Reklama

Inga Chlipała: Jak jak się już w coś angażuję to na maksa

Nowiny Nyskie
14/03/2025 17:24

Przedstawiamy Waleczne Serca (część IX) - Inga Chlipała (ur. 9.06.2004)

Przedstawiamy kolejną siatkarkę NTSK PANS Komunalnik Nysa. Czas na naszą środkową - Ingę Chlipałę.

„Nowiny Nyskie” - Inga, czy pasję do sportu wyniosłaś z domu rodzinnego?
Inga Chlipała - Oczywiście. Moi dziadkowie - babcia Bożena i dziadek Bronisław byli nauczycielami wychowania fizycznego, a ja z nimi spędzałam bardzo dużo czasu. Można więc powiedzieć, że byłam skazana na sport.

- Od czego Twoja sportowa pasja się zaczęła?
- Zanim trafiłam na zajęcia sportowe, to w przedszkolu chodziłam na balet. To jeszcze nie był sport, ale były to zajęcia ruchowe, które później przydały się na arenach sportowych.

- Od razu trafiłaś do siatkówki?
- Do siatkówki trafiłam później. W pierwszej klasie szkoły podstawowej zaczęłam trenować akrobatykę sportową we Wrocławiu. I przez cztery lata całkowicie poświęciłam się tej dyscyplinie sportu.

- Z jakimi sukcesami?
- Miałam kilka medali mistrzostw województwa dolnośląskiego w solówkach i trójkach kobiecych.

- W czwartej klasie szkoły podstawowej zmieniłaś jednak dyscyplinę sportową i o dziwo nie była to siatkówka?
- To prawda, zakochałam się w pływaniu i to z wzajemnością. Co więcej, zapowiadałam się na naprawdę niezłą zawodniczkę.

- Dlaczego więc zrezygnowałaś z pływania i przerzuciłaś się na siatkówkę?
- Byłam świadkiem przykrego wypadku na pływalni. Jeden z pływaków pośliznął się na basenie i uderzył głową w posadzkę. Widok krwi lejącej się po posadzce i mojej babci biegnącej na ratunek, to było dla mnie za dużo. Trauma, którą miałam po tym wypadku spowodowała, że wybrałam siatkówkę.

- Twój pierwszy klub siatkarski?
- Był to Szkolny Klub Sportowy MDK Fabryczna Wrocław.

- W Fabrycznej długo nie pograłaś?
- No nie, bo po skończeniu szkoły zgłosiłam się na testy do Volleya Wrocław. Kandydatek do klasy sportowej było dwadzieścia. Z tego grona trener Rafał Błaszczyk wybierał dziesiątkę. Zostałam wybrana jako jedyna kandydatka spoza szkoły sportowej i tak trafiłam do najmocniejszego na Dolnym Śląsku siatkarskiego zespołu.

- Akrobatyka sportowa, pływanie i siatkówka. Jesteś uniwersalnym sportowcem. Czy uprawiałaś jeszcze jakieś inne dyscypliny sportowe?
- Jeździectwo.

- Przez przeszkody jednak nie skakałaś?
- Oczywiście, że skakałam. Co prawda nie te metrowe, ale takie nieco mniejsze. Z galopem też sobie poradzę

- Wróćmy do siatkówki. Twoje największe sukcesy w siatkówce młodzieżowej?
- Piąte miejsce w mistrzostwach Polski juniorek.

- Po skończeniu wieku juniorki zmieniłaś barwy klubowe. Dlaczego?
- Po wywalczeniu IV miejsca w mistrzostwach Polski juniorek podpisałam umowę z moim menadżerem - Dariuszem Grzybem i to on namówił mnie na grę w II-ligowej Częstochowiance. Po spadku z I ligi tworzył się tam bardzo ciekawy młody zespół. Wspólnie z Karoliną Woźniak i Hanną Bałkiewicz skorzystałyśmy więc z tej propozycji. Tym bardziej że Częstochowianka przedstawiła nam świetną ofertę.

- Po roku gry w Częstochowiance zdecydowałaś się na grę w Nysie. Kto Cię do tego namówił?
- Mój menadżer - Dariusz Grzyb. Powiedział do mnie - idź do Nysy. Ten zespół robi w tym sezonie I ligę. Z tej okazji oczywiście skorzystałam i nie żałuję, że tu trafiłam.

- W tym sezonie za dużo szans na grę nie otrzymujesz, ale jak już wejdziesz na parkiet to pokazujesz, że jesteś gotowa na grę na najwyższym poziomie?
- Ja potrzebuję gry i wtedy dopiero gram na swoim najwyższym poziomie. W Nysie za dużo szans na grę nie mam i dlatego muszę się przyznać, że nie gram tego, co w Częstochowie rok temu.

- Zaraz, zaraz. A kto to był bohaterem meczu z Częstochowianką. Weszłaś na zagrywkę przy stanie 12:11 i zeszłaś dopiero wtedy gdy sędzia odgwizdał koniec seta. Nie lada wyczyn?
- Pamiętam, pamiętam, ale to całego zespołu zasługa. Ja tylko starałam się precyzyjnie zagrywać i to mi wyszło.

- Mówiłaś, że babcia Bożena i dziadek Bronisław zaszczepili Ci sport. Jednak nie tylko oni wspieraja Cię w Twojej sportowej pasji?
- Oczywiście, że nie. Mam duże wsparcie w całej mojej rodzinie. Mama Greta, tata Łukasz są na każdym moim meczu i mocno mnie wspierają. To dla mnie bardzo ważne.

- Kiedy się bardziej stresujesz, będąc na boisku, czy stojąc w kwadracie?
- Zdecydowanie stojąc w kwadracie. Na boisku wszystko ze mnie schodzi i nie myślę o wyniku, tylko skupiam się na kolejnej akcji.

- Jak Cię przyjęły nyskie zawodniczki?
- Przychodząc do Nysy znałam się tylko z Ulą Kowalczyk, bowiem razem grałyśmy w Volleyu. Pozostałe dziewczęta znałam tylko z boiska. Bardzo szybko jednak złapałyśmy wspólny język. Jesteśmy naprawdę zgranym zespołem. Nawet sylwestra spędzałyśmy razem, a to już coś znaczy.

- Wiem, że bardzo lubisz zwierzęta?
- To prawda. Gdyby nie covid to zapewne byłabym weterynarzem. Mam dobermana o imieniu Hodor. To już drugi mój pies. Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez psa.

- Jesteś środkową bloku. Jakie zagranie sprawia Ci największą frajdę?
- Zdecydowanie atak. Blokiem też nie pogardzę. Wszyscy jednak mówią, że jak na środkową bardzo dobrze gram w obronie. To chyba efekt tego, że nie stroniłam od innych dyscyplin sportowych.

- Czy oprócz skrobatyki sportowej, pływania, siatkówki i jeździectwa próbowałaś też innych dyscyplin sportowych?
- Reprezentowałam szkołę w lekkiej atletyce. Startowałam w biegach sprinterskich i w skoku w dal.

- Grałaś też w piłkę nożną?
- O, to, to nie. Uważam, że piłka nożna jest dla chłopców.

- Czy wierzysz w awans do I ligi?
- Nie widzę innej opcji. I liga będzie nasza

- A kto będzie najgroźniejszym Waszym rywalem w barażach?
- Na to pytanie nie odpowiem. Uważam, że poziom drużyn, które zagrają w barażach jest bardzo wyrównany. I to nie poziom sportowy zadecyduje o awansie, tylko głowa. A my mamy bardzo mocne głowy.

- Twoje zainteresowania?
- Social media. Prowadzę stronę instagramową naszego klubu. Bardzo to lubię robić.

- Wiem też, że lubisz podrózować i zwiedzać nasz kontynent?
- To prawda. Zwiedziłam już 18 europejskich krajów i mam apetyt na kolejne.

- Polskę też lubisz zwiedzać?
- Oczywiście. Mój tata organizuje nam takie zaplanowane eskapady i wtedy ruszamy z całą rodziną w trasę. Na ten rok mamy już plany i zapewne te plany zrealizujemy.

- Amatorsko też uprawiasz sport?
- Szczerze. Nie. Jak jak się już w coś angażuję to na maksa. Dlatego jak uprawiam dyscyplinę sportową, to tylko zawodowo. Taka już jestem.

- Inga bardzo dziękuję za rozmowę.
- Ja również dziękuję za rozmowę i wierzę, że przy wsparciu nyskich kibiców awansujemy do I ligi.

Z Ingą Chlipałą
rozmawiał
Krzysztof Centner

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do