Senatu. W konstytucyjnej strukturze III RP marszałek senatu, to trzecia osoba w państwie – po prezydencie i marszałku sejmu. Podejmowana przeze mnie z honorami Marszałek (której nazwiska nie wymienię) okazała się zwykła głupią, rozwydrzoną stanowiskiem babą. Na moje pytanie o Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, które jej partia obiecywała w kampanii, a potem nic nie uczyniła dla realizacji swojej obietnicy, zrobiła mi karczemną awanturę, a jej kolega senator z Kędzierzyna zwrócił się do Rady Miejskiej w Nysie, żeby mnie odwołać ze stanowiska burmistrza.
Przypominam o tym głośnym podówczas wydarzeniu, bo oto natychmiast po tym jak partia pani marszałek przegrała wybory, ona sama jako polityk skończyła się raz na zawsze. Nie jedyny to taki przykład.
Wydmuszki polityczne bez żadnego osobistego wkładu, beż żadnego oparcia w społeczeństwie, sztuczna sfera istniejąca dzięki mediom, nakręcana przez telewizor, ludzie którzy nie są w stanie nawet zrozumieć problemów Polski, a co dopiero je rozwiązać.
Dlatego polskie państwo przypomina niesterowny, rozlatujący się wrak. Ponad 2 mln bezrobotnych w kraju, drugie tyle pojechało szukać chleba za granicą, wyprzedany do cna przemysł, banki, wyzierająca zza węgła bieda a na górze zadowolone z siebie pseudo-elity politycznych zer, które udają ze rządzą, wspierających je cele brytów, suto przepłacanych dziennikarzy, podstarzałych aktorów. Za tymi pozorantami stoją jednak nieliczni oligarchowie, którym ten system służy jak żaden. Miliardowe majątki wyrosłe na zwykłych oszustwach, bo przecież nie na pracy, nie na wynalazczości ani przedsiębiorczości.
Jest jasne, że ten masowy proceder rabowania naszej własności, przekreślania przyszłości Polaków jest możliwy tylko dlatego, że Sejm właśnie zapełniają polityczne zera niezdolne do rządzenia, ani do naprawy np. takiego wymiaru sprawiedliwości. Zresztą niesprawność sądów i prokuratur tez jest warunkiem trwania hossy dla gangsterów.
Czy z tej sytuacji jest wyjście? Konieczna byłaby zmiana ordynacji wyborczej do Sejmu i wprowadzenie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, ale to oznacza rozpad obecnych partii politycznych i oligarchia oczywiście robi wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Przeciwko naprawie ustroju państwa jest tez lider największej partii opozycyjnej, z powodów całkowicie osobistych. W warunkach JOW on także straciłby swoja pozycję i nie mógłby dowolnie „po uważaniu” wyznaczać SWOICH posłów i dyrygować bezwzględnie SWOJĄ partią.
I tak oto do prawdziwej debaty na ważne tematy dla państwa polskiego nie dopuszcza ani rząd, ani nie chce jej opozycja.
Czy można się dziwić, ze w tej sytuacji tłusta gęba Kalisza wypełnia połowę antenowego czasu?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie