
Lider protestów przeciwko podziałowi Centrum Kultury w Głuchołazach zapowiada, że to nie koniec ruchu społecznego, który wyrósł na tej bazie. - Zaczynamy budować coś nowego. Coś dla miasta, które zasługuje na ludzi, którzy się o nie troszczą – mówi Jakub Ćwiek.
Jakub Ćwiek, to prywatnie syn Jana Ćwieka, byłego już dyrektora Centrum Kultury w Głuchołazach. Jest znanym polskim pisarzem, którego kariera literacka w ostatnim czasie nabrała tempa. Jego książki ukazują się nie tylko na papierze, ale też w bardzo popularnych audiobookach. Jedna z jego powieści zostanie wkrótce zekranizowana. - Wydarzenia wokół Centrum Kultury w Głuchołazach są świetnym materiałem na książkę i taka powstanie. Oparta będzie na tym, czego doświadczyłem przez ostanie 1,5 roku angażując się w obronę Centrum Kultury – mówi. To zaś zapowiada, że podobieństwo jego postaci literackich do żywych bohaterów może nie być przypadkowe.
- Nie przestajemy patrzeć Szupryczyńskiemu i spółce na ręce. Wręcz przeciwnie. I żadne bezeceństwo, żadne działanie na naszą szkodę nie zostanie mu odpuszczone – zapowiada publicznie Jakub Ćwiek.
- To straszny moment dla Głuchołaz, ale wspaniałe jest to, że nas, mieszkańców, było tak wielu przeciw i że nie baliśmy się wyrażać sprzeciwu. Że pokazaliśmy, my głuchołazianie, że to nie jest nasz burmistrz i nasi radni – komentuje decyzję o podziale CK, której inicjatorem był Edward Szupryczyński. Nie kryje też tego, że chce, aby ruch sprzeciwu wobec podziałowi Centrum Kultury przerodził się w ruch odnowy Głuchołaz. - Zaczynamy budować coś nowego. Coś dla miasta. Coś pięknego i godnego. To miasto zasługuje na ludzi, którzy się o nie troszczą – przekonuje. Nie ukrywa, że teraz skupi się na budowie wielkiej społecznej siły i mocnych struktur. Choć nie mówi tego wprost, celem jest wygranie przyszłorocznych wyborów samorządowych. - Zabieramy się za budowanie społeczności obywatelskiej – zaznacza.
Jedną z działalności, którą miałby się zająć nowy ruch, to kontrola władz gminy. - Od kilku dni dostaję mnóstwo wiadomości dotyczących innych działań burmistrza Szupryczyńskiego i radnych z jego koalicji, które wymagałyby nagłośnienia. Ludzie przestają się bać i zaczynają o tym otwarcie mówić. Widać, że Głuchołazy pragną zmiany władzy – nie kryje. - Nie przestajemy patrzeć Szupryczyńskiemu i spółce na ręce. Wręcz przeciwnie. I żadne bezeceństwo, żadne działanie na naszą szkodę nie zostanie mu odpuszczone – zapowiada publicznie Jakub Ćwiek.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Po liczbie komentarzy wnioskuję, że NN nie są w Głuchołazach zbyt popularną broszurą. Abstrahując od toczącego się konfliktu, dobrze to świadczy o mieszkańcach.
Nieobiektywna broszura
Pieski burmistrza wyją.
Toś obserwator je...nął kulą w płot. Nie dość, że w płot, to jeszcze kulą ortopedyczną. Oba komentarze dotyczą tzw. me(r)dium drukowanego, a nie "wadzy" loklnej. Określenie me(r)dium bierze się od energicznego machania ogonkiem na widok właściciela ręki, która może nakarmić. Jest też drugie wyjaśnienie, które odnosi się do zwąchiwania się osobników, czyli obwąchiwania okołoodbytowych gurczołów zapachowych, co powoduje podobną reakcję ogonka. Przymiotnik "drukowane" można/należy odczytać w znaczeniu, jakim używa się go czasami, do opisania procesu sędziowania w sporcie.