
225 lat temu Sejm – nazwany potem przez Polaków – „Wielkim” uchwalił pierwszą na europejskim kontynencie konstytucję. Konstytucja porządkująca system rządów w Rzeczpospolitej kończyła ze stanem anarchii i paraliżu władzy wykonawczej, który trwał w Polsce ponad wiek i doprowadził wielkie państwo do upadku.
Konstytucja 3 Maja została uchwalona kiedy posłów opozycyjnych reprezentujących stronnictwo magnackie, nie było na sali – był to więc swego rodzaju zamach stanu. Przeciwko konstytucji protestowali opozycjoniści, którzy powoływali się na poszanowanie prawa i na ochronę wolności, gwarantowanych szlachcie przez carycę Rosji Katarzynę i tzw. „prawa kardynalne”. Konstytucja wszystkie te zagraniczne gwarancje wrzucała do kosza była zatem – z punktu widzenia Szczęsnego Potockiego, hetmana Branickiego, Kossakowskiego i innych obrońców status quo - zamachem na wolność. Z ich punktu widzenia wprowadzała dyktaturę.
Magnaci wyjechali więc z kraju i poprosili o pomoc carycę, która chętnie tej pomocy udzieliła. A ponieważ skończyła się właśnie wojna Rosji z Turcją i 100-tysięczna armia rosyjska nie miała chwilowo zajęcia – wysłała swoich wojaków do Polski, żeby przywrócić magnatom wolność, a przy tym swoje utracone wpływy. Magnaci zanim wkroczyli w granice Ojczyzny razem z ruskimi pułkami, napisali i ogłosili akt konfederacji zwanej „Konfederacją Targowicką” – od nazwy miasteczka gdzie ją ogłoszono.
Dalszy przebieg wypadków jest znany. Polska której królem był zwykły dupek, tchórz i pozorant – Stanisław August – wojnę przegrała, choć wcale przegrać nie musiała. Nastąpił drugi rozbiór Polski, a wraz z nim w konsekwencji upadek państwa, które zniknęło z mapy Europy na 123 lata. Od tamtego czasu pojęcie „Targowicy” oznacza zdrajców, którzy na zgubę Ojczyzny szukają pomocy u obcych.
Piszę te słowa w dzień po tym, kiedy trzech byłych prezydentów Polski – były agent SB, bełkocący elektryk z Gdańska, były pijanica i kombinator z komunistycznej partii, oraz były rzekomy hrabia (właściwie: chrabia) drzemiący pod żyrandolem przez poprzednie 5 lat napisali list do zachodnich polityków, zachęcając ich do ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski po to by sparaliżować działania naprawcze obecnego rządu i wybranego demokratycznie parlamentu.
Działania polityków nie zawsze są czytelne i nie każdy je musi zrozumieć. Zmiany w Trybunale Konstytucyjnym dokonane przez obecny parlament były całkowicie uprawnione – bowiem kadencja 5 sędziów upływała już po zakończeniu kadencji poprzedniego Sejmu. Jednak to poprzedni Sejm, w którym dzisiejsza opozycja miała większość wybrał sobie „na zapas” sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, który – zgodnie z polską konstytucją z 1997 r. ma prawo blokować decyzje Sejmu i Senatu. Ma takie samo prawo veta podobnie jak magnateria przed uchwaleniem Konstytucji 3 Maja.
Dzisiejsza opozycja miała nadzieję to prawo veta – wraz z większością w Trybunale – utrzymać i blokować decyzje obecnego Sejmu. Kiedy to zostało udaremnione opozycja podniosła larum o gwałconych wolnościach, zagrożonej demokracji i prawach człowieka. I – ponieważ w kraju nie widać, żeby naród ich popierał – dzisiejsi opozycjoniści ruszyli na skargę do Brukseli. Bo dziś już nie Katarzyna II gwarantuje nam „święte prawa kardynalne”, tylko Unia Europejska i jej luminarze. Na razie Unia ma problem z islamskimi uchodźcami, tak jak Katarzyna II miała w XVIII w. problem z islamską Turcją, ale kiedy się już eurokraci uporają z falą uchodźców, zabiorą się za tłumienie „polskiego buntu”. Logika polityki jest ciągle taka sama.
Ponieważ widzimy żywcem jak na naszych oczach powtarza się historia należałoby już dziś wybrać współczesnego Kościuszkę, zaplanować wariant pesymistyczny czyli gdzie po przegranym powstaniu uciekniemy na emigrację – i wariant optymistyczny na których latarniach będziemy wieszać zdrajców stanu.
Tylko pamiętajmy – nie popełnijmy błędów przodków! Żadnego miłosierdzia!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie